Logo Przewdonik Katolicki

Nowe przeboje i stare hity

Joanna Mazur
fot. Marianna Kretowicz

Rozmowa o małżeńskich kryzysach i komunikacji z Moniką i Marcinem Gomułkami prowadzącymi Kurs Małżeński Alpha online

Jesteście obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych par działających na rzecz promowania idei małżeństwa. Dlaczego podjęliście się tego tematu? 
MARCIN: – „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, który się źle mają”. To była proza życia. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie potrafimy budować dobrej relacji, nie umiemy się ze sobą komunikować. Nasz związek od początku nie układał się tak, jakbyśmy chcieli, dlatego zaczęliśmy szukać pomocy. Dopiero z czasem zdaliśmy sobie sprawę, że małżeństwo, aby było szczęśliwe, potrzebuje sporego zaangażowania i wysiłku w budowanie relacji.
MONIKA: – Kiedy zaczęliśmy czytać i uczyć się o komunikacji, rosło w nas pragnienie, aby nasz związek i to, co już wiemy, służyło także innym małżeństwom. Jest to wielkie błogosławieństwo, bo przez to, że uczymy się, jak powinna wyglądać relacja małżeńska, by pomagać innym – to my najbardziej korzystamy i wzrastamy w naszym związku.
MARCIN: – Każdy, kto przeżywa świadomie relację z Bogiem, odkrywa, jak wiele rzeczy jest jeszcze nieuzdrowionych, nieoczyszczonych i nieprzepracowanych. W końcu Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. I prawda o nas wyzwala, chociaż nas konfrontuje.

Jaki był główny powód kryzysu w Waszym małżeństwie?
MONIKA: – Była to zła komunikacja, a tak naprawdę jej brak. Nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. A jeśli rozmawialiśmy, to na płytkie tematy dotyczące tylko naszej codzienności i całej rodzinnej „logistyki”. Żyliśmy bezrefleksyjnie, myśląc, że nasz związek jakoś sam się ułoży. Kiedy poznaliśmy Jezusa, coraz mocniej zaczęło wychodzić, jak mało o sobie wiemy i jak płytka jest nasza relacja.
MARCIN: – Powodem kryzysu było tak naprawdę wszystko! Co to znaczy? Każda sfera naszego życia wymagała pracy, a my jej nie podejmowaliśmy. Dopiero po jakimś czasie zrozumieliśmy, że powinniśmy wejść na drogę rozwoju i walki o nasz związek. Zaczęliśmy rozumieć, że komunikacja, która ma ten sam źródłosłów co komunia, zaprasza nas do bycia jedno. Najpierw z samym sobą, a potem z drugą osobą. Wciąż odkrywam, że nie jestem zjednoczony sam ze sobą w obszarze ciała, ducha i psychiki. Odkrycie, że jesteśmy rozbici przez grzech pierworodny, jest z jednej strony uwalniające, z drugiej mobilizujące do pracy nad sobą. Właściwie od dzieciństwa odkrywamy, że nie potrafimy kochać i układać dobrze relacji. Ale kiedy chcemy budować małżeństwo, problem narasta, dlatego, że ta bliskość wymusza niejako opuszczenie gardy, zdjęcie maski i zmierzenie się z trudnościami, a nie ratowanie się ucieczką. My z Moniką od początku próbowaliśmy się ratować, szukaliśmy pomocy, ale ciągle nam nie wychodziło. Wielokrotnie przychodziła nam myśl „dajmy sobie spokój”. Kiedy spotkaliśmy się z Bogiem, który jest Miłością, weszliśmy na drogę zrozumienia, co się między nami dzieje.

Jak w takim razie komunikować się efektywnie w małżeństwie? Co u Was zadziałało?
MARCIN:
 – W naszym przypadku wielkim błogosławieństwem był Kurs Małżeński Alpha online, który teraz współprowadzimy. Na pierwszym spotkaniu kursu usłyszeliśmy o zalecanej cotygodniowej randce z małżonkiem, czyli trzech godzinach jakościowego czasu spędzonego razem, który koniecznie wpisujemy w kalendarz. To dało nam do myślenia, czy nasza relacja jest dla nas naprawdę ważna na tyle, aby wywalczyć ten czas razem. Czy zatrzymuję się tylko na pragnieniu bliskości z moją żoną, czy też robię w tym kierunku coś konkretnego. Obecnie, mając trójkę małych dzieci, udaje nam się wyjść na randkę raz w miesiącu.
MONIKA: – To nie znaczy, że nie znajdujemy dla siebie czasu w tygodniu. Wiemy, jak to jest ważne, aby też znajdować dla siebie choć 15 minut w ciągu dnia, gdzie możemy być sami. Chodzi też o takie małe gesty czułości, które są również ważne, gdy mamy zabiegany dzień.
MARCIN: – To, co u nas zadziałało, to praktykowanie podczas randek dialogu małżeńskiego, podczas którego zastanawiamy się, za co jesteśmy w naszym związku wdzięczni, co możemy poprawić. Co jest warte podtrzymania, a co powinniśmy definitywnie odrzucić. Współprowadzimy z żoną kursy przedmałżeńskie i po jednym z nich podchodzi do mnie jeden z narzeczonych i mówi, że on nie wiedział, że trzeba w ten sposób ze sobą rozmawiać. U niego w domu nikt tak się nie zachowywał i on nie miał takiego wzorca. W naszych domach było podobnie. Ale jest to jednocześnie dobra nowina, że można się tego nauczyć.

Wydaje się, że obecny świat aż do perfekcji opanował sztukę komunikacji.
MARCIN:
– Faktycznie żyjemy w świecie, który cały czas coś komunikuje. Mamy tak wiele źródeł różnych komunikatów, ale to bardziej przypomina chaos niż zdrową komunikację. Tymczasem zamiera umiejętność komunikowania się między ludźmi. Jesteśmy odizolowani, czasami też przez technologię, i pozbawieni relacji. Pamiętam, jak kiedyś wyśmiewaliśmy się z żoną z obowiązku comiesięcznego małżeńskiego zasiadania, które jest praktykowane w Domowym Kościele. Mieliśmy złudzenie, że potrafimy się świetnie komunikować i co to za problem spotkać się na godzinę raz w miesiącu? Teraz przy trójce dzieci wiemy, jak ten czas jest ważny i że komunikacja to coś, czego uczymy się przez całe życie.
MONIKA: – Był taki czas, że gdy dzieci zasypiały, każde z nas odchodziło do swoich obowiązków, zamykało się w innym pokoju, uciekaliśmy w swój świat.

Większość małżeństw jest przytłoczonych prozą życia codziennego. Tematy rozmów dotyczą tak naprawdę spraw organizacyjnych. Jakie tematy warto podejmować, aby budować głębszą relację? Od czego warto zacząć?
MARCIN:
– Od pocałunku… (śmiech)
MONIKA: – To jest naprawdę ważne, aby choć takim małym gestem zbudować atmosferę bliskości. A potem wypływają tematy, które nas nurtują i gryzą. Gdy mamy atmosferę miłości i otwartości, to możemy się podzielić nawet rzeczami trudnymi.
MARCIN: – Pierwszy punkt z ignacjańskiego rachunku sumienia mówi, aby obudzić w sobie wdzięczność. Niezależnie od tego, jakie są w nas emocje, możemy przecież znaleźć coś, za co możemy być w naszej relacji wdzięczni. Często jednak te negatywne emocje blokują naszą komunikację i nie chcemy się spotkać i porozmawiać. Warto wtedy podziękować za rzeczy wydawałoby się oczywiste, jak sam fakt, że jesteśmy małżeństwem. Kluczowymi tematami są trzy kości niezgody. Pierwszy to prawidłowe ustawienie priorytetów, czyli kto jest dla mnie najważniejszy? Kim jesteśmy dla siebie wzajemnie? I kim jest dla nas Bóg? Żona może powiedzieć, że Bóg jest dla niej najważniejszy i zamiast rozmawiać z mężem, idzie na wspólnotę albo długo się modli. A Bóg jest na pierwszym miejscu, gdy małżonek jest na pierwszym miejscu. Nie jesteśmy w stanie wejść w to, co Bóg dla nas zaplanował, jeżeli nie postawimy małżonka na pierwszym miejscu.
MONIKA: – Ważnym tematem jest także to, czy czasami dzieci nie są dla nas ważniejsze od naszej relacji? Jednym z celów małżeństwa jest prokreacja, ale istotą jest miłość małżeńska. Dzieci widząc miłość między nami, mogą wzrastać i również z niej czerpać. Ważnym tematem jest także mówienie o swoich potrzebach seksualnych i konkretnych sposobach, w jakich możemy okazywać sobie miłość.
MARCIN: – Niektórzy ludzie szukają Pana Boga w sakramencie małżeństwa tylko we wspólnej modlitwie. I to jest oczywiście ważny aspekt relacji. Ale myślę, że prościej Go spotkać w dotyku, w pocałunku, w spojrzeniu, w mówieniu o swoich uczuciach, a także w małżeńskim współżyciu i byciu jedno. Tak naprawdę wszystko do tej jedności powinno prowadzić, a nie ją zakłócać. Jeżeli nie nastawię prania, jeżeli go nie wyjmę, nie wezmę odpowiedzialności za dom, to to nie doprowadzi do zjednoczenia z moją żoną. Tutaj chodzi o odpowiadanie na konkretne potrzeby danego małżonka. Chodzi o konkretny wymiar miłości. Ostatnią sferą, o której warto rozmawiać, jest traktowanie innych osób. Na ile i co komunikujemy dla świata zewnętrznego. Jako małżeństwo jesteśmy też posłani do świata. Małżeństwo jest dla współmałżonka, potem dla naszych dzieci, a następnie dla innych. To jest to, aby być solą dla ziemi i światłem dla świata. Wielu ludzi żyje w błędnym przeświadczeniu, że ślub jest celem samym w sobie. To nieprawda. Od ślubu dopiero wszystko się zaczyna. To jest punkt wyjścia, a nie punkt dojścia. Część osób, które angażowały się w życie Kościoła, po ślubie zwalnia się niejako z tego obowiązku. I nie chodzi o to, aby to zaangażowanie było takie samo jak wcześniej, ale także w małżeństwie powinniśmy wychodzić i służyć innym. My nie mamy jednego schematu takiej rozmowy, ale modlimy się zawsze do Ducha Świętego, aby te nasze rozmowy prowadził i byśmy podejmowali tematy, które są ważne akurat w tym czasie.

A w jakich sposób mówicie sobie o rzeczach trudnych?
MONIKA:
– Widząc w naszym związku coś, co mi się nie podoba, zastanawiam się, jak mam usłużyć tej osobie, aby dokonała się zmiana. Bardzo ważne jest komunikowanie swoich uczuć wobec konkretnych wydarzeń, aby dać się poznać drugiej osobie. Ważne, aby tych uczuć nie tłumić.
MARCIN: – Kluczową rzeczą w rozwiązywaniu konfliktów jest słuchanie. Trzeba wejść w głąb problemu i zastanowić się, co dana osoba chce mi zakomunikować. Jaka potrzeba stoi za jej komunikatem? Śmieję się czasami, że nasze kłótnie zawsze wyglądają tak samo jak na dobrym koncercie: najpierw są nowe przeboje, a potem stare hity. Nie ma jednej recepty na kłótnie. To, co jednak jest istotne, to stawianie sobie tej drugiej osoby na pierwszym miejscu i rezygnowanie z tego, by moje zawsze było na wierzchu. To jest łaska. Tak żyli święci – siebie potrafili zdyscyplinować, a dla innych byli pełni wyrozumiałości i pokoju. Kluczem jest to, aby nie stawiać racji przed relacją. Jeżeli nie mam zbudowanej bliskości z żoną, to moje uwagi na temat tego, co powinna zmienić, jej nie przekonają. Chcielibyśmy zbudować małżeństwo na oczekiwaniach, a trzeba budować małżeństwo na bliskości. Bez zbudowania relacji i bliskości nie jesteśmy w stanie wymagać. To dokładnie tak samo jak z przykazaniami – bez relacji z Jezusem są one niemożliwe do spełnienia.

MONIKA I MARCIN GOMUŁKOWIE
Małżeństwo z 6-letnim stażem, rodzice trójki dzieci. Z wykształcenia Marcin jest politologiem, a Monika prawnikiem. Przedsiębiorcy. Autorzy projektu „Początek Wieczności”, współprowadzący Kurs Małżeński Alpha online. Członkowie Rady Duszpasterskiej Diecezji Toruńskiej. Mieszkają pod Toruniem

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki