Czym jest Śpiew templariuszy, który wykona Ensemble Organum podczas koncertu otwierającego festiwal Katharsis?
– Templariusze, zanim założyli swój zakon, spędzili siedem lat w Bazylice Grobu Świętego w Jerozolimie, właściwie byli jej strażnikami. Przez ten czas uczestniczyli w sprawowanej tam liturgii. Gdy założyli zakon, postanowili używać brewiarza tej właśnie świątyni. Ten obrządek i jego muzyka zostały spisane w księdze, która powstała w paryskiej katedrze św. Stefana (poprzedniczce katedry Notre-Dame). Zatem aby śpiewać muzykę zawartą w tym manuskrypcie, trzeba najpierw dowiedzieć się, jak wykonywano chorał w ówczesnym Paryżu. Śpiew templariuszy nie jest ezoteryczny ani ekskluzywny. Jest to śpiew Kościoła Rzymskiego, a kluczem do niego jest zgłębienie tradycji, w której powstał.
Czy ten koncert odkryje przed nami tajemnicę templariuszy?
– Tajemnicą templariuszy było to, że chcieli oni po prostu zakorzenić się w tradycji, budować na liturgii, i to u samego źródła. Za źródło w tej epoce uważano bowiem właśnie Jeruzalem. Gdy Europejczycy ruszają wyzwolić Jerozolimę, ruszają do źródła. Krucjaty miały na celu ochronę szlaków pielgrzymek do najświętszych miejsc w czasach, gdy począwszy od XI w. muzułmanie stali się nietolerancyjni i zaczęli prześladować chrześcijan. Tajemnica templariuszy tkwi zatem w liturgii jerozolimskiej. Trudno ją poznawać w dzisiejszych czasach, gdy sam Kościół utrudnia katolikom poznawanie własnego dziedzictwa liturgicznego. Jednak jest śpiew, a śpiew jest materią liturgii, z której templariusze czerpali siłę duchową.
W pewnym kontraście do zakonu rycerskiego stoi Hildegarda z Bingen, mniszka kontemplacyjna, której muzyka zabrzmi drugiego dnia festiwalu.
– Geniusze mają to do siebie, że ich twórczość jest osobista, a jednak wyraża całą epokę. Tak było z Chopinem w dobie romantyzmu i tak samo jest z Hildegardą z Bingen w XII w. Jej dzieła mają bardzo indywidualny rys, a mimo to przekazują ducha i wyobraźnię ludzi średniowiecza. Hildegarda była benedyktynką, zatem na co dzień śpiewała przede wszystkim benedyktyńską liturgię godzin, a własne kompozycje układała na szczególne okazje. Muzyka Hildegardy pozostaje zanurzona w antyku, jednak jej sposób komponowania jest unikalny i odważny. Swoje dzieło, zawierające kompozycje muzyczne, tytułuje „Symfonia harmonii niebiańskich”. Symfonia, harmonia, niebo – dobra muzyka ma pomagać człowiekowi zestrajać się z pięknie i dobrze stworzonym wszechświatem.
Układa się to w szeroką panoramę: Jerozolima, Paryż, Rzym, Nadrenia. A przed nami jeszcze Santiago de Compostela w Hiszpanii, którego muzyka zabrzmi w festiwalowy czwartek.
– Podczas koncertu w poznańskiej katedrze, wraz z grupą uczestników prowadzonych przeze mnie warsztatów, zaśpiewamy muzykę z Codex Calixtinus. Jest to księga zawierająca m.in. opisy żywota i cudów św. Jakuba, przewodnik dla pielgrzymów, ale też muzykę wykonywaną w katedrze w Santiago. Powstała ona najprawdopodobniej w Vézelay, w kręgu wpływów opactwa w Cluny, a to właśnie mnisi z Cluny zorganizowali i wypromowali na szeroką skalę szlak św. Jakuba. Chcieli wzmocnić poczucie wspólnoty wśród chrześcijan z całej Europy, a jednocześnie stworzyć odpowiedź dla muzułmańskiego umma, czyli świadomości ponadnarodowej wspólnoty świata islamu. W obliczu zagrożenia mnisi chcieli skonsolidować chrześcijan ponad podziałami, obyczajami, językami, granicami. Cała Europa, aż do Norwegii, pielgrzymowała razem do grobu św. Jakuba. Benedyktyni zaplanowali te trasy, wytyczyli je, a pielgrzymi na Camino spotykali się, nawiązywały się kontakty, następowała wymiana kulturowa. Właściwie był to jeden z momentów, który nie tyle wyrażał Europę, co ją budował.
Na czym polega specyfika Pana podejścia do śpiewu liturgicznego?
