Wykruszone z bochenka chleba ziarenko spadło mi na stół. Otwieram nań zdziwione oczy: cóż to za natręt? Swoją wyschłą twarzą razi oczy estety. Wystarczy jeden ruch dłoni, by zniknęło ze śnieżnego nakrycia. Ale moja dłoń drętwieje. Ziarenko zda się mówić: „Powoli, powoli, ty zjadasz moich braci. Jestem krewniakiem Bożym. Twoja bułka składa się z takich jak ja, wyschłych okruszyn, które przedłużają ci życie”.
Niezbadana tajemnica wyschłego ziarenka pszenicznego! Skąd jesteś? Komu zawdzięczasz swoją wartość? Moi praojcowie nie mogli pojąć twej tajemnicy: wrzucali cię do ziemi i tracili z oczu, gdyś wyrastało w łany zbóż. Gotowi byli składać ci boską cześć i uznać cię za Boga. Samo sobie radzisz w błocie ziemi; bez pomocy ludzkiej mnożysz się w nieskończoność. Może ty istotnie jesteś Bogiem? Wszak rodzisz samo życie!
Posłuchaj, tajemnicza kruszyno! Moi nauczyciele mówili mi przed pół wiekiem, że rozpoznają twoją tajemnicę. Potężna fabryka zastąpi wtedy rozległe pola. Tam rodzić się będą twoje pokolenia. Przyjdziesz do nas w reklamowych worach, złociste, upiększone, pełne; przyniesiesz spotęgowane moce spożywcze i życiodajne. Skończymy już z błotem i z nawozem! Tak mi mówiono przed pół wiekiem. Ale dotąd, po dawnemu, przynoszą cię z pól, z błot i z nawozu.
Książkę można kupić tutaj