Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, które nie wdrożyły jeszcze systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów, czyli nowych zasad organizacji gospodarki odpadami opakowaniowymi. Czas na jego wprowadzenie upłynął 5 stycznia tego roku. Oznacza to nie tylko groźbę kar ze strony Komisji Europejskiej, ale także wymierne straty społeczne, środowiskowe i gospodarcze. Dziś koszty zagospodarowania odpadów ponoszą głównie mieszkańcy gmin, a do środowiska nadal trafia nadmierna ilość plastiku. Brak zmian w polskim systemie prawnym ma również niekorzystny wpływ na branżę zajmującą się recyklingiem, gdyż dopóki nie będzie obowiązku wykorzystywania surowców wtórnych w produkcji opakowań i odtworzenia popytu na tworzywa sztuczne z odzysku, postępować będzie upadek tej gałęzi przemysłu.
Ustawy w poczekalni
Do wdrożenia rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) zobowiązuje Polskę przyjęty w 2018 r. unijny pakiet odpadowy. Zgodnie z tą regulacją firmy wprowadzające na rynek produkty opakowane, w tym w tworzywa sztuczne takie jak folie czy twarde plastiki, powinny partycypować w kosztach ich selektywnej zbiórki, segregacji i przygotowania do recyklingu. W Polsce prace nad nowym systemem trwają od 2019 r. Kilka miesięcy temu utknęły w martwym punkcie po tym, jak projekt rządowej ustawy znalazł się w ogniu krytyki ze strony przedstawicieli biznesu. Opracowywane przepisy zakładają wdrożenie ROP w połączeniu z systemem kaucyjnym, który ma skłonić konsumentów do oddawania zużytych opakowań do punktów zbiórek.
Drugą regulacją dotyczącą odpadów, której Polska nie wdrożyła w terminie narzuconym przez Komisję Europejską, jest dyrektywa plastikowa Single-Use Plastics. Jej zadaniem jest ograniczenie produkcji i stosowania jednorazowych wyrobów plastikowych takich, jak: sztućce, talerze, kubki czy torby.
– Rada Ministrów przyjęła już projekt ustawy wdrażającej Single-Use Plastics, jednocześnie w Sejmie wciąż dyskutowana jest kwestia systemu kaucyjnego. Najlepiej, by to wszystko szło w jednym kierunku. Akty prawne, które są dyskutowane lub są już w przygotowaniu, powinny być ze sobą spójne, tymczasem w tej chwili nie zazębiają się ze sobą – mówi Grzegorz Piotr Rękawek ze Stowarzyszenia „Polski Recykling”.
To zaś oznacza, że Polska będzie musiała się liczyć z sankcjami finansowymi ze strony Komisji Europejskiej.
Płacą mieszkańcy
To jednak niejedyne finansowe konsekwencje, jakie wiążą się z brakiem ROP. System ten, który funkcjonuje już w większości krajów unijnych, zakłada, że koszty gospodarowania odpadami są dzielone pomiędzy mieszkańców a biznes, który wprowadza na rynek produkty opakowane m.in. w folie czy plastiki. Im więcej dany producent wprowadza na rynek plastikowych opakowań, tym więcej powinien dołożyć się do kosztu późniejszego zagospodarowania odpadów, które z nich powstają. Dzięki temu gospodarstwa domowe są obciążone niższymi opłatami.
W Polsce przez brak systemu ROP to właśnie mieszkańcy w ramach opłat gminnych wciąż ponoszą wyłączne koszty zbiórki i zagospodarowania odpadów po opakowaniach. – Szacujemy, że przez brak ROP w polskim systemie gospodarowania odpadami brakuje przynajmniej 5 mld zł z tzw. opłaty opakowaniowej. Istnieje ryzyko, że koszty te nadal będą przerzucane na mieszkańców, którzy będą obciążeni coraz wyższymi stawkami – dodaje Grzegorz Piotr Rękawek.
Środowisko też czeka
Oprócz niższych opłat po stronie mieszkańców, ROP ma też wymierne korzyści środowiskowe. Wymusza bowiem na producentach oszczędniejsze gospodarowanie surowcami, ograniczenie liczby opakowań wprowadzonych na rynek i rozwój projektowania takich systemów pakowania produktów, które wykorzystują mniej surowców.
