W niektórych kościołach panuje zwyczaj skracania psalmu responsoryjnego. Mam zawsze wtedy poczucie, że nie dajemy Słowu szansy – może akurat w ostatniej, pominiętej zwrotce trafiłoby z mocą do kogoś? A przecież nie pomijamy ostatniego akapitu czytań. Choć czasami rezygnuje się także z jednego z dwóch czytań. Tego też nie potrafię zaakceptować. Czy skracanie liturgii słowa to kwestia dowolności, wygodnictwa, pośpiechu czy lekceważenia Słowa?
Elżbieta
Pan przychodzi w słowie. Gdy Kościół słucha Słowa Bożego, słucha samego Pana, który do Niego przemawia. Tak wierzymy. Właśnie dlatego, a nie ze względu na sztywne trzymanie się przepisów liturgicznych, nie należy niczego odejmować ani też dodawać do liturgii słowa, jaką przygotowano na poszczególne dni roku kościelnego.
Psalm responsoryjny nie jest zwyczajnym śpiewem, wypełniającym lukę w liturgii, rodzajem muzycznego przerywnika pomiędzy czytaniami. Stanowi on integralną część liturgii słowa. Jest on częścią proklamacji słowa Bożego w Kościele zgromadzonym na modlitwie i łamaniu chleba. Według Ogólnego wprowadzenia do Mszału Rzymskiego psalm „sprzyja medytacji nad słowem Bożym”. W dalszym ciągu tegoż dokumentu czytamy, że „wypada, aby psalm był śpiewany, przynajmniej jeśli chodzi o refren należący do ludu”, a dalej że można psalm zastąpić śpiewem, jednak nie dowolnym, ale wziętym z innej księgi liturgicznej, jaką jest Graduał. Znajdujemy tam też zakaz zastępowania czytań lub psalmu innymi tekstami (nie biblijnymi). Co więcej, w odniesieniu do zasady czytania wszystkich przewidzianych czytań (Proroka, Apostoła, Ewangelii) znajdujemy stanowczy zapis: „Czytania te ściśle obowiązują”.
Na temat możliwości dokonywania skrótów w psalmie nie wspomniano w kościelnych dokumentach. Przepisy liturgiczne dają jednak celebransowi możliwość dobrania czytań mszalnych tak, by przyniosły większy pożytek duchowy zgromadzonym wiernym. Powołując się na ten zapis, niektórzy sugerują istnienie możliwości dokonania skrótu psalmu. Wydaje się jednak, że naczelnym motywem nie jest w tym przypadku dobro duchowe, ale (niepotrzebna?) próba zaoszczędzenia czasu. Pan posługuje się słowem. Niech ono rozbrzmiewa w pełni.