Logo Przewdonik Katolicki

Prawo jako pięść

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Państwo, prawo, instytucje – wszystko to staje się polem politycznej bitwy. Żaden przepis, żadne rozwiązanie nie jest ostateczne

Z łożona przez grupę posłów PiS nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym wywołała oburzenie po stronie opozycji. Ale ja nie o oburzeniu opozycji chciałem pisać, lecz o pewnej logice działań, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Sytuacji, w której politycy Prawa i Sprawiedliwości doprowadzili tę ważną instytucję do stanu paraliżu. Dlatego, że mają specyficzne pojmowanie prawa.
Gdy PiS po 2015 r. stopniowo wprowadzał swoich nominatów do Trybunału Konstytucyjnego, robił wszystko, by kworum na Zgromadzeniu Ogólnym było jak najwyższe – jeśli dobrze pamiętam – 13 sędziów. Mając trzech, a potem kolejnych, chciał mieć większość blokującą, umożliwiającą zrywanie kworum, a więc sparaliżowanie pracy tego gremium. Ale wtedy prezesem TK był Andrzej Rzepliński, którego PiS uważał za swojego wroga i chciał zrobić wszystko, by Trybunał nie był w stanie zakwestionować najbardziej kontrowersyjnych ustaw.
Gdy jednak Prawu i Sprawiedliwości udało się już przejąć większość miejsc w Trybunale, napisało kolejną ustawę, która miała regulować pracę Trybunału. Dziś wszyscy 15 sędziowie TK są powołani przez PiS, a ustawowe kworum do Zgromadzenia Ogólnego to 11 osób. Kłopot w tym, że pięciu albo sześciu sędziów zbuntowało się przeciwko prezes Julii Przyłębskiej. PiS chciał bowiem ograniczyć trwanie kadencji prezesa TK, więc w jednej z ustaw wprowadził jedną, sześcioletnią kadencję. Ale w międzyczasie już Trybunał przejął i kadencje właściwie do niczego nie są mu potrzebne. Część prawników – w tym wspomnianych sześciu sędziów – uważa, że prezes Przyłębska od końca grudnia zeszłego roku nie jest już prezesem TK i dlatego nie zamierza przychodzić na zwoływane przez nią posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego. A PiS zależy na tym, by Trybunał się zebrał i ocenił konstytucyjność ustawy o sądownictwie dyscyplinarnym, którą skierował do TK prezydent Andrzej Duda. Bez wejścia w życie ustawy nie będzie miliardów z KPO dla Polski.
PiS doszedł więc do wniosku, że trzeba zmienić prawo i zapisać w ustawie, że Zgromadzenie Ogólne to dziewięciu sędziów TK. Bo akurat tylu jest lojalnych wobec PiS w tej chwili. Okazuje się więc, że to, ilu sędziów TK stanowi kworum na Zgromadzeniu Ogólnym, zależy wyłącznie od sytuacji. Prawo zaś nie ma na celu kształtowania jakiegoś porządku czy ładu instytucjonalnego. Prawo staje się wyłącznie narzędziem w politycznej grze. Ustawy stają się wyłącznie przejawem politycznej woli, a nie sposobem organizowania i budowania państwa. Kolejne nowelizacje to nie żadne ulepszenia, ale wymiana ciosów w politycznym boksie.
Dlatego też nie oburzam się aż tak nowelizacją, którą zgłosił PiS. Bo nie ona tu jest ważna, ona jest tylko konsekwencją koncepcji prawa, jaką przyjęli rządzący. Mając takie podejście do prawa, prędzej czy później takie coś musiało się wydarzyć. I właśnie z tą koncepcją mam – muszę przyznać – największy problem. Bo państwo, prawo, instytucje – wszystko to staje się polem politycznej bitwy. Żaden przepis, żadne rozwiązanie nie jest ostateczne, końcowe, odzwierciedlające pomysł na funkcjonowanie instytucji. Nawet polityczne podporządkowanie sobie kolejnych instytucji problemu nie rozwiązuje, raczej tworzy nowe.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki