Logo Przewdonik Katolicki

Sri Lanka po zamachach

Piotr Jóźwik
fot. Fotolia

Na Mszę w wielkanocny poranek Indunil Jayanthi przyszła w ostatniej chwili. Kościół był już pełen, dlatego stanęła z tyłu, z dala od swojej rodziny: męża i pięciorga dzieci. Chwilę później wybuchła bomba, która zabiła wszystkich jej bliskich.

Anders Holch Povlsen, miliarder z Danii, na Sri Lance spędzał urlop ze swoją rodziną. Wybuch w hotelu zabrał troje spośród czworga jego dzieci.
Podobnych historii – zarówno tych dotyczących mieszkańców Sri Lanki, jak i przybyłych na wyspę turystów – jest więcej. Nawet jeśli komuś udało się ujść z życiem z największych od 10 lat zamachów w tym kraju, to jest niemal pewne, że w tym samym ataku zginął ktoś z jego bliskich.
 
Kto za tym stoi
W sumie w wielkanocny poranek eksplozje miały miejsce w trzech kościołach – w Batticaloa, Kolombo i Negombo – i pięciu hotelach w stolicy kraju, Kolombo. Na szczęście udało się udaremnić kolejny atak, do którego miało dojść na lotnisku.
Początkowo informowano, że życie straciło w nich ponad 350 osób. Ostatecznie liczba ofiar śmiertelnych jest niższa i wynosi od 250 do 260. Wciąż jednak mówi się o około 500 rannych, a stan części z nich jest krytyczny.
Samobójczych ataków miały dokonać dwie lokalne grupy islamistów National Thowheeth Jama’ath (NTJ), przy wsparciu fundamentalistów zza granicy. Do popełnienia zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie, ale nie przedstawiło na to żadnych dowodów. Dlaczego zaatakowali? Według wiceministra obrony Sri Lanki zamachy były odwetem za marcowe ataki na meczety w Christchurch Nowej Zelandii. Co ciekawe, według mediów lankijska policja kilka dni wcześniej była ostrzegana o możliwości tego typu ataków na kościoły.
 
Pamiętajcie, żeby wybaczać
Zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie to religijne mniejszości w liczącym 20 mln ludzi społeczeństwie Sri Lanki. Dominującą religią jest buddyzm. Ekstremiści buddyjscy niechętnie odnoszą się do wszystkich mniejszości, bo uważają, że ich kraj powinien być państwem buddyjskim. W ostatnich latach relacje międzyreligijne były jednak dobre. – Jesteśmy zaskoczeni zamachami, ponieważ przez ostatnie 10 lat sytuacja w kraju była w miarę spokojna. Zaczęli wracać turyści, ruszyła gospodarka – mówi arcybiskup Kolombo, kard. Malcolm Ranjith.
Kard. Ranjith, który zaraz po zamachach przyjechał do kościoła w Kolombo, zaapelował do chrześcijan o roztropność, „aby nie doszło do samosądu i żeby pogrzeby mogły się odbyć w spokoju”. – Zaapelowałem do katolików, aby wzięli za wzór Jezusa Chrystusa, który na krzyżu przebaczył tym wszystkim, którzy Go ukrzyżowali – powiedział lankijski hierarcha.
Mimo tragicznych wydarzeń arcybiskup Kolombo liczy na współpracę wyznawców różnych religii. – Między wspólnotami islamskimi i innymi w kraju istnieje umiarkowany pokój i zgoda. Tę sytuację możemy pogłębiać – stwierdził kard. Ranjith.
 
Życie w strachu
Na razie woli jednak dmuchać na zimne. W piątek po zamachach episkopat podjął decyzję o zawieszeniu w całym kraju publicznych liturgii do odwołania. – Bezpieczeństwo jest teraz najważniejsze – powiedział kard. Ranjith. Z podobnym apelem do swoich wiernych zwrócili się przywódcy wspólnoty islamskiej, którzy poprosili, by w piątek – to tradycyjny dzień modlitwy w islamie – muzułmanie nie udawali się do meczetów, lecz pomodlili się w domach.
Atmosferę strachu czuć wszędzie. W pierwszych dniach po zamachu ulice były puste, szkoły zamknięte, a sklepy nieczynne. We wtorek, kiedy odbyły się pierwsze pogrzeby ofiar, ze względów bezpieczeństwa mogły w nich uczestniczyć tylko rodziny zamordowanych. – Ludzie obawiają się dalszych zamachów. Czuć atmosferę niepewności, mimo że władze zapewniają, iż sytuacja jest pod kontrolą – mówi abp Pierre Nguyên Văn Tôt, nuncjusz apostolski na Sri Lance.
Przedstawiciele wszystkich religii na Sri Lance domagają się od władz sprawnego śledztwa, ukarania winnych oraz zapewnienia bezpieczeństwa w kraju. Tym bardziej, że wyszły na jaw zaniedbania w działaniu służb bezpieczeństwa, które miały informacje o potencjalnych zamachach.
 
To już było
– To nie był atak tylko na chrześcijan. Zamachowcom chodziło o zrujnowanie pokojowego współistnienia w tym kraju – uważa abp Văn Tôt. Podobnego zdania jest pochodzący ze Sri Lanki podsekretarz Papieskiej Rady ds. Dialogu Religijnego, ks. Indunil Janakaratne Kodithuwakku Kankanamalage. Według niego ataki miały co najmniej dwa cele: skłócić społeczeństwo i osłabić gospodarkę.
W ciągu ostatniej dekady Sri Lanka zaczęła się podnosić po trwającej niemal 30 lat wojnie domowej. – Ataki rozbudziły pamięć przeszłości, przeżytej wojny. A jak wiemy, strach jest emocją, która paraliżuje rozsądek. Stwarza niepewności i uprzedzenia, a te z kolei mogą zrodzić przemoc. Mamy takie doświadczenia z przeszłości. Niektórzy mogę chcieć wykorzystać ten strach z powodów politycznych – mówi lankijski duchowny.
 
Co możemy zrobić
„Najbardziej szokującym aspektem tej rzezi jest to, że nie jest ona szokująca. Jest przewidywalną częścią odrażającej, globalnej tendencji” – napisał w „Washington Post” Joe Allen, wieloletni korespondent amerykańskich mediów w Watykanie. Autor książki Globalna wojna przeciw chrześcijanom nie ma złudzeń: „W każde chrześcijańskie święto gdzieś na świecie prawdopodobnie zginie jakaś liczba chrześcijan, którzy zostaną zamordowani tylko dlatego, że uczestniczyli w uroczystościach religijnych”. Na dowód przytacza fakty z ostatnich lat. W Nigerii w 2011 r. w Boże Narodzenie zabito 37 osób, a w Wielkanoc 2012 r. – 41. W Wielkanoc 2016 r. w Pakistanie życie straciło 75 chrześcijan, a rok później w Niedzielę Palmową w Egipcie zamachowcy zamordowali 40 osób.
Joe Allen uważa, ze chrześcijanie są atakowani nie tylko przez islamskich fanatyków, ale wszelkiej maści radykałów. Jest to spowodowane „błędnym identyfikowaniem chrześcijaństwa z Zachodem i zachodnią polityką zagraniczną”.
Co można zrobić? Allen proponuje kampanię na rzecz tolerancji religijnej, która pozwoliłaby zwalczyć zakorzenione stereotypy o chrześcijaństwie, jak np. ten, że chrześcijaństwo jest obcą religią. Jeśli tego nie zrobimy – twierdzi Allen – to co roku „chrześcijanie będą zmuszeni świętować Boże Narodzenie i Wielkanoc z posępnym przeświadczeniem, że gdzieś na świecie inni świętujący nie dożyją następnego dnia”.
 
To nie był atak tylko na chrześcijan. Zamachowcom chodziło o zrujnowanie pokojowego współistnienia w tym kraju.
abp Pierre Nguyên Văn Tôt
nuncjusz apostolski na Sri Lance

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki