Chodzi o szeroki pas ziem południowej Ukrainy, rozciągnięty wzdłuż północnego wybrzeża Morza Czarnego. Ongiś zdobyli go Rosjanie, „wsiąkła w nią krew rosyjskiego żołnierza” – jak lubią argumentować w Moskwie – co ma być ostatecznym dowodem, iż są to ziemie „odwiecznie rosyjskie”. I jako takie, powinny być do Rosji z powrotem przyłączone. Historyczna prawda nie ma tu większego znaczenia, kluczowym momentem ma tutaj być rozstrzygnięcie siłowe. A ono, jak dotąd, na szczęście nie nastąpiło. I chyba długo nie nastąpi.

Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 29/2022, na stronie dostępna od 24.08.2022