Logo Przewdonik Katolicki

Czym jest autoagresja?

Bogna Białecka
Fot.

Nastoletni syn przekłuwa ucho, by umieścić tam kolejny kolczyk, zobaczyliście niepokojące, wciąż na nowo pojawiające się nacięcia na skórze córki...Czym jestsamouszkadzaniesię, skąd się bierze, co można z nim zrobić?

Nastoletni syn przekłuwa ucho, by umieścić tam kolejny kolczyk, zobaczyliście niepokojące, wciąż na nowo pojawiające się nacięcia na skórze córki... Czym jest samouszkadzanie się, skąd się bierze, co można z nim zrobić?

 

Gdy mówimy o samookaleczeniu, mamy na myśli zasadniczo prymitywne jego formy, np. cięcie się żyletką czy nożem. Rodzice często traktują to jako świadomy, zamierzony wyraz buntu, zrobienia wrażenia na otoczeniu. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana. Jeżeli rodzice zwyczajnie zakażą cięcia się, grożąc karami, nic to nie zmieni. Nie dlatego, że mają złe, zepsute dziecko, ale dlatego, że autoagresja jest przejawem głębszego problemu. Człowiek dokonuje samouszkodzenia w sposób nie do końca pozostający pod jego kontrolą. Może (świadomie lub nie) traktować ból fizyczny jako sposób zagłuszenia bólu psychicznego, sposób ukarania samego siebie czy nawet nawiązania chwilowego poczucia kontaktu z własnym ciałem, z którego na co dzień czuje się wyizolowany.  Warto też zdawać sobie sprawę, że nawet społecznie akceptowane modyfikacje ciała, jak np. operacje plastyczne lub kolczykowanie, mogą mieć podobne źródło jak typowe samouszkodzenia i być na przykład wyrazem zaniżonej samooceny. Według badań przeprowadzonych na społeczeństwie amerykańskim, które nie leczy się psychiatrycznie, około 4 proc. dorosłych i 11–39 proc. adolescentów przynajmniej raz celowo zraniły swoje ciało.

 

Źródła autoagresji

W badaniach dotyczących samouszkodzeń pojawiają się wspólne wzorce doświadczeń osób skłonnych do autoagresji.  Najczęściej problem dotyka osób, które przeżyły w dzieciństwie silną traumę. Mogło to być doświadczenie przemocy, wykorzystanie seksualne, zaniedbanie emocjonalne. Czasem samookaleczenia pojawiają się u osób, które doświadczyły rozwodu lub śmierci rodziców, lub też ciężkiej choroby własnej lub kogoś z najbliższej rodziny. Problem dotyczyć może też ludzi z tzw. zaburzeniem dysocjacyjnym osobowości. Wszystko to zakłóca rozwój stabilnego poczucia “ja”, pozytywnego obrazu samego siebie i własnego ciała. Osoby takie często nie mają umiejętności radzenia sobie z przeżyciami, uczuciami i ich nazywania, wyrażania.  

Samookaleczenia pojawiają się czasem już u dzieci kilkuletnich, lecz najczęściej w okresie dorastania, gdyż potęgowane są przez  związaną z dojrzewaniem burzę hormonów. Autoagresja może wynikać także z podobnych przeżyć w dorosłości. Poczucie zbrukania, nieczystości, obcości, a nawet nienawiści do własnego ciała jest częstym doświadczeniem osób molestowanych seksualnie i ofiar przemocy.

Samouszkodzenia są próbą poradzenia sobie z tymi doświadczeniami i problemami. Okaleczenie spełniać może różne funkcje. Może stać się zachowaniem centralnym dla zdolności radzenia sobie w życiu z bólem, cierpieniem, dyskomfortem, napięciem, nienawiścią do samego siebie czy zamętem wewnętrznym.

 

Dlaczego ludzie robią sobie krzywdę?

Niektóre osoby traktują samouszkodzenia jako sposób przetrwania. Tną się, by nie popełnić samobójstwa, pomaga im to rozładować ogromne napięcie psychiczne, nienawiść do samego siebie, stres lub wszechogarniający lęk, niemożliwe do pokonania w inny sposób. Dla innych jest to sposób wyrażenia gniewu. Wiele osób uszkadzających się twierdzi, że jest to dla nich metoda radzenia sobie z tym, co odczuwają jako niemożliwą do zniesienia złość. W każdym przypadku ból i rany dają poczucie ulgi. Część ludzi stosuje ból jako sposób ukarania się za prawdziwe lub wyimaginowane winy, lub też symboliczny sposób ukarania prześladowcy. Może być to też wołanie o pomoc. Tak problem opisuje jedna z pacjentek w książce Autoagresja, mowa zranionego ciała: “Puszczanie sobie krwi to inny sposób mówienia: «Spójrz, jakie to straszne, teraz mi wierzysz?»”. Inna pacjentka dodaje: “Nie sądzę, aby ludzie mi uwierzyli, gdybym im po prostu powiedziała, co czuję, dlatego to robię, żeby sami mogli zobaczyć”.

 

Jak możemy pomóc?

Najważniejsze, by reagować jak najszybciej, zanim samouszkodzenie ulegnie utrwaleniu. Zadawanie sobie bólu, szczególnie jeśli jego rezultatem jest rozładowanie napięcia psychicznego, może przyjąć cechy uzależnienia. Wtedy jest już zdecydowanie trudniej pomóc. W przypadku samouszkodzeń niezbędna jest pomoc psychoterapeuty.  Dodatkowy problem polega na tym, że osoby takie często starannie ukrywają swoje działania przed rodziną. Jeśli zobaczymy u dziecka podejrzane blizny, warto skonsultować się z lekarzem rodzinnym, by ocenił, czy mogły powstać w sposób celowy. Pamiętajmy też, że osoby uszkadzające się najczęściej starają się pielęgnować rany, traktując to poniekąd jako okazję do zaopiekowania się sobą. Może to potęgować wrażenie, że ciągle pojawiające się regularnie uszkodzenia są rzeczywiście wynikiem serii nieszczęśliwych wypadków.

Warto pamiętać, że zachowania te często mają cechy kompulsywne – człowiek czuje wewnętrzny przymus – znajdują się tak naprawdę poza jego kontrolą. Bezcelowe jest zatem nakazywanie dziecku “nie rób tego”, jeszcze gorsze – karanie za okaleczenia.

Psychoterapeuci zajmujący się problemem przyznają, że często osoby okaleczające się trafiają do nich bardzo późno, ponieważ rodzina woli zaprzeczać istnieniu problemu. Typowe reakcje to rozczarowanie, złość, poczucie winy i bezradności. Obawa, że osoba dokonująca samouszkodzeń może popełnić samobójstwo często uruchamia pragnienie jej ubezwłasnowolnienia lub też wyzwala nadopiekuńczość.

Fakty są takie – w życiu dziecka już się zdarzyło coś złego. Możecie o tym nie wiedzieć. Dziecko nie potrafi sobie poradzić z problemem, znalazło więc sposób zagłuszenia cierpienia z tym związanego – cięcie się. Jednak jest to niebezpieczne dla jego zdrowia i uzależniające. Być może zdarzyło się coś obiektywnie złego, a może to tylko sposób, w jaki dziecko zinterpretowało jakieś wydarzenia. Mogliście mieć dobre intencje, dziecko odczytało to inaczej. To już się wydarzyło, nie mamy na to wpływu. Jednak mamy wpływ na to, co będzie się działo dalej. Dlatego należy skontaktować się z psychoterapeutą. Co najważniejsze – musimy zdawać sobie sprawę, że terapeuta nie zlikwiduje problemu, machając magiczną różdżką, a praca będzie wymagała zaangażowania i dziecka, i rodziców.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki