Logo Przewdonik Katolicki

Nadal są znakiem sprzeciwu

Jacek Borkowicz
Bitwa pomiędzy Rosjanami a Czerkiesami w 1841 r., Grigorij Gagarin (1810-1893), olej na płótnie, Rosja fot. EAST NEWS

160 lat temu przed dowódcami carskich wojsk na Kaukazie złożyli broń ostatni walczący Czerkiesi, kończąc w ten sposób heroiczną, trwającą ponad pół wieku batalię w obronie własnego narodu. Czerkiesom odmówiono prawa do życia na ich własnej ziemi, jednak przetrwali.

Ludy Północnego Kaukazu znane są od starożytności – przeważnie jako mężni wojownicy, których nie potrafiły pokonać kolejne fale najeźdźców i na których górskich bastionach niejednokrotnie łamały sobie zęby drapieżne wypady rosyjskich korpusów. O Czeczenach głośno było z powodu dwóch wojen, jakie na przełomie tysiącleci wydała im Moskwa, by po chwili słabości ponownie wprząc ich kraj do swego jarzma. Znacznie mniej znani są Czerkiesi (nazwa własna: Adyge), zamieszkujący zachodnią połowę północnokaukaskiej krainy – ale to przecież właśnie ich bohaterski opór był w XIX w. najczęściej opisywany w Europie. Był on też natchnieniem dla wielu ludzi Zachodu, ceniących wolność i niejednokrotnie walczących o nią we własnych krajach.
Jednak ogólnoświatową „marką” Czerkiesów była i pozostaje do dzisiaj nie tylko renoma dumnych wojowników. Od wieków naród ów znany jest z tego, że wydaje na świat najpiękniejsze pod słońcem kobiety. Ta chluba była też jednocześnie źródłem udręki, czerkieskie piękności porywali bowiem masowo Turcy, by sprzedawać je z dużym zyskiem na targach niewolników. Trzeba przyznać, że sprzedawali je handlarzom także sami Czerkiesi. Był to dla nich często jedyny sposób utrzymania domowego dostatku: urodziwa córka stanowiła wszak jedyny „chodliwy towar”, jakim dysponowało biedne i wielodzietne góralskie gospodarstwo.
W zamian od Turków przyjęli Czerkiesi islam, jednak stało się to dość późno, bo już w toku XIX-wiecznej walki z Rosjanami. Zachowali jednak respekt dla starej wiary – ówdzie pogańskiej, ówdzie chrześcijańskiej. Nawet nominalni muzułmanie prosili Boga o błogosławieństwo u stóp starych krzyży, wystawionych przez ich przodków.

Pierścień się zacieśnia
Rosja zaczęła napierać na nich od północy, od strony stepów, w tym samym czasie, gdy pod jej naciskiem padły Rzeczpospolita oraz chanat krymski. Czerkiesję podbijano stopniowo i powoli, na kolejnych skrawkach podbitego terenu tworząc tzw. linie – łańcuchy fortów strzegących pogranicza. Obok tych fortów z czasem wyrastały stanice, czyli wioski Kozaków, ludu równie bitnego jak Czerkiesi. Nie utożsamiali się z Rosjanami, których uważali za niewolników, ale walczyli za „białego cara” z odległego Petersburga, rozszerzając granice jego panowania.
W ten sposób od wschodu Rosja coraz mocniej wdzierała się w głąb czerkieskiej krainy. Na północy szło to Rosjanom i Kozakom wolniej, gdyż od Czerkiesów oddzielała ich szeroka rzeka Kubań. To niejednokrotnie sami Czerkiesi przedzierali się na północny brzeg, by tam rabować i porywać stada bydła. Pisze o tym Lew Tołstoj w jednym ze swoich opowiadań.
Jednak nie to stanowiło istotę owej wojny. Gdzie tylko dotarły rosyjskie bagnety, bezlitośnie palono wszystkie napotkane wioski, razem z zapasami zboża, zaś zwierzęta gospodarskie zabierano do fortów i stanic. Pozbawieni dobytku mieszkańcy uchodzili coraz głębiej w góry. Nie poddawali się, ale było im coraz ciężej.
Gdy w 1829 r. Rosja, w zwycięskiej wojnie z Turcją, odebrała od niej czarnomorskie wybrzeże (gdzie Turcy faktycznie panowali tylko w kilku nadmorskich twierdzach), Czerkiesi zostali przez Rosjan otoczeni – od wschodu, północy i południa. Mimo to walka trwała nadal, w latach 40. XIX w. wzmożona wystąpieniem imama Szamila, który poderwał górali w sąsiednich Czeczenii oraz Dagestanie. W tej fazie walk Czerkiesom pomagali ochotnicy z Zachodu, wśród nich Polacy, że wymienimy tylko pułkownika Teofila Łapińskiego, wraz z oddziałem rodaków walczącego ramię w ramię z góralami w latach 1857–1859. Rosjanie zmienili jednak taktykę: zagarniętą w bojach ludność cywilną przesiedlali na niziny nad Kubaniem. Do dzisiaj mieszkają tam ich potomkowie.
Terenu wolnej Czerkiesji stopniowo ubywało, pierścień się zacieśniał. 21 maja 1864 r. na górskiej polanie Kwaada złożyli broń ostatni czerkiescy dowódcy. Po 80 latach podboju cały kraj stał się rosyjski. Zwycięzcy dali Czerkiesom wybór: wysiedlenie na niziny albo wygnanie z granic cesarstwa. Prawie wszyscy wybrali to drugie: ponad 300 tys. dumnych górali przewieziono statkami przed Morze Czarne do Turcji. Nazwano ich z arabska muhadżirami (wygnańcy). Ich potomkowie żyją do dziś głównie na terenie Turcji, Syrii oraz Jordanii. Mimo że rozproszeni i nieliczni, nie rozpłynęli się w muzułmańskim morzu i zachowali narodową odrębność.

Życie po życiu
Dopiero niedawno, dzięki publikacjom rosyjskich historyków, dowiedzieliśmy się, że resztki Czerkiesów, którzy nie dali się złapać, schroniły się w najbardziej niedostępnych partiach gór, gdzie jeszcze przez lata całe stawiały opór karnym wyprawom wojskowym. Rosjanie w końcu dali za wygraną i około 1880 r. pozwolili tym ludziom wyjść ze swoich kryjówek i osiedlić się w miejscach, z których ich wcześniej wygnano. W ten sposób przetrwały chociażby osady Szapsugów, jednego z czerkieskich plemion. W 1925 r. bolszewicy utworzyli nawet dla nich autonomiczną jednostkę terytorialną, tzw. rejon narodowościowy. Zlikwidowano go z woli Stalina w 1945 r.
Do obecnej chwili przetrwały w Rosji, powołane w tym samym czasie co rejon Szapsugów, autonomiczne struktury: okręg Adygei (niziny, gdzie Rosjanie w XIX w. przesiedlili górali) oraz republiki związkowe Karaczajo-Czerkiesji i Kabardyno-Bałkarii. Choć mają różne nazwy, wszystkie obejmują teren historycznej Czerkiesji, wszędzie też ludność adygejska mówi tym samym językiem. To bolszewicy sztucznie podzielili ten naród, obawiając się widma czerkieskiej irredenty.
Kiedy latem 2014 r. w Soczi odbywały się zimowe igrzyska olimpijskie, miejscowi Szapsugowie bezskutecznie próbowali przypomnieć światu o swoim istnieniu. Miasto zbudowano w bezpośrednim sąsiedztwie historycznej polany Kwaada, którą Rosjanie przechrzcili na Jasną Polanę.
Czerkieskie życie po życiu jednak trwa – a przypominają o nim także młodzi potomkowie muhadżirów. Urodzona w Jordanii Emanne Beasha, jak przystało na Czerkieskę – prześliczna (kto nie wierzy niech sam popatrzy), już jako dziesięcioletnia dziewczynka podbiła serca publiczności Stanów Zjednoczonych, śpiewając dojrzałym głosem włoskie arie operowe. Jakoś nie przewróciło jej to w głowie i w kolejnym występie zaśpiewała po adygejsku – o niedoli dziewczyny sprzedanej na targ niewolników w Stambule, a także o losie jej narodu, który nigdy się nie poddał.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki