Logo Przewdonik Katolicki

Ta rana jest głęboka

Andrzej Grupa
fot. Archiwum Prywatne

O młodych, z których pandemia wydarła własne wartości i zmusiła też do szybszego dojrzewania. Rozmowa z siostrami urszulankami

Co za czasy, że siostrę zakonną najłatwiej spotkać w internecie! Co by na to powiedziała święta Matka Urszula?
s. Danuta: – Zawsze uczyła się języków, by rozumieć człowieka i być rozumianą w krajach, gdzie pracowała. Myślę, że dziś musimy się nauczyć języka młodych, czyli sposobu komunikacji przez media społecznościowe. 
s. Małgorzata: – Matka Urszula nie miała łatwej drogi. Jednak ona szukała w tym Bożego prowadzenia, nie poddawała się i pytała często Boga o znaczenie różnych wydarzeń. Była człowiekiem o szerokich horyzontach, więc trudności ją nie przerażały. Przekładając to na czas pandemii – warto reagować w tym samym duchu, patrzeć z wiarą i pytać Boga: do czego nas przez to wzywa? Święta Urszula wskazuje, że bez zakorzenienia w Bogu stawianie pytań przyniesie jedynie nietrwałe odpowiedzi.
s. Marta: – Dla mnie ona była wielką nauczycielką bycia przy człowieku. Patrząc i wsłuchując się w moich uczniów, widzę, co czas pandemii z nimi zrobił, przez co przechodzą. Są to niepokojące symptomy. Oni są przetrąceni, coś stało się z ich poczuciem własnej wartości. Rok zamknięcia zadał im taką ranę. W duchu Matki staram się wzmacniać ich, pokazując im ich niepowtarzalność i wyjątkowość, bo ten czas im to zabrał. Podobnie jak radość życia. W rozmowach z nimi wychodzi też utrata relacji z rówieśnikami, smutek, doświadczenie własnej kruchości i ograniczeń. Wielu chłopców z moich klas w ostatnim roku zmierzyło się z dramatem depresji. Młodzi mężczyźni, którzy powinni teraz wchodzić w dorosłość, sami dla siebie stali się wielkim znakiem zapytania. Za Matką Urszulą próbuję wydobywać z nich to, co jest w nich silne i piękne.

Co sami o sobie myślą młodzi?
s. Marta: – „Jesteśmy pokoleniem straconym” słyszę z ust licealistów, to bardzo przykre. Te roczniki wejdą w dorosłość z tą świadomością. Trzeba ku nim wyjść i powiedzieć, że to nie jest prawda. Szukam metod, by pokonać ograniczenia zdalnej nauki. Razem z pierwszymi klasami liceum zaczęliśmy tworzyć „Podręczny samouczek życia szczęśliwego”, czyli zbiór zasad. Na każdej lekcji poświęcamy na to 10 minut. Uczniowie bardzo dobrze zareagowali na tę formę aktywności, sami też przygotowują swoje propozycje. Okazuje się, że potrzebują szukać zasad, które im pomogą iść przez codzienność i wychodzić z tego marazmu i samotności, które im doskwierają.
s. Małgorzata: – Zdrowie psychiczne niektórych moich uczniów wspierane jest dziś farmakologicznie. Są też tacy, którym ta sytuacja pozwoliła spoważnieć, pogłębiła ich. Kiedyś żyli od imprezy do imprezy, życie toczyło się pomiędzy meczem a treningiem, teraz spokornieli. Zobaczyli siebie w prawdzie. I tu jest dla nich przestrzeń na zasadnicze pytania, teraz jest szansa te pytania usłyszeć. Matka Urszula mówiąc do młodych, często wracała do tematu celu i sensu życia – po co przyszliśmy na ten świat? Ona nie bała się pytań fundamentalnych, których dziś czasami unikamy. Zauważyłam, że pytania o sens, o głębię życia trafiają też do studentów i młodzieży pracującej, która dotąd w dorosłe życie w pełni nie weszła. W ostatnie wakacje w prowadzonych przeze mnie rekolekcjach uczestniczył chłopak, który przyznał, że gdyby nie pandemia, pojechałby na jakiś „trip” po Europie. Dał szansę rekolekcjom i doświadczył na nich głębi spotkania z Bogiem. W takich znakach widzę światło.

Siostry rysują budujący obraz młodych otwierających się na treści duchowe. Jak kochające serca Sióstr reagują, gdy zamiast zdjęcia ucznia, w okienku komunikatora pojawia się jedna z popularnych grafik z czerwoną błyskawicą?
s. Danuta:
– Serce się nie gorszy. Szczególnie jesienią protesty były stanowczą reakcją, wyrazem jakiejś emocji, bólu, lęku czy niepewności. Staramy się wsłuchiwać, nie dzielić na tych z błyskawicą i tych bez. 

Na naszych i obcych? 
s. Danuta: – Wyszły na ulice moje uczennice i uczniowie, ja ich uczyłam. Mają zachwianą tożsamość. Kim jestem, kim jest kobieta? Chyba czas wrócić do podstawowych pytań: o sens bycia człowieka, kto kim jest? Wróciłabym do nauczania w duchu personalizmu Jana Pawła II. Jeszcze jako Karol Wojtyła uczył nas, kim jest człowiek. Dla mnie podstawowym pytaniem jest: kim jestem ja, siostra zakonna? To pytanie musimy sobie stawiać i szukać inspiracji kobiecych u świętych. Maryja, Matka Urszula, święta Aniela, mnóstwo kobiet. Nie tracąc świadomości swojej konsekracji – najpierw jestem człowiekiem, osobą, potem kobietą – i co to dla mnie znaczy? By nie wchodzić w świat męski, by nie przywłaszczać czegoś, co jest obce mojej naturze, ale przyswajać to, co jest dla mnie oryginalne i jedyne i sprawia, że jestem, kim jestem. By umieć się tym cieszyć, a potem tym dzielić. Jeżeli będę tego świadoma, to nikomu krzywdy nie zrobię i pokażę, jaka piękna może być kobieta. Nie musi się od razu błyskawicami otaczać, wystarczy „wieniec z gwiazd dwunastu” (śmiech).

Czyli nie działają Siostry odnośnie do strajku kobiet w myśl zasady: przeczekamy i prosimy o przeczekanie?
s. Marta:
– Z żeńską częścią klasy maturalnej podjęłyśmy temat kobiecości. Zapytałam dziewczyny o związane z nią pojęcia i skojarzenia. Byłam bardzo ciekawa ich odpowiedzi. Większość z nich odpowiedziała mi: seksizm. A po krótkiej pauzie dopowiedziały: rok temu tak byśmy nie odpowiedziały. One były na marszach. Zobaczyłam, jak mentalnie przejęły to, czym żyła ulica. W ich wypowiedzi widoczny był wpływ tych protestów, tego, co niosą ze sobą błyskawice. W nich to siedzi dzisiaj. Na katechezie przychodzi nam się z tym skonfrontować, musimy im dać swoją odpowiedź. Odwołujemy się do Wojtyły, do jego patrzenia na kobietę. On miał ogromny wkład w rozumienie kobiety w Kościele. Geniusz kobiety – kiedy o tym opowiadam uczennicom, aż nie chce im się wierzyć, że to o nich. To je przecież definiuje, więc chętnie tego słuchają. Kiedy nazywam ich cechy, zaczynają je w sobie odnajdywać. Ciepło, kochanie człowieka. Jan Paweł II mówił: „szczególnie kobiecie zadany jest człowiek” – one to przyznają. Podpowiedzi papieża są w tym względzie genialne. Osobnym cyklem są spotkania w czasie katechezy z kobietami w Biblii, przyglądamy się im w perykopach, ich postawom, w relacji do Jezusa. To daje do myślenia. Przed nami kobiety Starego Testamentu. Choć biblistką nie jestem, to staram się im zapewnić takie wsparcie, bo dobrze na te treści reagują. Po kilkunastu takich lekcjach błyskawice zaczynają świecić mniejszym blaskiem.

Sytuacja wymaga elastycznego podejścia do programu katechezy. Papież Franciszek apeluje, by generalnie w czasie pandemii poważnie przemyśleć formy edukacji.
s. Marta:
– Jak Matuchna, staram się czytać znaki czasu. Jest takie założenie w pedagogice katolickiej, z którym się zgadzam. „Ty ich nie ucz, ty ich kochaj!”. Oni być może nie zapamiętają, czego ich uczyłam, ale zapamiętają, jaka dla nich byłam. Dla mnie jako zakonnicy to ogromne wyzwanie, ale idę za tą myślą. Treści są ważne, wiedza to podstawa, ale mój stosunek do nich jest próbą naśladowania świętej Matki Urszuli. Że taka droga ma sens, przekonuję się na spotkaniach z absolwentami, których uczyłam. Zawsze mogę liczyć na komunikat zwrotny – jaka dla nich byłam, czy ich potępiałam i oceniałam, czy przyjmowałam takimi, jakimi byli. W Kościele nie możemy się wycofywać z głoszenia prawdy objawionej, co jest treścią katechizmu, podstawą naszej wiary. Różne rewelacje zasłyszane z telewizji musimy konfrontować z nauką Kościoła. Czasami uda się młodym otworzyć pewne klapki i doceniają mądrość, która tkwi w chrześcijaństwie.

Wielu uczonych apeluje, by w programie nauczania uwzględnić zajęcia, które pomogą dzieciom czerpać wiedzę z mediów, nauczą krytycznego myślenia.
s. Danuta:
– To zazwyczaj temat pierwszych lekcji w roku u mnie – odróżnienie bytów, prawdy od kłamstwa, myślenia od fantazji i wreszcie rozróżnienie na: wiedzę, opinię, wiarę, światopogląd. 
s. Małgorzata: – Kiedy czytałam w adhortacji Christus vivit papieża Franciszka, że młodzież jest ofiarą różnych manipulacji ideologicznych, to nie spodziewałam się, że tak szybko tego doświadczę. Czasami na lekcjach religii młodzi zaczynali temat strajku kobiet w sposób bardzo emocjonalny, wrogi wobec Kościoła. Ale gdy się trochę przeczeka same trudne emocje, nie da się sprowokować, to jest przestrzeń, by wypowiedzieć oczywiste dla mnie kwestie. Wtedy udaje się dojść do porozumienia. Szkolna młodzież jest pod wyraźnym wpływem mediów, także społecznościowych, nie zdając sobie sprawy, o co w tych kwestiach głębiej chodzi. Dla mnie zawsze bardzo ważne było umiłowanie prawdy i nadal tak jest, ale towarzysząc młodym, odkrywam, że chcę umiłować też drogę do prawdy. Jej nie da się przekazać na jednej lekcji. Nie zdarzyło mi się w tym roku szkolnym, by ktoś z powodów światopoglądowych wypisał się z religii.

Jak młodzi odbierają Siostry w rozmowie na temat aborcji? 
s. Danuta:
– Lekcje na temat nieplanowanego poczęcia, aborcji, rozpoczynałam od podania swojego e-maila i numeru telefonu i mówiłam: jeżeli ktokolwiek z was, dziewczęta i chłopcy, znajdzie się w sytuacji ciąży krytycznej, nieplanowanej, może do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Będę starała się wam pomóc, zrobimy wszystko, by to dziecko się urodziło, wspólnie znajdziemy najlepsze rozwiązanie. Jeżeli natomiast podejmiecie decyzję o aborcji, to pomimo mojej niezgody na to, będę wam do końca towarzyszyć. Takiego głosu Kościoła w tej dyskusji zabrakło. Tak łatwo potępiamy, a trzeba zostać z człowiekiem do końca, nawet jeśli podejmie decyzję, która jest grzeszna. Ale to jego decyzja, nie mogę za niego decyzji podejmować. On nie przestaje być dzieckiem Boga.

Bóg potrafi wyprowadzić dobro z największych ludzkich dramatów i ciemności.
s. Danuta:
– Pierwszym prawem jest prawo do życia, nikt nie może o to prawo zabiegać, bo nikt z nas momentu poczęcia swojego życia nie wybrał. Kiedy pytałam uczniów, kto z nich wybrał sobie swój moment poczęcia, okazywało się, że nikt. To było nam dane, więc mamy wewnętrzną powinność stać na straży życia. Ja mogę je przekazać, ja go nie daję. Bez prawa do życia nie można mówić o prawie do wolności, rozwoju czy zabawy. To pierwsze prawo, więc zabierając je, zaprzeczamy pozostałym. Nie wspominamy o tym, koncentrując się w dyskusji na grzechu.
s. Marta: – Uczniowie często to wypominają. Że w szkole podstawowej była o tym mowa krótko, bez wytłumaczenia. Tak jest i tak ma być. A z dzisiejszym pokoleniem nie tędy droga. Trzeba im tłumaczyć, szukać razem z nimi rozwiązań i zrozumienia, tak długo, jak chcą jeszcze z nami rozmawiać i słuchać.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki