„Śledziłem relację w internecie. Nagle poczułem potrzebę, żeby osobiście zjawić się na stadionie. Tam się wyspowiadałem… Dla nas obojga był to czas odnowy duchowej. Z lekkim niedowierzaniem wybrałem się na stadion Cracovii, jakby nie do końca czując, że to wypali. Pierwszym promykiem nadziei okazał się ksiądz na rolkach, który rozdawał ulotki informujące o wydarzeniu”. To tylko fragmenty świadectw, które pojawiły się po Ewangelizacji Krakowa. A ile jest tych niepublikowanych?
Wrócili do gry
Media podawały liczbę uczestników wydarzenia. Kilka tysięcy pierwszego dnia, kilkanaście drugiego, ponad 20 tys. uczestniczyło w Ewangelizacji przez Internet. Te liczby jednak właściwie nic nie znaczą. Dziś nikt już ich nie pamięta, a mało które media wracają do wydarzenia. My próbujemy na początku Adwentu – tego szczególnego czasu odnowy – przypomnieć sobie, że przecież duch, który uniósł się nad stadionem Cracovii, trwa nadal. Nie zniszczą go nawet obraźliwe okrzyki, które padają podczas meczów na tym stadionie z trybun, między którymi kilka tygodni temu spacerował Chrystus. Widziałem niedawno mecz Cracovii, piłka wyszła na aut. Przypomniałem sobie, że to przecież właśnie przy linii autowej odbywała się spowiedź. Skojarzenie? Ci, którzy byli na „aucie” swojego życia, dzięki Ewangelizacji wrócili do gry. A swoista gra życia trwa nadal.
Robić obie rzeczy!
Ale sceptycy powiedzą, że Ewangelizacja to tylko akcja, że trzeba jednak budować jedność pracą w parafiach, w małych grupach. – Należy robić obie rzeczy. Dla jednych potrzebne jest takie wydarzenie jak Ewangelizacja, ono ich pobudza, dodaje nowych sił. Spotykając się z innymi, uświadamiają sobie, że jest tyle ludzi chcących iść tą samą drogą. Ktoś inny natomiast nie czuje potrzeby klaskania w dłonie, machania flagą, modlenia się w dużej wspólnocie, dlatego może angażować się w dzieła i grupy przy parafii – mówi ks. Mariusz Susek, jeden z organizatorów Ewangelizacji. Z kolei Andrzej Lewek zaznacza, że nadszedł teraz czas, by zasymilować we wspólnotach i ruchach owoce tego błogosławionego czasu. – Trzeba strategicznie przygotować się do kolejnych etapów, równocześnie nie zaniedbując codziennego życia z Bogiem, by przystąpić do dalszych działań ewangelizacyjnych w archidiecezji.
Powodować znak zapytania
Z ks. Mariuszem Suskiem, moderatorem Ruchu Światło-Życie w archidiecezji krakowskiej, sekretarzem Sekretariatu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji KrakowskiejROZMAWIA PAWEŁ PIWOWARCZYK
Jak można z perspektywy kilku tygodni ocenić Ewangelizację Krakowa?
– Najważniejsze było to, byśmy się wspólnie spotkali, i ten cel został osiągnięty. Było to spotkanie, które zjednoczyło ludzi z różnych ruchów, wspólnot, stowarzyszeń katolickich, ale przybyły na nie też setki osób pragnących doświadczenia wspólnoty żywego Kościoła. Przyszła młodzież, ale też małżeństwa z dziećmi i osoby starsze. Sam osobiście spowiadałem kilka takich osób na stadionie. Przygotowując spotkanie, zastanawialiśmy się, w jakiej mierze jesteśmy w stanie już po nim zaprosić uczestników, by mogli kontynuować Ewangelizację. Liczne pomysły i inicjatywy związane z podążaniem dalszym krokiem Ewangelizacji zawarliśmy w rozdawanym informatorze. Można tam przeczytać o wspólnotach ewangelizujących, o wielu nowych inicjatywach, które zostały podjęte przez ruchy i wspólnoty, takie jak np. seminarium odnowy wiary prowadzone przez Ruch Światło-Życie i Nowe Jeruzalem. Stworzyliśmy ludziom możliwość, by mogli nadal trwać w spotkaniu z Chrystusem w innych miejscach i w różnorodnych formach. A wybierać można wśród wielu propozycji – to propozycje dla małżeństw, młodzieży, studentów, mężczyzn. Z terminarza wynika, jak wiele tego zostało zaplanowane, a będzie jeszcze wiele innych inicjatyw. Wystarczy zajrzeć na www.jestem.net.pl, by przekonać się, że nadal trwamy w tym ewangelizacyjnym duchu.
Pierwsze owoce?
– Trzeba na nie poczekać. Ale możemy mówić o pewnym znaku zewnętrznym. Podczas Ewangelizacji przez trzy dni była piękna pogoda, a przecież tydzień później spadł śnieg. Trzeba to dostrzec – ten znak od Boga, że Jemu się podobało to, co robimy. Wspomnę choćby nasze przejście na rynek główny – nasz marsz dla Jezusa. Ludzie z ogródków na rynku byli zaskoczeni. Były spontaniczne reakcje zagranicznych turystów, którzy pytali, czy my coś takiego organizujemy co tydzień. Atmosfera przejścia rodziła w ludziach pytanie: dlaczego Jezus? Dlaczego wieczorem w Krakowie?
Czy teraz możemy spodziewać się częściej podobnych wydarzeń ewangelizacyjnych w archidiecezji?
– Planujemy podobne wydarzenie w Nowej Hucie, to przecież właśnie tam 9 czerwca 1979 r. padły po raz pierwszy słowa o Nowej Ewangelizacji. Tam jest oczekiwanie na takie wydarzenie. Jest też pomysł na stworzenie Szkoły Lidera Ewangelizacji otwartej dla wszystkich, którzy chcą dobrze ewangelizować w swoich środowiskach i parafiach.
Czas „zagospodarowywania owoców”
Z Andrzejem Lewkiem, liderem Mężczyzn św. Józefa, członkiem Sekretariatu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej
ROZMAWIA PAWEŁ PIWOWARCZYK
Co po Ewangelizacji?
– Mówimy wprawdzie „po Ewangelizacji” ale tak naprawdę nie chcemy mówić i myśleć w tej kategorii. Ewangelizacja się nie zakończyła, i jeszcze długo się nie zakończy. Był to dobry czas, czas świadectwa o Zmartwychwstałym danego przez 50 środowisk ewangelizujących z naszej archidiecezji. I choć wydarzenie jest już za nami i ciągle wracamy myślami do tego, co było – czas popatrzeć na to, co przed nami i przed czym Bóg stawia nas dzisiaj. Każde ze środowisk powróciło do swojej normalnej działalności. Normalnej, choć poniekąd nie do końca normalnej. Bo teraz jest czas odpowiedzi na wezwanie do Nowej Ewangelizacji, czas „zagospodarowywania owoców” spotkania na stadionie. Dlatego ruszyło wiele inicjatyw, na które zaproszeni zostali uczestnicy spotkań stadionowych. Ruszyło wiele katechez neokatechumenalnych, nowe edycje kursu Alfa, seminaria życia w Duchu Świętym i wiele innych.
Czego podjęli się Mężczyźni św. Józefa?
– To na przykład cykl spotkań na temat najpowszechniejszych męskich problemów, takich jak seks, pieniądze i władza. W październiku rozmawialiśmy o sferze seksualnej, teraz zajmujemy się pieniędzmi – goszcząc Jona i Evelyn Bean z Compass Catholic z Florydy. W grudniu zajmiemy się władzą w aspekcie naszej wolności. Równocześnie zapraszamy w małych grupach na film Odważni (najbliższy seans 7 grudnia o 18:30 w kinie „Wrzos”). Tak naprawdę chodzi nam o pogłębienie tego doświadczenia, które wynieśliśmy ze spotkań na stadionie. Chcemy, by stały się one w nas nie czymś przeżywanym od wielkiego święta, ale czymś trwałym i normalnym, obecnym w naszej codzienności.
Czym była dla Ciebie Ewangelizacja?
– Zastanawiam się, dlaczego często traktujemy naszą wiarę jako cykl doładowań naszych akumulatorów. To porównanie ujawnia ułomność naszego nastawienia do wiary. Gdy muszę ciągle ładować akumulatory mojego samochodu, znaczy to, że coś w nim jest niesprawne. Gdy alternator pracuje, nie potrzebuję doładowywać akumulatorów. Dlatego myślę, że doświadczenie napełnienia Duchem Świętym to bardziej podłączenie się do stałego źródła Mocy niż naładowanie baterii. Gdy Duch Święty jest w nas – Jego życie może stale być w nas obecne.