Logo Przewdonik Katolicki

Disce puer latinae...

Małgorzata Szewczyk
Fot.

Zaskakująca dla wielu decyzja Benedykta XVI o utworzeniu Papieskiej Akademii Języka Łacińskiegoto wyraz troski nie tylko o przeszłość, ale także i o przyszłość Kościoła i kultury europejskiej. Bez łaciny nie da się jej zrozumieć.

Zaskakująca dla wielu decyzja Benedykta XVI o utworzeniu Papieskiej Akademii Języka Łacińskiego  to wyraz troski nie tylko o przeszłość,  ale także  i o  przyszłość Kościoła  i kultury europejskiej. Bez łaciny nie da się jej zrozumieć.

 

„Na co może mi się przydać  łacina?” – pytanie to  niejednokrotnie pada w odpowiedzi,   gdy zaproponuje się naukę tego języka  licealiście czy studentowi. Niestety, nawet magister filologii klasycznej może mieć trudności z odpowiedzią na to pytanie, bo sam dobrze wie, jak trudno mu znaleźć pracę zgodną z własnym wykształceniem.  Znajomość  języka Cycerona, Cezara, Wergiliusza, Horacego i Owidiusza, prawa rzymskiego i uczonych średniowiecza jest coraz słabsza, nie tylko w Polsce. Wszechobecny angielski, przydatny niemiecki, modny hiszpański  zepchnęły skutecznie łacinę na bardzo defensywne pozycje.  Benedykt XVI chce to zmienić. W jaki sposób?

 

Dlaczego łacina

 „Łacina była zawsze wielce ceniona przez Kościół katolicki i papieży rzymskich, którzy wytrwale szerzyli jej znajomość i upowszechniali, uznawszy ją za własny język, zdolny przekazywać całemu światu orędzie Ewangelii (...)” – zaznaczył Benedykt XVI w motu proprio De Pontificia Academia Latinitatis condenda, ustanawiającym Papieską Akademię Języka Łacińskiego – Pontificia Academia Latinitatis. Ma ona propagować używanie i znajomość tego języka zarówno w środowisku kościelnym, jak i świeckim, a więc także w edukacji szkolnej. Inicjatywa papieża nie jest więc wyłącznie związana z kwestią kościelną, ale szerzej – humanistyczną. Benedykt XVI daje tym samym jasny przekaz: kluczowym orężem dla deprecjonalizowanej dziś humanistyki jest właśnie łacina. Bez znajomości pierwszych języków Europy: greki i łaciny nie można poznać najważniejszych tradycji kultury europejskiej. Powołanie nowej, dwunastej już, papieskiej akademii, to przedsięwzięcie ogólnohumanistyczne, a nie tylko tradycjonalistyczne. I nie jest to bynajmniej odwrót od nauczania Soboru Watykańskiego II, który wprowadził do liturgii języki narodowe. Na próżno bowiem szukać w dokumentach soborowych wezwania do odrzucenia skarbu rzymskiej liturgii czy porzucenia chorału gregoriańskiego. 

 

Powrót do korzeni 

Decyzja Benedykta XVI, ogłoszona w liturgiczne wspomnienie św. Leona Wielkiego, papieża i znakomitego łacinnika, jest poniekąd kontynuacją myśli jego poprzedników, którzy traktowali język łaciński jako „wspaniałą szatę dla pochodzącego z Nieba nauczania Kościoła i dla jego świętych praw” (motu propio Piusa XI, Litterarum latinarum z 1924 r.).

Przypomnijmy, pół wieku temu, dokładnie w lutym 1962 r., papież soboru Jan XXIII ogłasza konstytucję apostolską Veterum sapientia. W dokumencie w całości poświęconym obronie łaciny jako tradycyjnego języka Kościoła pisze, że łacina, niebędąca językiem narodowym dla żadnego ze współczesnych narodów, doskonale współgra z powszechną misją Kościoła: „Ze swej natury łacina najbardziej nadaje się do promowania wszelkiej formy kultury między ludami. Nie faworyzuje żadnego pojedynczego narodu, ale prezentuje się każdemu z równa bezstronnością i jest akceptowana przez wszystkich”. Ponadto podkreśla ponadczasowe i nieograniczone wyłącznie do kwestii teologicznych precyzji walory edukacyjne języka starożytnych Rzymian. Zdaniem Jana XXIII łacina jest „najbardziej skutecznym treningiem dla giętkich młodych umysłów. (...) Wyostrza inteligencję i daje żywotność osądu. Pomaga młodemu umysłowi ująć rzeczy w sposób właściwy i rozwija prawdziwe poczucie wartości”. Z czego wynikała potrzeba ogłoszenia takiego dokumentu? Już 50 lat temu kontestowano bowiem zasadność podtrzymywania żywotności łaciny. „Dobry papież Jan” nie tylko ubolewał nad tym faktem, ale wzywał biskupów i przełożonych zakonów, by wykonując swą pasterską troskę, czuwali, aby nikt pozostający w ich jurysdykcji, a opowiadający się za nowinkami, nie pisał niczego przeciw używaniu łaciny w nauczaniu świętych studiów [teologicznych] na poziomie wyższym czy w liturgii lub też poprzez uprzedzenie lekceważył sobie wolę Stolicy Świętej w tym względzie albo ją fałszywie interpretował”. Ponad dekadę później została założona z polecenia Pawła VI Fundacja „Latinitas”,  działająca pod egidą Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. Dotychczas zajmowała się ona kwestiami związanymi z używaniem i tworzeniem nowych słów w języku łacińskim. Publikowała pod takim tytułem czasopismo naukowe, organizowała międzynarodowy konkurs poezji i prozy łacińskiej „Certamen Vaticanum”. Jak podano, wraz z powstaniem Akademii Języka Łacińskiego po 36 latach wygasa jej działalność.

 

Najcenniejsza spuścizna

Utworzona przez Benedykta XVI Papieska Akademia Języka Łącińskiego – „ad experimentum” – na okres pięciu lat, będzie działać pod patronatem Papieskiej Rady Kultury. Jej przewodniczący kard. Gianfranco Ravasi zauważył, że powstanie akademii było pragnieniem papieża i jednocześnie jest to odpowiedź na prośby kierowane przez naukowców i ludzi kultury z całego świata. Nowa akademia ma objąć swą działalnością wydawanie publikacji, organizowanie spotkań, konferencji naukowych i artystycznych wydarzeń. Ma też przyczynić się do powrotu nauki języka łacińskiego na wyższych uczelniach. Nowej Akademii będzie przewodniczył włoski latynista prof. Ivano Dionigi, rektor Uniwersytetu Bolońskiego,  a jej sekretarzem został o. Roberto Spataro SDB. Ponadto nowa watykańska dykasteria będzie miała pięcioosobową radę oraz dołączą do niej jako członkowie honorowi wybitni naukowcy z różnych krajów świata.
Prof. Ivano Dionigi w wywiadzie dla watykańskiego dziennika „L`Osservatore Romano” przekonywał: „Dlaczego łacina? Dlaczego greka i klasycy? Zasadniczo z trzech powodów. Pierwszym jest ochrona dóbr kultury. Chodzi tu o los kultury. Drugi: greka i łacina pomagają nam dobrze się wysławiać. Trzeci – klasycy pomagają nam prawidłowo myśleć, to ich najcenniejsza spuścizna. Nie chcę tu kłaść nacisku na kwestię korzeni decydujących o tożsamości, gdyż jest to oczywiste”. Włoski latynista zwrócił uwagę, że przed nową instytucją stoją przede wszystkim dwa wyzwania. Pierwsze to przywrócenie obowiązkowej nauki łaciny w seminariach, a drugie to tworzenie pomostów na wszystkich poziomach: między badaniami z dziedziny tradycji chrześcijańskiej i tradycji klasycznej oraz pogańskiej, między uniwersytetami, w jej upowszechnianiu na wysokim poziomie. „Musimy jak najlepiej chronić tę naszą wielką spuściznę. Zawsze będą potrzebni pośrednicy kultury, «mała trzódka», potrafiąca przekazywać i tłumaczyć, będąca zaczynem dla wszystkich pozostałych” – powiedział przewodniczący Papieskiej Akademii Języka Łacińskiego.
 

Czyżby renesans?
Benedykt XVI w motu propio zwraca uwagę na coraz powszechniejsze traktowanie tego języka i kultury bez należytej mu uwagi. Jest to zauważalne nawet w formacji filozoficznej i teologicznej kandydatów do kapłaństwa. Tymczasem nauka łaciny jest nieodzowna nie tylko dla zrozumienia źródeł chrześcijaństwa, ale także w takich dziedzinach jak liturgia, prawo kanoniczne i patrystyka. Papież podkreślił, że Kościół przejmując ten uniwersalny język stał się swego rodzaju opiekunem i promotorem języka łacińskiego, a teksty liturgiczne i dokumenty są do dzisiaj stale publikowane w tym języku. Dokument zwraca uwagę na konieczność wykorzystania współczesnych środków masowego przekazu do propagowania łaciny w różnych dziedzinach działalności i życia Kościoła.

Trzeba pamiętać, że jest to język liturgii, czyli modlitwy Kościoła, obejmującej Pismo Święte w tłumaczeniu łacińskim, które do dzisiaj zajmuje ważne miejsce w Kościele. Jest to też język Tradycji, czyli ojców Kościoła. Pod koniec starożytności i na początku średniowiecza, kiedy łacina literacka zaczęła ulegać wpływom języka ludowego i dialektów ludów podbitych, jej czystość najdłużej zachowali pisarze chrześcijańscy, jak Tertulian czy św. Augustyn.

Łacina jest też językiem historii. Wszystkie dokumenty jeszcze przed Soborem Watykańskim II dotyczące prawa, duchowości, a przede wszystkim historii Kościoła w zdecydowanej większości spisane są w języku łacińskim. Dotyczy to także Polski. 

Wobec tak wielkiego bogactwa aspektów nie można nie zadać pytania o przyszłość łaciny w światowej kulturze i nauce.

Można mieć nadzieję, że przed łaciną, choć nazywaną „językiem martwym”, rysuje się prawdziwy renesans. Disce puer latinae... (Ucz się, chłopcze, łaciny...) – miał powiedzieć król Stefan Batory do jednego z uczniów w Zamościu. Te słowa wciąż są aktualne.

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki