Logo Przewdonik Katolicki

Nie tylko o liturgię tu chodzi 

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Czy istotą jest tu wierność pięknu łacińskiej liturgii czy także – w „pakiecie” – pielęgnowanie swojej wizji Kościoła?

Franciszek postanowił ograniczyć możliwość sprawowania Mszy w rycie przedsoborowym. Środowiska przywiązane do odprawiania liturgii według Mszału promulgowanego przez św. Piusa V, a  wydanego w 1962 r., nie kryją rozczarowania, a nawet oburzenia. W głosach, jakie rozległy się na świecie, ale i w Polsce, pobrzmiewają dobrze już znane nuty przestrogi przed „lewicowym” papieżem, który burzy tradycję i wespół z siłami lewicy tworzy Kościół dostosowany do wizji wszelkiej maści modernistów. Demaskatorzy zdają się nie baczyć na argumenty, które Franciszek wyłożył otwarcie i, jak się wydaje, bardzo szczerze.  
Dlaczego podjął decyzję o uznaniu ksiąg liturgicznych zatwierdzonych przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II (zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II) za jedyny wyraz lex orandi (czyli: zasady, normy modlitwy)? W liście do biskupów wyjaśnił, że dopuszczenie przez papieża Wojtyłę i Benedykta XVI możliwości korzystania z Mszału z 1962 r. ostatecznie „zostało wykorzystane do powiększenia dystansów, zaostrzenia różnic i budowania przeciwieństw, które ranią Kościół i hamują jego postęp, narażając go na ryzyko podziałów”. Ubolewając, że po Soborze dochodziło do nadużyć i nieakceptowalnej „kreatywności liturgicznej”, Franciszek smuci się instrumentalnym używaniem Mszału z 1962 r. Chodzi, jak tłumaczy, o rosnące odrzucenie „nie tylko reformy liturgicznej, ale i Soboru Watykańskiego II, z bezpodstawnym i niemożliwym do obrony twierdzeniem, że zdradził on Tradycję i «prawdziwy Kościół»”. Nieco dalej jeszcze mocniej formułuje tę myśl – według mnie kluczową w rozpoznaniu genezy jego decyzji, a mianowicie, że „istnieje ścisły związek między wyborem celebracji według ksiąg liturgicznych sprzed Soboru Watykańskiego II a odrzuceniem Kościoła i jego instytucji w imię tego, co uważają za «prawdziwy Kościół»”. 
Nie śmiem oceniać sumień osób przywiązanych do Mszy w rycie przedsoborowym. Oni sami jednak winni w spokoju „przejrzeć” się w tekście Franciszka i zapytać, czy w ich przywiązaniu do liturgii dawnego rytu chodziło „tylko” o ryt czy coś więcej? Czy istotą jest tu wierność pięknu łacińskiej liturgii czy także – w „pakiecie” – pielęgnowanie swojej wizji Kościoła? Wszyscy w Kościele wiemy – niezależnie od wrażliwości każdego z nas – że na każdym kolejnym papieżu spoczywa odpowiedzialność za jedność powierzonej mu owczarni. Decyzja Franciszka, czego także zdają się nie przyjmować krytycy, nie wzięła się znikąd, lecz, jak sam zaznaczył, jest owocem konsultacji z biskupami z całego świata.
Czy wiedząc zatem, że kwestia liturgii wzmaga napięcia i grozi poważnym konfliktem wewnątrz wspólnoty, mógł nie interweniować? Zapewne nie zabraknie głosów – po obydwu zresztą stronach – że poważny kryzys grozi Kościołowi właśnie za sprawą papieskiego dokumentu. Ufam jednak, że także przywiązani do tradycyjnego rytu zrozumieją, że głównym powodem decyzji Franciszka była troska o jedność Kościoła katolickiego. I że w obliczu widma jej utraty podobnie postąpiłby każdy papież. Także Benedykt XVI.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki