Logo Przewdonik Katolicki

Tajne archiwum Trumpa

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Amerykanie są rozczarowani Joe Bidenem, a szanse Donalda Trumpa na to, by powrócić po czterech latach do Białego Domu, rosną.

Od tygodni trwa fascynujący serial pod tytułem FBI kontra Donald Trump. Departament Sprawiedliwości USA prowadzi postępowanie dotyczące nielegalnego przechowywania przez byłego prezydenta tajnych dokumentów, w których posiadanie wszedł w czasie, gdy pełnił swój urząd. Zgodnie z obowiązującymi w Ameryce przepisami wszystkie dokumenty wytworzone przez i dla prezydenta są własnością państwa i po skończeniu kadencji powinny być przekazane narodowym archiwom. I właśnie archiwiści porządkujący spuściznę po 45. prezydencie USA uznali, że brakuje dość dużo papierów. W wyniku śledztwa i przerzucania się pismami przez prawników Trumpa i śledczych z departamentu sprawiedliwości, udało się przekonać byłego prezydenta do oddania 15 pudeł pełnych prezydenckich dokumentów. Jednak po ich weryfikacji śledczy uznali, że to nie wszystko. Na prośbę śledczych sąd wydał agentom FBI nakaz przeszukania rezydencji Trumpa w Mar-a-Lago. Tam znaleziono jedenaście kompletów dokumentów oznaczonych jako tajne i ściśle tajne.
Wszystko tu jest precedensowe. Nigdy w historii nie prowadzono śledztwa w sprawie przetrzymywania dokumentów przez byłego prezydenta. Nigdy FBI nie przeprowadziło przeszukania w rezydencji byłej głowy państwa. Nigdy też podstawą postępowania organów ścigania nie był uchwalony w 1917 r. Espionage Act, mówiący o narażaniu bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych poprzez umożliwienie nieodpowiednim osobom dostępu do państwowych tajemnic. Bowiem z nagrań z kamer przemysłowych z rezydencji Mar-a-Lago wynikało, że koło pomieszczeń, gdzie znajdowały się dokumenty, przewijały się tłumy ludzi.
Ponieważ dokumenty były tajne, nie wiemy, co zawierały. Amerykańskie media sugerowały, że jeden z kompletów miał dotyczyć francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, drugi programu jądrowego. Dlaczego Trump wziął dokumenty ze sobą? Z zeznań złożonych przez współpracowników wynikało, że lubił – jeszcze jako prezydent – chwalić się przed swoimi gośćmi różnymi dokumentami. Na przykład zabierał z biurka list od prezydenta Chin Xi Jinpinga, podawał rozmówcy, by zrobić na nim wrażenie. Dodatkowo Mar-a-Lago jest nie tylko rezydencją, ale też siedzibą klubu golfowego Trumpa, a zatem potencjalny dostęp do dokumentów mogło mieć naprawdę duże grono niepowołanych osób.
Czy dla nas to ważne? Tak, bo wiele wskazuje na to, że Trump wygra prawybory partii republikańskiej i w 2024 r. zmierzy się w wyborach z Joe Bidenem. Sprawa tajnych dokumentów przez jego zwolenników uważana jest za polowanie na czarownice, za szukanie pretekstu, by w Trumpa uderzyć i utrudnić mu start w wyborach. Z drugiej strony notowania Bidena są w USA bardzo niskie. I choć nam w Polsce kojarzy się z twardą postawą wobec Rosji i pomocą Ukrainie, Amerykanie są nim rozczarowani, a szanse Trumpa na to, by powrócić po czterech latach do Białego Domu rosną. Historia z tajnymi dokumentami to właściwie ciekawa anegdota w dziejach świata, ale chyba dość dobrze oddaje charakter Donalda Trumpa. Biorąc zaś pod uwagę to, co mówił o Putinie i wojnie w Ukrainie, z naszego punktu widzenia wybory w 2024 r. będą miały naprawdę ogromne znaczenie. I nie ze względu na to, co kandydaci obiecają Amerykanom, ale jakie podejmą decyzje co do obecności militarnej w naszej części świata.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki