Mieszkańcy stolicy Wielkopolski przystają przed kościołem Matki Boskiej Bolesnej w Poznaniu. Zaskakuje ich biało-czerwona taśma z widocznymi tabliczkami ostrzegającymi przed grożącym niebezpieczeństwem. Zagrożenie jest realne, bowiem może dojść do runięcia metalowej, ażurowej kopuły wieży kościelnej. Kapryśna pogoda, zanieczyszczenie atmosfery oraz zaawansowany wiek nadwerężyły starą konstrukcję.
"Wiele obiecywaliśmy sobie po zdjęciu panoramicznym z kościelnej wieży, i... istotnie ze zdumieniem oglądaliśmy rozpościerające się pod nami domy, ulice, trawniki i drzewa. Jednak co ciekawe, perspektywa ta bynajmniej nie zadziwiła, nie ucieszyła, nie oczarowała nas, albowiem była niczym dolina pozbawiona piękna wystrzelającej w niebo góry...
Tak, z pewnością, trudno dzisiaj - po 100 latach obecności - wyobrazić sobie Święty Łazarz bez kościoła Matki Boskiej Bolesnej zwieńczonego charakterystyczną ażurową wieżą, bez Świątyni - Wieży Dawidowej, w której króluje marmurowa Pieta, Madonna kamienna, Matka Boża, Matka nasza..." - tymi słowami, oby nie proroczymi rozpoczął swoją książkę poświęconą świątyni Matki Boskiej Bolesnej ks. Jerzy Stranz.
Na trudne chwile
To, że nikt z poznaniaków nie wyobraża sobie dzielnicy Świętego Łazarza bez charakterystycznej wieży kościoła, jest chyba oczywiste, bowiem jest to dla nich wyjątkowa świątynia. Po pierwsze, w czasie okupacji hitlerowskiej w całym Poznaniu była zaledwie jedną z dwóch, do których mogli uczęszczać Polacy. Przybywali więc w tym strasznym czasie do swojej Matki Boskiej Bolesnej mieszkańcy z najodleglejszych dzielnic Poznania , a nawet położonych w pobliżu miejscowości. Przybywali również po to, by solidarnie wspierać arcybiskupa Walentego Dymka, który mieszkał na tutejszym probostwie skazany przez hitlerowców na areszt domowy. W okresie stanu wojennego tłumy mieszkańców grodu Przemysława, pomimo wielu pojazdów milicyjnych otaczających świątynię, przybywały do niej, by uczestniczyć w historycznych patriotycznych Mszach świętych. Tak więc, czerwona bryła neoromańskiego łazarskiego kościoła stała się symbolem wolnościowego azylu w czasach najboleśniejszych i najtrudniejszych dla naszego narodu. Bardzo wiele na rzecz kościoła i parafii czynili kolejni proboszczowie. Dzieło to podjął i kontynuuje obecny gospodarz tej jednej z największych poznańskich parafii ksiądz Eugeniusz Antkowiak, który troskliwie i z zapałem zajął się nie tylko koniecznymi renowacjami kaplicy i świątyni, ale także otaczającymi je terenami zieleni. W planach jest także wymiana starego i nieekonomicznego już ogrzewania akumulacyjnego świątyni na nowe, podłogowe, co wiąże się oczywiście ze sporymi wydatkami. Dotyczy to również wymiany zniszczonej i wysłużonej posadzki.
Najważniejsza wieża
Część prac już ruszyła. Trudno będzie je w tej chwili bez dużych strat finansowych wstrzymać, a wieżę, która niespodziewanie stała się sprawą priorytetową tutejszej parafii, trzeba remontować. Trudno jednocześnie finansowo objąć obie sprawy - będzie to możliwe tylko wówczas, gdy ratowanie charakterystycznej ażurowej, stalowej sylwetki kopuły wieży stanie się sprawą priorytetową także dla wszystkich mieszkańców Poznania. Byłby to piękny gest spłaty długu wdzięczności.
"Wieża i stalowy hełm(wykonany w poznańskich zakładach Hipolita Cegielskiego) tworzą ażurową (otwartą)konstrukcję wrażliwą na zawilgocenie. Stalowy hełm jest bardzo silnie skorodowany. Mury wieży wykonane z cegły ceramicznej są zawilgocone między innymi z uwagi na ubytki zaprawy w spoinach (to umożliwia penetrację wilgoci). Z technicznego punktu widzenia stan wieży jest niebezpieczny, grozi katastrofą. Konieczne natychmiastowe podjęcie prac remontowych." - fragment ekspertyzy wykonanej przez rzeczoznawcę budowlanego doc. dr inż. Mariana Krzysztofiaka