W tym przypadku jako ksiądz z tamtej miejscowości tłumaczyłbym swoim wiernym, że Wielkanoc to triumf miłosierdzia, nie odwetu; że zwłaszcza dzieci niekoniecznie muszą być z tej okazji zachęcane do tłuczenia kijami kukły, bo to zawsze jest wyobrażenie człowieka.
Ale przypomnienie, że taka bywa ludowa tradycja jakoś do mnie przemawiało. Żydzi wieszają Hamana, Judasza z kolei niszczy się na różne sposoby nie tylko w Polsce. Są i inne podobne rytuały, nawet topienie czy palenie marzanny wydaje się cokolwiek podejrzane. Na dokładkę, dlaczego nagle wybucha aż taki skandal? Zapewne dlatego, że świat progresywnego Zachodu nie może wybaczyć Polakom ich obecnej polityki, zbyt tradycyjnego kierunku jak na ich gusta. Bo nie lubią nas różne narody i państwa. Stąd dążenie, aby wypatrywać u nas demonów antysemityzmu, rasizmu, nacjonalizmu.
Takie były moje pierwsze odruchy. Potem przyjrzałem się sprawie dokładniej i przeczytałem komentarz Tomasza Terlikowskiego. Wciąż na niego polują jako na skrajnego „katola”. Ostatnio naraził się niewłaściwą reakcją na pożar katedry Notre Dame. A ja znalazłem takie oto jego uwagi: „Gadanie, że Judasz był Żydem, więc nie ma nic złego w jego przedstawianiu jako Żyda jest słabe, bo choć to prawda, Judasz był Żydem, tak jak byli nimi wszyscy apostołowie, Matka Boża i sam Ukrzyżowany, to kłopot polega na tym, że z wizerunkiem spalonym w Pruchniku miał niewiele wspólnego. Ani pejsów, ani kipy (zwanej obecnie w Polsce często jarmułką), ani tym bardziej czarnego stroju chasydów bez wątpienia nie nosił. To dużo późniejszy element tradycji żydowskiej. Jeśli więc ubiera się w ten sposób rzekomego Judasza, to nie po to, by odciąć się od zdrajcy, ale po to, żeby zestygmatyzować Żydów jako pewną zbiorowość. I na to nie może być zgody”. On się nikomu nie podlizuje, mainstream nadal ma go za ciemnogród. Może po prostu pisze, co myśli?
No właśnie, warto sprawdzić za kogo przebierani są Judasze topieni czy paleni w innych krajach. Ja rozumiem, że pojawia się pokusa dobrotliwej wyrozumiałości wobec „zwykłych Polaków”, ale jakoś mnie ona pod wpływem słów Tomka zaczęła opuszczać. I nie chodzi o to, aby od razu wołać prokuraturę. To przejaw głupiej nadgorliwości. Bliski jestem wszakże odruchowi szefa MSW Joachima Brudzińskiego, który przypomina, że warto traktować Żydów jako braci. To charakterystyczne, ale nawet on spotkał się z zakrzykiwaniem ludzi, którzy normalnie tę władzę traktują z należytym respektem. Nie w tym jednym przypadku wszakże.
Oczywiście jest i inny kontekst. W momencie kiedy ważą się losy decyzji USA o wspieraniu militarnym Polski, wieści o naszym „antysemityzmie”, choćby wyolbrzymione, są prezentem dla naszych wrogów. Pod tym kątem radziłbym spojrzeć także na absurdalną twitterową aktywność prof. Krystyny Pawłowicz, która ostatnio złajała amerykańską ambasador. Za to, że ta pozdrowiła kogoś z okazji żydowskiego święta, kiedy w Polsce była Wielkanoc. Po zabójstwie Pawła Adamowicza wyrażałem nadzieję na zamilknięcie tej pani. Ale PiS zdaje się pozwalać jej na wszystko. Także na wystawienie na szwank polskich interesów. I na śmieszność, na jaką wystawia nie tylko siebie.
Ja zaś te wszystkie argumenty taktyczne traktuję jako wspomagające. Najważniejsza jest dla mnie myśl: spróbujmy być lepsi. To ma chyba większą wagę niż jakakolwiek lokalna tradycja.