– W dłuższej perspektywie brak wdrożenia w Polsce systemu ROP może skutkować karą w postaci tego, że nadal będziemy ponosili wysokie opłaty z tytułu Plastic Levy, czyli odpadów opakowaniowych niepoddanych recyklingowi – wyjaśnia Grzegorz Piotr Rękawek. Opłaty te będą coraz wyższe, ponieważ Komisja Europejska zamierza zastąpić dyrektywę opakowaniową nowym rozporządzeniem, które będzie obowiązywać we wszystkich państwach członkowskich. Nowe przepisy mają zaostrzyć wymogi dotyczące tego, w jakiej części dane opakowanie z tworzywa sztucznego ma pochodzić z surowców z recyklingu.
Regulacja będzie dotyczyć nie tylko opakowań z tworzyw sztucznych, ale także zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. W momencie, kiedy rozporządzenie wejdzie w życie, Polska również będzie musiała się liczyć z określonymi konsekwencjami finansowymi z tytułu braku ROP.
Recykling pod kreską
Już teraz takie konsekwencje ponoszą zakłady zajmujące się recyklingiem.
Stowarzyszenie ,,Polski Recykling” wśród głównych problemów dotykających branżę wymienia załamanie cen recyklatów (to tworzywo pozyskane z recyklingu) w połowie 2022 r., wysokie ceny energii, presję inflacyjną oraz właśnie brak systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP). Wszystko to sprawia, że surowce wtórne są niedowartościowane. Zgodnie z planami Unii Europejskiej do końca obecnej dekady wprowadzane na rynek opakowania mają zawierać przynajmniej 35 proc. recyklatu. Tymczasem w Polsce jego produkcja przestaje się opłacać.
– Jako branża mierzymy się obecnie z sytuacją, gdy pierwotny surowiec jest tańszy niż ten pozyskany z odpadów – mówi Szymon Dziak-Czekan, prezes Polskiego Recyklingu. – Producenci opakowań wciąż nie mają prawnego obowiązku sięgać po surowiec pochodzący z recyklingu, stąd spada popyt na nasze regranulaty, a rosną koszty ich wytwarzania. Jeśli ta sytuacja będzie się dalej utrzymywać, czeka nas najtrudniejszy rok w historii i zapaść w branży będzie się pogłębiać. Bez obowiązku wykorzystania recyklatów w produkcji opakowań i odtworzenia popytu na tworzywa sztuczne z odzysku, postępować będzie upadek polskich zakładów recyklingu.
– Do momentu wprowadzenia systemu ROP będziemy tak naprawdę walczyć o przetrwanie. Czas na jego wprowadzenie upłynął 5 stycznia, mamy więc już spore opóźnienie względem pierwotnego terminu i brak gwarancji, że uda się wprowadzić ROP do polskiego porządku prawnego w bieżącym roku – mówi Szymon Dziak-Czekan.
Niekorzystny wpływ na recyklerów ma również spowolnienie gospodarcze oraz spadek cen recyklatów względem tzw. surowca pierwotnego, czyli tworzyw wytwarzanych z ropy naftowej. „Producenci opakowań chętniej sięgają po surowiec pierwotny, co przy niewielkich kosztach wprowadzenia takich opakowań na rynek jest dla nich rozwiązaniem tańszym i wygodniejszym – wskazuje Stowarzyszenie ,«Polski Recykling» w opublikowanym na początku tego roku raporcie dotyczącym wpływu braku ROP na branżę. – Bardzo niska opłata opakowaniowa obowiązująca w Polsce nie stanowi dla producentów żadnej przeszkody, a prawo nie motywuje ich do sięgania po tworzywa z recyklingu. W ostatnich latach opłata opakowaniowa w innych krajach UE sięgała kilkuset euro za tonę wprowadzonego na rynek plastiku, w Polsce ta sama opłata nie wynosiła nawet 5 euro za tonę”.
– Koszty takiej polityki ponosi później budżet państwa, gdyż to podatnicy, a nie producenci opakowań, w znacznej części składają się na Plastic Levy – opłatę, którą Polska przekazuje do unijnego budżetu za każdą tonę niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych – dodaje Szymon Dziak-Czekan.