Czekamy na „coś” czy na „kogoś”, kto zmieni bieg życia. Liturgia nam podpowiada, że zawsze w duchu wiary powinniśmy oczekiwać na spotkanie „z jedynym sprawiedliwym”, który jest naszym Sędzią „Synem Człowieczym”. Oczekiwanie ma zawsze dwa bieguny. My czekamy na przyjście Boga w ludzkiej postaci, a Bóg oczekuje, „aby serca nasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa (1 Tes 3, 12).
Jakie kolory przybiera czas Adwentu w Roku Wiary po Synodzie Biskupów o nowej ewangelizacji, a u nas w Polsce w rozpoczynającym się nowym roku pracy duszpasterskiej, którego hasło brzmi: „Być solą ziemi”?
W Orędziu do Ludu Bożego uczestnicy synodu wezwali do odważnego głoszenia Ewangelii. Ewangelizację zacząć trzeba od siebie samego, napisali „wszystkie bowiem słabości i osobiste grzechy uczniów Jezusa podważają jej wiarygodność”. Tym bardziej jest konieczna, bowiem Europa szuka dziś dla siebie źródeł inspiracji nie w Ewangelii, lecz w humanizmie świeckim, w islamie, w New Age i w różnych kultach religii wschodnich.
„Kościół potrzebuje odnowy duchowej”, wołał kard. Wuerl. Na początek Adwentu chciejmy to hasło przyjąć jako wezwanie do osobistego wysiłku. Pogłębiająca się samotność i poczucie bezsensu życia, to problemy współczesnej cywilizacji zachodniej. Ojciec Święty Benedykt XVI wskazał, jak te problemy rozwiązać. „Kościół ma usiąść u boku ludzi naszych czasów jak Chrystus przy Samarytance, by ich wysłuchać, im towarzyszyć w poszukiwaniu Boga”.
W tym kontekście wyraźniej widzimy nasze zadanie, aby „być solą ziemi”. Chociaż w Kazaniu na górze Pan Jezus nie użył tej bezosobowej formuły, lecz wprost mówił: „Wy jesteście solą ziemi” (Mt 5, 13).
Wy – to znaczy kto: biskupi, kapłani? Pan Jezus mówił do zgromadzonego ludu. Ci, którzy zawierzyli Jezusowi, a więc my chrześcijanie jesteśmy solą we współczesnym świecie. A w Polsce? Może to nie te 90 proc. przyznających się, że są wierzącymi. Wystarczy te ok. 30 proc. regularnie praktykujących katolików. To jest ta „sól ziemi”, która nie może zwietrzeć!
Kościół w Polsce nie może być wciąż „milczącym stadem owiec”, które nie mają własnego głosu. Za dużo jest bowiem milczenia w sprawach wiary i życia zgodnego z zasadami wiary.
Milczenie w wielu dla Kościoła sprawach nie jest wtedy „złotem”, a może ciążyć jak „żelazo” na naszych sumieniach.