Logo Przewdonik Katolicki

Wszechmocny

Monika Białkowska, Tomasz Biłka OP
Jerzy Nowosielski, Jezus Ukrzyżowany, Fot. WIkimedia commons

Jezus Ukrzyżowany pędzla Jerzego Nowosielskiego jest przedstawiony w taki sposób, że przypomina pionową linię. U góry jest wizerunek Pantokratora, żarzący się czerwienią. Ta czerwień Jezusa sugeruje ognistą miłość, miłosierdzie

Monika Białkowska: Rozmowa o wszechmocy Boga jest trudna. Jest w niej zwykle przynajmniej kilka momentów, które nas zatrzymują i każą pytać, jak ta wszechmoc rzeczywiście wygląda, czym jest, na czym polega. Pierwszym takim momentem jest największa zmora katechetek i powracające od pokoleń, za to w każdym roczniku zadawane jako podchwytliwe pytanie o to, czy Pan Bóg może stworzyć tak duży kamień, którego nie da rady podnieść… Uczyłam tylko przez kilka lat, a słyszałam je dziesiątki razy, zawsze stawiane z miną pod tytułem: „Teraz cię mam!”.

Tomasz Biłka: Tam, gdzie katechizm mówi o Bogu Wszechmogącym, gdzie powtarzamy te słowa w Credo, mamy do czynienia z tłumaczeniem z łaciny. „Pantokrator” to jednak nie tyle „wszechmogący”, ile raczej „wszechwładny”, czy też, jak się mówi w języku rosyjskim, „wszedierżyciel”. Kiedy tak to rozumiemy, ważny jest nie tyle fakt, że Bóg może wszystko, ile że wszystko podtrzymuje w istnieniu. Nie jest tym, który z wysokości swojego tronu zazdrośnie strzeże władzy, a Jego łaska to jakiś pański gest z góry. On przenika sobą wszystko.

MB: I dzięki temu wszystko istnieje.

TB: Pamiętam takie swoje doświadczenie, które przyszło, kiedy odkurzałem nasz dominikański kościół na Służewie w Warszawie. Jest tam przedstawienie Jezusa Ukrzyżowanego pędzla Jerzego Nowosielskiego. Jezus jest tam namalowany w taki sposób, że przypomina pionową linię. U góry jest wizerunek Pantokratora, żarzący się czerwienią. Ta czerwień Jezusa sugeruje ognistą miłość, miłosierdzie – bo największym przejawem wszechmocy Boga jest właśnie miłosierdzie, czyli miłość, która spotyka grzech. Ale sam Jezus jest tam pokazany w niezwykły sposób, zredukowany w zasadzie do cieśniny krzyża, z ciałem wydłużonym, grubości zaledwie pionowej belki krzyża, jakby się z tego krzyża ześlizgiwał albo wsączał w to, co jest ziemią – aż do kondycji ludzkiego truchła. Czytam w tym tajemnicę ziarna, które jest rzucone w ziemię. Jezus jest tym właśnie ziarnem, które umarło, żeby wydać owoc – jest tym, który musi zstąpić, żeby dotknąć dna, żeby wszystko podnieść i wrócić Ojcu. Wtedy, sprzątając kościół, spojrzałem na ten krzyż i momentalnie pojąłem, że wszechmoc Boga nie polega na tym, że On gdzieś z odległej pozycji sprawuje nad nami władzę albo stwarza kamienie – tylko przenika wszystko. Wszystko dzierży, wszystko jest w Jego władzy, bo On naprawdę przeniknął całą rzeczywistość, aż do piekieł. A to oznacza, że nie ma takiego miejsca, z którego nie można się do Niego zwrócić. I nie ma takiego miejsca, z którego On nie mógłby człowieka podnieść.

MB: Objawienie przy miotle albo odkurzaczu. To też pokazuje, że w każdym miejscu Bóg jest przy człowieku i może do niego mówić. Kiedyś objawił mi się pod postacią praskiego zamiatacza ulic. Nic więcej z tamtej wyprawy do Pragi nie pamiętam, tylko tamtego człowieka, który tańczył z miotłą do muzyki, którą słyszał tylko on sam. Myślałam sobie wtedy, że może tak wyglądają współcześni prorocy: pokazują, że nie wszystko musimy rozumieć, nazwać, zracjonalizować. Że jest też świat, którego nie widać. Ale to tylko tak w nawiasie dorzucam, mam skłonności do dygresji.
To wszystko, co mówisz o wszechmocy Boga, jest w zasadzie zapisane w Katechizmie – może tylko innym językiem. Ale ten sam Katechizm zauważa kolejny trudny moment w rozmowie o Wszechmogącym, czyli tajemnicę Jego pozornej niemocy. To jest jeden z tych zarzutów, które stawiają Bogu ludzie każdego pokolenia. Czasem w doświadczeniu cierpienia narodu, czasem w obliczu osobistego cierpienia, jeszcze częściej wobec cierpienia dziecka. Pytają: jeśli Bóg jest dobry, to dlaczego na takie cierpienie pozwala? I odpowiedź, jaką znajdują, jest nie do przyjęcia dla chrześcijaństwa, bo brzmi: albo ten Bóg nie jest dobry – albo nie jest wszechmocny. Albo chce, żeby człowiek cierpiał, albo nie może na to cierpienie nic poradzić. Jeśli Bóg jest słabszy od zła, to nie jest Bogiem. Ludzie, którzy doświadczają cierpienia, pytają, jak usprawiedliwić Wszechmocnego Boga, który na ich cierpienie nie daje odpowiedzi, który pozwala, by cierpienie się działo.

TB: Księga Hioba pokazuje, że lepiej tego nie robić. Nie usprawiedliwiać, nie szukać odpowiedzi i rad. Nie ma co konstruować apologii Boga, bo można łatwo stać się przyjacielem Hioba. Dużo ważniejsza jest za to umiejętność bycia przy kimś w jego cierpieniu niż tworzenie naprędce nieudolnej apologii Boga.

MB: Katechizm mówi tu: „Wiara w Boga Ojca wszechmogącego może być wystawiona na próbę przez doświadczenie zła i cierpienia. Niekiedy Bóg może wydawać się nieobecny i niezdolny do przeciwstawienia się złu. Bóg Ojciec objawił jednak swoją wszechmoc w sposób najbardziej tajemniczy w dobrowolnym uniżeniu i w zmartwychwstaniu swego Syna, przez które zwyciężył zło”.

TB: Ostatecznie odpowiedź na pytanie, gdzie był Bóg w Auschwitz, brzmi: „był w Auschwitz”. Był w każdym cierpiącym, w każdym poniżonym, udręczonym, zamordowanym człowieku. Tam był Bóg. Tylko czy to jest wystarczająca odpowiedź na to pytanie? Pamiętam z obozowych opowieści historię człowieka, który był w stanie w tym obozowym życiu zachwycić się małą roślinką. Był w stanie uwielbić Boga, bo dostrzegł Jego objawienie w jakimś mleczu rosnącym przy słupie. Taka jest przedziwna moc objawiania się Boga w najtrudniejszych okolicznościach, czasem wręcz skrajnych. I to, że ktoś na obozowym klepisku doświadcza epifanii jest tak samo niepojęte jak to, że ktoś traci wiarę. Nie wiemy. Ale wiemy, że odpowiedzią na pozorną niemoc Boga jest Jezus.

MB: Bez Jezusa odpowiedź, że Bóg był w Auschwitz, byłaby dużo trudniejsza, jeśli nie wręcz niemożliwa. Bóg bez Jezusa, Bóg Starego Testamentu, nagradzał swoje dzieci błogosławieństwem, a karał niepowodzeniem. Boga nie było w chorobie, cierpieniu, bezdzietności, samotności. To czytano jako Bożą karę. Bóg był wśród tych, którym się powodziło. Szczęście, dobrobyt, gromadka dzieci – to był znak, że On jest przy człowieku. Dopiero w Jezusie Bóg powiedział, że Jego obecność inaczej wygląda.

TB: To, co objawił nam Jezus, to jest ojcostwo Boga. W Starym Testamencie ludzie mówili o Ojcu, ale to był Ojciec, który powołał naród do istnienia – a nie „mój Ojciec”. Powiedzenie o Bogu „Ojciec mój” skończyło się dla Jezusa wymówkami: „za kogo się masz, że czynisz siebie równym Bogu, że Boga nazywasz ojcem?”. Owszem, pojawi się pytanie, co zrobił Jezus i jaki był sens Jego misji, skoro nadal świat jest pełen cierpienia i wojen. Po co było to wszystko? A On przyszedł po to, żeby objawić nam Ojca, żeby Boga objawić nam jako Ojca. W Ojcu ta wszechmoc przestaje być władzą panowania czy sztuczkami z podnoszeniem kamieni – a jest miłosnym przenikaniem, żebyśmy nie przestali istnieć.

---

Tomasz Biłka OP
Dominikanin, malarz, kaznodzieja Dominikańskiego Ośrodka Kaznodziejskiego w Łodzi. Prowadzi galerię sztuki ZIELONA 13, w której realizuje m.in. własny projekt kuratorski „Wiara Widząca”, mający na celu rozpoznanie współczesnych zjawisk z pogranicza sztuki i wiary

---

Monika Białkowska
Doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”, autorka internetowego programu „Reportaż z wycinków świata”, a także książek Nawet jeśli umrę w drodze, Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach, Teologia przy rosole (wraz z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem)

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki