Dzisiejsza Ewangelia wraz z Niedzielą Dobrego Pasterza przynosi nam dobrą nowinę. Ściśle rzecz biorąc, nikt z biskupów i księży, których znaliśmy lub znamy, z papieżem Franciszkiem na czele, nie był i nie jest naszym pasterzem. Naszym pasterzem jest sam Jezus Chrystus. Mówiąc o wszystkich innych księżach, czy też biskupach, że są pasterzami, chcemy powiedzieć dokładniej rzecz biorąc tyle, iż przynoszą nam oni działanie jednego jedynego Dobrego Pasterza, którym jest sam Jezus Chrystus.
To bardzo radosna i wyzwalająca prawda. Dla obu stron. Dla owiec, bo każe zdać sobie sprawę z faktu, że to sam Jezus Chrystus troszczy się bezpośrednio o drogę duchową każdego z nas za pośrednictwem swoich współpracowników. Dla tego, którego zwykliśmy nazywać pasterzem w naszych wspólnotach, to także prawda, która podnosi na duchu i daje siłę: to sam Jezus Chrystus posługuje się nami jako swoimi narzędziami, może przychodzić do drugiego człowieka niezależnie od tego, co subiektywnie czujemy i przeżywamy. W tle jest zresztą teologiczna perspektywa: ludzka słabość, ba, ludzki grzech, nie są w stanie powstrzymać Boga pragnącego spotkać człowieka i obdarowywać go swoim miłosierdziem.
Powinniśmy o tym pamiętać i kiedy spotykamy dobre narzędzie Bożego miłosierdzia, i kiedy spotykamy narzędzie niedoskonałe. Bo każda z tych sytuacji może w naszym życiu mieć sens. Kiedy ksiądz wydaje nam się „dobrym” księdzem, wtedy pomaga nam odkryć coś z piękna człowieczeństwa Chrystusa. Ale kiedy ksiądz nie wydaje nam się „dobrym księdzem”, to i taka sytuacja może być dla nas ważna: może pomóc nam odkryć i zrozumieć, że w spotkaniu sakramentalnym bynajmniej nie chodzi o księdza czy biskupa. To przecież nie dla księdza, biskupa, czy nawet papieża, ale dla Chrystusa należymy i chcemy należeć do Kościoła.
Oczywiście, wszystko to pisząc, nie chcę tworzyć dla siebie i innych usprawiedliwień – łatwej drogi ucieczki od wymagań, które Ewangelia stawia tym, którzy uczestniczą przez kapłaństwo służebne w urzędzie Najwyższego Pasterza. Wszyscy powinniśmy robić to, co w naszej mocy, by ci, którzy przyjmują urząd, byli jak najbardziej podobni do Chrystusa. Nigdy nie wolno nam jednak zapominać, do kogo tak naprawdę i ostatecznie należymy.