Logo Przewdonik Katolicki

Zmysły buszujące w lesie

Weronika Frąckiewicz
fot. Katarzyna Adamaszek

Oderwanie od natury sprawia, że nawet nie wiemy, dlaczego czujemy się sfrustrowani i zestresowani, ale intuicyjnie czujemy, że to właśnie natury nam brakuje. Rozmowa z Agnieszką Dziacko-Plutą - przewodniczką kąpieli leśnych, współzałożycielką inicjatywy Leśne Projekty i współautorką bloga lesneprojekty.pl

Czym dla Pani jest las?
– Odkryciem. Zawsze bardzo dobrze czułam się w przestrzeni wielkomiejskiej, w której można spotkać mnóstwo ludzi, odwiedzać ciekawe miejsca. Wraz z Kasią, z którą współtworzę Leśne Projekty, na początku 2019 r. podróżowałyśmy po Nowej Zelandii i ten wyjazd okazał się dla nas przełomowy. Tam na nowo odkryłyśmy naturę. To odkrycie polegało nie tylko na tym, że była ona bujniejsza i wyglądała inaczej niż nasza, polska. Przede wszystkim zmieniło się nasze odczuwanie kontaktu z przyrodą, zmianie uległa perspektywa spojrzenia na to, co nas otacza.
Po powrocie do Polski zaczęłyśmy drążyć temat lasu i jego wpływu na nasze zdrowie i samopoczucie. I tak trafiłyśmy na kąpiele leśne. Początkowo praktykowałyśmy je intuicyjnie, metodami, które nam przychodziły do głowy, lub które czerpałyśmy z dostępnej literatury. W pewnym momencie postanowiłyśmy spróbować kąpieli leśnych u ich źródła i pojechałyśmy do pierwszego ośrodka terapii leśnych na świecie, który mieści się w Akasawa Recreational Forest w Japonii.

Shinrin – yoku to oryginalna nazwa kąpieli leśnych. Dziś w Japonii funkcjonuje już 
60 certyfikowanych ośrodków terapii lasem. Skąd taki boom na kąpiele leśne w Kraju Kwitnącej Wiśni?

– Czterdzieści lat temu w Japonii odkryto wpływ spacerów po lesie, w konkretnej konfiguracji i według pewnych zasad, na zdrowie i samopoczucie ludzi. Bodźcem do poszukiwań była coraz większa ilość chorób wśród pracowników korporacji, zestresowanych codziennością, a spędzających w oderwaniu od natury bardzo dużo czasu. Szukano rozwiązań naturalnych, niekoniecznie związanych z farmakologią lub z psychoterapią. Odpowiedzią był system terapii, budowany na kąpielach leśnych. Natychmiast zyskały w Japonii aprobatę, ponieważ miłość do natury Japończycy wysysają z mlekiem matki. Większą część powierzchni kraju stanowią lasy, a ludzie tam żyjący mają bardzo duży szacunek do natury. Przekonanie ich, że w naturze leży lekarstwo, i jest ono za darmo dostępne dla każdego, nie było takie trudne jak w Polsce czy w Europie.

Jaki realny wpływ kąpiele leśne mają na nasze ciało i psychikę?
– Naukowcy przeprowadzili wiele badań, które wykazały, jak kąpiele leśne wpływają nie tylko na naszą psychikę, ale i cały organizm. Przede wszystkim wzmacniają naszą odporność, uaktywniając komórki natural killers, białe krwinki, które stymulują nasz organizm do walki z wirusami, bakteriami i drobnoustrojami. Badania pokazują, że wspierają one organizm także w walce z komórkami nowotworowymi. Drzewa emitują fitoncydy, związki chemiczne, którymi bronią się przed drobnoustrojami. My również je wdychamy i działają na nas podobnie jak na drzewa, obronnie. Im więcej wystawiamy się na ich ekspozycję, tym nasza odporność i liczba natural killers w naszym organizmie wzrasta. Badania pokazują, że już po jednej kąpieli leśnej przez tydzień utrzymują się one na wysokim poziomie.
Kąpiele leśne wspierają organizm również w walce z bezsennością, łagodzą różnorodne choroby skóry. Gdy byłyśmy w Akasawie, odbyłyśmy około 3–4 godzinną kąpiel leśną z przewodniczką. Na początku zmierzono nam ciśnienie i poziom kortyzolu w ślinie. Po zakończeniu praktyki przeprowadzono nam te same testy. Badania pokazały, że moje zawsze niskie ciśnienie podniosło się. Kąpiele leśne potrafią bowiem wpływać na regulację wysokości ciśnienia do jego optymalnego poziomu. Obu nam obniżył się poziom kortyzolu, który i tak nie był wysoki. Efekt ten wzmacnia się, im częściej kąpiele leśne powtarzamy. Wpływ kąpieli leśnych na naszą psychikę również jest nieoceniony. Nie tylko podnoszą koncentrację i uważność, ale również wpływają na wyraźne obniżenie poziomu napięcia, stresu i na regulację emocji.

Dlaczego kąpiel leśna nazwana jest kąpielą, a nie zwykłym spacerem?
– Ponieważ jest to zanurzenie wszystkich zmysłów w atmosferze lasu, tak jakbyśmy nurkowali. Na co dzień, korzystając z natury i z jej dobrodziejstw, nie robimy tego świadomie, nie jesteśmy obecni tu i teraz. Bynajmniej nie jest to ezoteryka ani nic, co ma znamiona metafizyki. Przede wszystkim chodzi o to, aby nastawić się na to, gdzie jesteśmy w danym momencie, uwrażliwić nasze zmysły, zobaczyć, usłyszeć, powąchać, dotknąć tego, co jest wokół nas.
W wakacje miałyśmy przyjemność poprowadzić kąpiel leśną dla grupy kobiet sensorycznie wrażliwych, m.in. niewidomych i głuchych. Było to dla nas wyzwanie, aby las przedstawić im w taki sposób, by zobaczyły rzeczywistość zmysłami, których używają. Osoby słabo słyszące mówiły, że i tak są nastawione najbardziej na odbiór wzrokiem, ale aktywności, które my zaproponowałyśmy, pozwoliły im odbierać otaczający świat głębiej.

Jak sesja kąpieli wygląda w praktyce?
– Na początku wyjaśniamy uczestnikom, na czym będzie polegać kąpiel i jaka jest jej intencja. Ważne jest, aby się nie udawać do lasu z jakimś konkretnym celem, np. mam się wyluzować albo potrzebuję bardziej koncentrować się w pracy. Chodzi o to, aby nie nastawiać się na nic, ale poddać się doświadczeniu, które jest przed nami. Spacer jest wyjątkowo powolny. Niektórym osobom, zwłaszcza początkującym, może się to wydawać denerwujące, gdyż na co dzień żyjemy w takim pędzie, że trudno jest nam naturalnie zwolnić. Jednak kąpiel leśna i przewodnik mają nas dostroić do powolnego rytmu, aby niczego podczas tego doświadczenia nie zgubić i nie przeoczyć. Zachęcamy do tego, aby wyciszyć telefony, i nie prowadzić rozmów między uczestnikami, zazwyczaj jest to grupa około 12-osobowa. Następnie otwieramy wszystkie zmysły, wiąże się to z próbą wprowadzenia uczestników w stan wyciszenia i nastawienia się na otoczenie. Musimy zatrzymać się na chwilę, zrelaksować i zobaczyć, co jest wokół nas. Po kilkunastu minutach ruszamy.

I co dalej?
– Podczas spaceru kierujemy do uczestników zaproszenia, pod którymi kryją się przeróżne aktywności, m.in. pocieranie igieł i liści o siebie, skrobanie kory drzewa, wąchanie ściółki, wsłuchiwanie się w szum drzew czy śpiew ptaków. Dzięki tej różnorodności uczestnicy są w stanie czerpać więcej ze spaceru. Jeśli ktoś nie jest przekonany do którejś z nich, to absolutnie nie musi jej wykonywać. Osoba ta dostaje alternatywę lub spędza w naturze czas w taki sposób, jaki jej najbardziej odpowiada. Zawsze są to aktywności, które poruszają wszystkie nasze zmysły. Zaczynamy od węchu, gdyż jest on niedocenionym, ale bardzo silnym i pierwotnym zmysłem. Następnie skupiamy się na dotyku, słuchu, wzroku. Na końcu zatrzymujemy się na herbacie lub leśnej przekąsce, wykorzystując zmysł smaku, w międzyczasie dzieląc się wrażeniami. Staramy się również przywrócić sztukę wdzięczności wobec natury. Tak mocno degradujemy naszą planetę, nie szanując jej, a ona mimo to ciągle nam tyle daje. Zupełnie za darmo! Naszym celem jest pokazanie, że każdy z nas, samodzielnie, może iść do lasu i czerpać z niego całymi garściami.

Jak wybierać las do kąpieli? Czy w małym lasku miejskim lub parku również można zanurzyć zmysły?
– W wyborze nie trzeba się ograniczać, trzeba tylko umiejętnie się zanurzyć. Łatwiej jest zanurzyć się na ścieżce wśród różnorodnej roślinności, która ma wiele ciekawych zakamarków. W parku miejskim jest to trudniejsze, zwłaszcza z powodu hałasu i obecności innych osób, ale nie oznacza to, że nie jest to możliwe.
Brak kontaktu z naturą może być naprawdę groźny. Psychoterratica to termin, który w 2000 r. wprowadził Glenn Albracht, australijski profesor zrównoważonego rozwoju. Oznacza on traumę wywołaną tęsknotą za kontaktem z naturą. Czasem jednak, zwłaszcza mieszkając w dużym mieście, trudno nam się zmobilizować, aby wyjść i poszukać zieleni.
Dlatego w Leśnych Projektach dużą wagę przywiązujemy do edukacji dzieci. Jeśli w nich zaszczepimy ciekawość i świadomość wpływu przyrody, to one dotrą z tym przekazem do swoich najbliższych. Oderwanie od natury sprawia, że nawet nie wiemy, dlaczego czujemy się sfrustrowani i zestresowani, ale intuicyjnie czujemy, że to właśnie natury nam brakuje. Paradoksalnie, pandemia pomogła nam uświadomić sobie wagę przyrody w naszym życiu. Gdy w pewnym momencie zamknięto lasy, okazało się, że tęsknimy za nimi bardziej niż za sklepami zamkniętymi w niedzielę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki