Logo Przewdonik Katolicki

Wojna bez końca?

Tomasz Królak
fot. Magdalena Książek

Jak pozbierać myśli po kolejnym mordzie islamskich ekstremistów, którzy tym razem uśmiercili 360 chrześcijan na Sri Lance? Czy można zrobić coś, żeby zapobiec kolejnym atakom? Jak nie ulec pokusie zobojętnienia i stopniowego przyzwyczajania się do zamachów islamistów?

Jak pozbierać myśli po kolejnym mordzie islamskich ekstremistów, którzy tym razem uśmiercili 360 chrześcijan na Sri Lance? Czy można zrobić coś, żeby zapobiec kolejnym atakom? Jak nie ulec pokusie zobojętnienia i stopniowego przyzwyczajania się do zamachów islamistów?
Celem ataku byli chrześcijanie, ale fakt, że oprócz trzech kościołów masakr dokonano także w kilku luksusowych hotelach, wskazuje, iż chodziło nie tyle o wyznawców Chrystusa jako takich, ile raczej o ludzi Zachodu, z którymi, oczywiście, chrześcijanie są utożsamiani. Gorzki paradoks polega na tym, że na owym Zachodzie wyznawcy Chrystusa czują się coraz bardziej osamotnieni, a stają się kozłem ofiarnym w islamskiej wojnie ze znienawidzoną zachodnią cywilizacją. Cywilizacją obarczaną przez muzułmańskich radykałów za wszelką niesprawiedliwość, dysproporcje ekonomiczne i zło tego świata: obecne i minione, bo w grę wchodzą też postkolonialne resentymenty. Nie sposób też nie przyznać, że „dzika” globalizacja, która nie hamuje ubóstwa, zaś bogatych czyni jeszcze bogatszymi, może budzić niezadowolenie nie tylko islamistów, ale i setek milionów ludzi, owych współczesnych Łazarzy, odtrącanych od stołów bogaczy. Tak czy inaczej, głowę pod islamskie topory kładą chrześcijanie.
Wojna muzułmańskich ekstremistów z Zachodem ma już charakter globalny, Uderzając na Sri Lance, która na liście państw prześladujących chrześcijan zajmuje „dopiero” 46 miejsce, ma swoje znaczenie. Jak gdyby sprawcy chcieli ogłosić: dla chrześcijan nie ma krajów bezpiecznych, dopadniemy was wszędzie, nigdzie nie zaznacie spokoju.
Obawiam się, że nie tylko nigdzie, ale i nigdy. Prognozy demograficzne nie pozostawiają złudzeń: do połowy tego wieku liczba muzułmanów wzrośnie o 73 proc., z 1,6 mld do 2,8 mld, i będą oni stanowili około jednej trzeciej ludności globu. Zmieni się także Europa, a gdy muzułmanie zyskają większość, a wcześniej czy później do tego dojdzie, nie będą tolerować innych religii. Dlaczego? Bo nie szanują jej w żadnym kraju, w którym liczebnie dominują. Na czym mielibyśmy opierać nadzieję, że podobny mechanizm nie obejmie Europy, i to całej, bez wyjątku?
Na razie trwa wojna. Czy coś mogłoby ją osłabić? Czy można zapobiec kolejnym masakrom? Obawiam się, że nie. Stolica Apostolska prowadzi oficjalny dialog z muzułmanami. Może powinna domagać się, by ichnie autorytety potępiły tę masakrę i każdą przemoc w imię Allacha? Może nalega, ale bez skutku? A może nie czyni tego, bo wie, że druga strona i tak nie posłucha? Z kolei zerwanie kontaktów mogłoby dostarczyć islamistom pretekstu do kolejnych ataków na „niewiernych” i w ten sposób przysporzyło chrześcijanom kolejnych cierpień. Jeśli tak jest, to relacje te przypominałyby jako żywo „dialog” Watykanu z reżimami komunistycznymi w XX wieku, kiedy to dyplomatyczne gry toczono głównie po to, by nie pogarszać i tak złej sytuacji Kościoła w demoludach. Tak czy inaczej, po ludzku rzecz biorąc, trudno o nadzieję. Ale chrześcijanin zachowuje ją zawsze.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki