Pan (…) – to Duch, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność (2 Kor 3, 17)
Dziś wybieramy krótkie, lapidarne zdanie, które św. Paweł zamieszcza w tak przepełnionym udręką i troską piśmie jak Drugi List do Koryntian, adresowany do cierpiącej i nieco zbuntowanej wspólnoty, która przysporzyła apostołowi wiele bólu. Nie jest to tak proste zdanie, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, wywołało ono bowiem wiele komentarzy i interpretacji biblijnych egzegetów. Zrazu wydawać by się mogło, że w tym liście Chrystus – w pismach Pawła nazywany Kyrios, „Pan”– utożsamiony jest z Duchem Świętym lub, jeśli przyjmie się stosowany w starożytnej greckiej wersji Pisma Świętego zwyczaj przekładania hebrajskiego imienia Boga Jhwh na Kyrios, „Pan” – sam Bóg Ojciec z Duchem.
W rzeczywistości jednak wertując List, spostrzeżemy, że św. Paweł zna i rozróżnia Osoby Trójcy Świętej: „Tym zaś, który umacnia nas (…) w Chrystusie, jest Bóg. On też (…) zostawił zadatek Ducha w sercach naszych” (2 Kor 1, 21–22). Z kolei ostatni wers Listu zawiera pozdrowienie, które do dziś stosujemy w liturgii: „Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi” (2 Kor 13, 13). Co zatem oznacza przytoczone przez nas na wstępie twierdzenie św. Pawła? Być może ma ono jedynie podkreślić głęboką więź między Chrystusem a Duchem Świętym: Chrystus wraz z Ojcem wprowadza Go w historię ludzkości, by w pełni objawić swoje zbawcze słowo. Albo apostoł rozumie pojęcie „Duch” szerzej, wskazując, że w Chrystusie dokonuje się objawienie Ducha Pańskiego, czyli zbawczej obecności Boga.
I właśnie z tego powodu tam, gdzie interweniuje Duch Pański, kwitnie wolność. To słowo jest dziś na ustach wszystkich, a jego zalewowi towarzyszy nadużycie. Hinduski mistyk Sri Aurobindo (1870–1950) mówił jednak, że „wszyscy wzdychają do wolności, a jednak każdy zakochany jest w swoich łańcuchach”. Inny autor, francuski „rewolucyjny” poeta Paul Eluard (1895–1952) wyznawał: „W moich szkolnych zeszytach, na pulpicie i na drzewach, na piasku i na śniegu piszę twe imię, wolności. Na wszystkich przeczytanych stronach, na wszystkich czystych kartkach, kamieniu, krwi i prochu, piszę twe imię”.
To prawda, że wolność społeczna i kulturowa jest podstawą społeczeństwa cywilnego, a kraty i ograniczenia narzucane jej przez świat, są złem zadającym gwałt dziełu Stwórcy, który pragnął, by człowiek był wolny. Niemniej znaczenie słowa wolność u św. Pawła czy św. Jana (na przykład: „Wolność was wyzwoli”) jest inne – religijne i duchowe. Z jednej strony jest to wolność od grzechu, od winy, od więzów prawa, które nakłada na nas ciężki pancerz przepisów, nie dając siły do ich przestrzegania i w konsekwencji pchając nas do ich przekraczania. Z drugiej strony pojęcie to ma wydźwięk pozytywny, oznacza bowiem radosne przylgnięcie do słowa Bożego, które daje światło i wesele, oznacza przyjęcie łaski Bożej, która jest jak wzięcie w ramiona podnoszące nas z błota grzechu.
Tchnienie Ducha Pańskiego otwiera nas zatem na świetlisty horyzont wolności wewnętrznej. „Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi”, śpiewa Psalmista (104, 30). Dlatego właśnie musimy wzywać Ducha Świętego, Dawcę pełnej wolności i miłości. Oddajmy jeszcze głos współczesnej poetce Elenie Bono: „Duch Pański jest białym gołębiem (…) Zstąp na nas, zanim wiatr rozwieje umęczone prochy i rozdziobią nas kruki”.
Tłum. Dorota Stanicka-Apostoł