Powiedział o tym wprost sekretarz obrony USA Lloyd Austin po wizycie w Kijowie, zapytany przez dziennikarzy po powrocie pociągiem do Polski. Stwierdził, że Ameryka chce do tego stopnia osłabić Rosję, by w przyszłości nie była zdolna do tego, co próbowała właśnie zrobić z Ukrainą. To oznacza, że pierwszy raz amerykańskie władze powiedziały wprost, że już nie idzie o działania np. sankcyjne wobec Rosji, które mają zmusić ją do zaprzestania agresji, ale o osłabienie potencjału wojskowego tego kraju. Po pobycie w Kijowie Austin zwołał w bazie Ramstein w Niemczech szczyt ministrów obrony państw Zachodu, podczas którego zdecydowano o bezprecedensowym wsparciu militarnym Ukrainy. Stany Zjednoczone z kolei w ostatnich dniach kwietnia zdecydowały o uruchomieniu największego od zakończenia II wojny światowej programu dozbrajania innego państwa – który analitycy porównują do pomocy Wielkiej Brytanii w pokonaniu nazistowskich Niemiec.
Specjaliści są zgodni: Amerykanie uznali, że Ukraińcy mają szansę wygrać tę wojnę z Rosją. Uznali, że jeśli da się ukraińskim wojskom broń, jakiej potrzebuje, ma szansę pokonać armię Putina, zadając jej potężny cios. W tym sensie rękami – ale też krwią – Ukraińców Zachód doprowadziłby do obniżenia potencjału wojskowego Rosji, która jeszcze niedawno uważana była za drugą bądź trzecią potęgę militarną świata.
Jeśliby wszystko poszło po myśli Amerykanów, Joe Biden z pewnością przeszedłby do historii jako ten, który położył kres planom Władimira Putina na to, by za pomocą pieniędzy z surowców przekształcić Rosję w imperialne mocarstwo zdolne narzucać całemu światu swoją wolę: za pomocą szantażu energetycznego, za pomocą gróźb militarnych. A przede wszystkim za pomocą strachu. Chyba nikt już na świecie nie ma wątpliwości, że właśnie takie plany ma Putin, wszystko, co wydarzyło się po 24 lutego, pokazało, że nie ma już szans, by zrealizować sny o cywilizowaniu Rosji, wciągając ją w orbitę Zachodu za pomocą długoletnich umów handlowych. Putin uważał rozpad Związku Sowieckiego za największą katastrofę XX wieku i robił konsekwentnie od dwóch dekad wszystko, by imperium odbudować.
Elementem tej odbudowy miał być atak na Ukrainę. Putin liczył, że prezydent Włodymyr Zełenski ucieknie za granicę, a rosyjska armia w ciągu dwóch tygodni zajmie Ukrainę, instalując w Kijowie swój rząd. Gdy piszę te słowa, wojna trwa już ponad dwa miesiące, wciąż trwa bitwa o Donbas, a przez Polskę na wschód płynie gigantyczny strumień broni: czołgów, transporterów, rakiet itp. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy Ukraińcy zaczynają dysponować potencjałem, który jest w stanie nie tylko odeprzeć rosyjski atak, ale też zmusić wojska Putina do wycofania. Biorąc pod uwagę fakt, że Rosja zaangażowała do wojny ukraińskiej znacznie ponad połowę swoich możliwości bojowych, rany, które zadadzą Ukraińcy, na długie lata osłabią możliwości Rosji, choć oczywiście wciąż posiadać ona będzie broń jądrową. Trzymajmy więc za Ukrainę kciuki