– Dla mnie śpiew liturgiczny jest przede wszystkim szkołą. Mamy świadectwa przynajmniej czternastu wieków muzyki w liturgii. Wystarczy udać się do tych wieków tradycji na naukę. Jako człowiek, który spędza na ziemi kilkadziesiąt lat – to tak niewiele! – mam ochotę spędzić ten czas m.in. na nauce tego śpiewu: nauce dla siebie samego, bo jest fascynujący, oraz dla innych, żeby przekazywać te tradycje. Widziałem, jak w drugiej połowie XX w. katolicy zapragnęli i postanowili zapomnieć o przeszłości. Nazywam to idolatrią amnezji: jeśli nic nie wiesz, jeśli wszystko zapomniałeś, to wspaniale! Urodziłem się w 1956 r. Jako młody chłopak widziałem transformację liturgii i bardzo szybko zrozumiałem, że to, co się dzieje – to rozstanie z przeszłością – jest bardzo niebezpieczne dla katolicyzmu. Jako muzyk zacząłem przyglądać się dawnym repertuarom liturgicznym i zobaczyłem w nich niesamowite rzeczy, które przyczyniły się do rozszerzenia chrześcijaństwa na cały świat! Dzisiaj niektórzy mówią, że ten dawny ryt jest taki trudny i niezrozumiały, a zapominają o tym, że ewangelizacja wszystkich kontynentów odbyła się właśnie poprzez tę liturgię. Od kilku lat regularnie działam w Ameryce Południowej. Kto dzisiaj wie o tym, że ewangelizacja odbyła się tam przez nauczanie Indian chorału gregoriańskiego? Powinniśmy zdawać sobie sprawę z naszego dziedzictwa. Myślę, że naszym zadaniem na dziś i na jutro jest otworzyć się na nie i przyjąć te skarby przeszłości. Zresztą tego chciał od nas Sobór Watykański II.
Ensemble Organum, zespół wokalny, który Pan prowadzi, działa już od ponad 40 lat, nagrał 33 płyty, jest jednym z najważniejszych wykonawców dawnej muzyki liturgicznej. Jak rozwijała się Wasza działalność?
– Organum po grecku oznacza narzędzie; dla nas to narzędzie do eksploracji dawnej muzyki i tradycji liturgicznych. Gdy założyłem zespół Organum, zebrałem w nim profesjonalnych, pierwszoligowych śpiewaków. Jednak dość szybko zorientowałem się, że ich wszechstronność jest jednocześnie ograniczeniem. Śpiewali muzykę średniowieczną, ale też barokową, a to zupełnie inne światy. Około 1984 roku zwróciłem się w stronę śpiewaków tradycyjnych, gdyż zdałem sobie sprawę, że przez wiele wieków tradycja śpiewu katolickiego opierała się przede wszystkim na przekazie ustnym i działalności kantorów liturgicznych. Została ona skasowana dopiero w czasach reformy Piusa X. W historiografii chorału gregoriańskiego na okres po średniowieczu patrzy się z niechęcią, jednak była to żywa, ciągła tradycja, która zachowywała to, czego nie wyrażają nuty, książki i opisy. Niestety prawie całkowicie przepadła. Zacząłem zatem szukać niedobitków, enklaw, gdzie ciągłość przetrwała. W ten sposób dotarłem do tradycji, które pomogły mi zrozumieć śpiew Kościoła Zachodniego: do muzyki bizantyjskiej, syriackiej, korsykańskiej, a nawet sufickiej w Maroku, która pozwala lepiej poznać śpiew dawnej Hiszpanii. Nasza tradycja została przerwana, więc poszukuję wskazówek i inspiracji w różnych nieoczywistych źródłach.
Regularnie przyjeżdża Pan do Poznania, zazwyczaj aby prowadzić warsztaty śpiewu. Lubi Pan te powroty?
– W pracy kulturowej ważna jest dalekowzroczność i ustalanie celów w dłuższej perspektywie. Oczywiście festiwale z ciekawym programem to świetna rzecz. Ale Katharsis to coś więcej. To nie tylko kilka bardzo dobrych koncertów: Fundacja św. Benedykta wykorzystuje narzędzia, jakie daje festiwal, żeby pracować długodystansowo, po benedyktyńsku, żeby docierać głębiej. Nie tylko zapraszać artystów, ale też formować śpiewaków, uczestników i słuchaczy. To ważne, żeby prowadzić pracę cywilizacyjną w czasach, gdy cywilizacja europejska jest zajęta niszczeniem samej siebie. Trzeba przeprowadzić przez te wstrząsy świadectwo i wartości, których nie należy mylić z „wartościami Unii Europejskiej”. Dzisiaj Europa jest skolonizowana przez ideologie takie jak wokizm, a naszym zadaniem jest przechować prawdziwe wartości europejskie, czyli wartości chrześcijańskie. I następnie zanieść je światu: Chińczykom, muzułmanom. Cywilizacja buduje się na rytuale, a praktykowanie śpiewu liturgicznego jest ważnym sposobem zachowania rytuału i pamięci.
---
Poznań Katharsis Festival odbędzie się
w dniach 13–21 października w Poznaniu.
Więcej informacji: www.katharsis-festival.pl
---
Marcel Pérès
Francuski muzyk,
ur. w 1956 r. w Oranie (Algieria); znawca najdawniejszych tradycji śpiewaczych Europy; śpiewak, organista, kompozytor, muzykolog; lider Ensemble Organum i dyrektor Centrum Badań nad Muzyką Średniowieczną w Moissac