Logo Przewdonik Katolicki

Ignacjańskie zarządzanie kryzysami

Grzegorz Dobroczyński SJ 
Na zdjęciu ks. Josep Maria Bullich odprawiający Mszę św. w jaskini św. Ignacego Loyoli, 15 maja 2013 r. w Manresie w Hiszpanii fot. David Ramos/Getty Images

Jubileuszowy rok Ignacego Loyoli przypomina wiele genialnych rozwiązań świętego, do których dochodził metodą rozeznawania. Dziś, kiedy tak dużo mówimy o różnych kryzysach, warto sięgać do mądrości „mistrza zarządzania kryzysami”.

Dzień 20 maja 1521 r. jest punktem zwrotnym w rycerskim życiu Iñigo Lópeza de Oñaza y Loyoli poprzez dramat osobistej klęski. Wskutek tego Iñigo porzuci dumną tytulaturę i nazwie siebie po prostu Ignacym lub Pielgrzymem. Ten pełen temperamentu Bask żył hazardem, romansami i pojedynkami. Gdy w 1521 r. Francja walczyła z Hiszpanią o Nawarrę, przebywał w oblężonej Pampelunie. Był głównym motywatorem do walki do końca, lecz owego dnia padł ciężko ranny pociskiem armatnim w nogę. Był to koniec kariery dworskiej i militarnej, początek procesu nawrócenia. Otarłszy się o śmierć, jako rekonwalescent z nudów sięgał po dzieła religijne, m.in. żywoty świętych ze Złotej legendy Jakuba de Voragine. Mimowolnie rodziła się nowa wizja szczęścia, w zaprzeczeniu rycerskich ideałów. Z końcem lutego 1522 r. wyruszył w drogę i na zawsze stał się rzeczywiście pielgrzymem. Z sanktuarium maryjnego Basków w Aranzazu przez Nawarrę szedł do Montserratu, katalońskiej Jasnej Góry. Po trzydniowej spowiedzi oddał żebrakowi szaty rycerskie, a miecz i sztylet złożył jako wotum w kaplicy Bożej Rodzicielki.

Proces nawrócenia
Nawrócenie Ignacego to proces, nie pojedyncze zdarzenie. Uczył się na błędach i niepowodzeniach, nabywał duchowej umiejętności „zarządzania kryzysami”. Tę szkołę przeszedł nie tylko on, ale i zakon przez niego założony. Skrajnym kryzysem była kasata w 1773 r. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – mówi przysłowie. Sprawdza się to jako owoc nawrócenia. Dlatego i Franciszek – papież jezuita – tak akcentuje nawrócenie, w odniesieniu do Kościoła i jego „elit”. Wbrew wyobrażeniom o św. Ignacym i jezuitach, nie spektakularne osiągnięcia, lecz podejmowanie kryzysowych wyzwań, odczytywanie w nich „znaków czasu” to podstawa ich spuścizny. Jeśli życiorys Tomasza Morusa opisuje sztuka z lat 50. pod tytułem Człowiek na wszystkie pory roku, to Ignacy Loyola jest „człowiekiem na wszystkie kryzysy”.
Jakie były losy Pielgrzyma, według spisanej u kresu życia autobiografii św. Ignacego? 25 marca 1522 r., w święto Zwiastowania, z Montserratu przez Barcelonę zmierzał do Ziemi Świętej. Po drodze, w Manresie, w grocie nad brzegiem Cardoneru, doznawał mistycznych przeżyć. Poznawał tajemnice Boga, świata i człowieka. Naśladując świętych, pragnął być ascetą, lecz organizm zareagował na posty i umartwienia chorobą. Później więc pilnował, aby inni mieli rozwagę w ich praktykowaniu. W Manresie powstał zarys Ćwiczeń duchownych, z regułami rozeznawania duchów. Ledwo dotarł do Jerozolimy, nakazano mu ją opuścić. Upadł plan życia w ojczyźnie Jezusa i nawracania mahometan. Próby apostolskie w Hiszpanii to kłopoty i konflikty z inkwizycją, więc dla uzyskania „licencji teologa” podjął w Barcelonie, Alkali i Salamance studia kościelne (1526–1527). Kontynuował je w Paryżu na Sorbonie (1528–1534) i ukończył, mając 43 lata. Tamże zebrał grupę przyjaciół – zalążek przyszłego zakonu.
15 sierpnia 1534 r. w kapliczce na Montmartre złożyli śluby ubóstwa i czystości oraz zobowiązanie, by po święceniach kapłańskich wyruszyć do Palestyny nawracać mahometan. W razie niemożliwości mieli oddać się do dyspozycji papieża. Wojna z Turcją unicestwiła projekt wyjazdu – pozostała wędrówka do Rzymu. Po miesiącach modlitw i refleksji zapoczątkowanych w 1537 r. zdecydowali założyć zakon, by służyć Bogu w Kościele pod sztandarem Krzyża i przewodnictwem Namiestnika Chrystusowego. Nic nie działo się więc jako realizacja z góry założonego planu, lecz wskutek porażek w realizacji zamiarów własnych.
27 września 1540 r. Paweł III, bullą Regimini Militantis Ecclesiae, zatwierdził Towarzystwo Jezusowe. Przełożonym generalnym został Ignacy.

Najmniejsze towarzystwo: kokieteria czy program?
Święty Ignacy nazywał zakon minima societas – najmniejsze towarzystwo. Nie dla kokieterii ani z fałszywej skromności. Pragnąc magis – więcej, nie chciał wielkich dzieł dla budzenia podziwu, a i tak rodziła się zazdrość niektórych. Nawet szkolnictwo, w wielu regionach świata „markowy produkt jezuitów”, nie leżało w polu jego priorytetowych zainteresowań, choć oczywistym jest jego apostolskie znaczenie. Stefan Miecznikowski SJ dowiódł tego historycznym studium rzymskiego doktoratu w 1960 r. (nie wydano go drukiem, by nie drażnić środowisk przywiązanych do idei wyłączności misji edukacyjnej Towarzystwa). Św. Ignacy po prostu reagował na potrzeby czasu, apele papieża i hierarchów. Był dyspozycyjny i dyspozycyjności uczył. Cenił pracę organiczną, niekoniecznie błyskotliwą. Fundamentem dynamiki zakonu kiedyś i dzisiaj są ignacjańskie Ćwiczenia duchowne, które w 1548 r. zatwierdził Paweł III. Kolejni papieże zalecali je wiernym.
Korekcie kojarzenia jezuitów tylko z wielkimi dziełami edukacji, osiągnięciami misyjnymi na całym świecie, nauką i kulturą niech służy fakt, że w Konstytucjach zakonu Ignacy nieustannie akcentuje troskę o chorych, biednych i więźniów. Już w 1541 r. otworzył w Rzymie sierociniec, a w latach 1543 i 1546 – domy dla kobiet zagrożonych prostytucją. Ubóstwo nazwał „murem zakonności” i wzywał do dzielenia się z ubogimi wszystkim. Także, do granic możliwości, własnym czasem – w rozmowach duchowych, które uznał za podstawowe narzędzie duszpasterskie i oczywiście przy udzielaniu „ćwiczeń duchowych”.
Pius XI 25 lipca 1922 r. ogłosił go patronem wszystkich rekolekcji w Kościele. Dziś, wobec kryzysu społecznego, ekonomicznego i duchowego, narasta zapotrzebowanie zarówno na ignacjańskie rekolekcje, jak i inne formy skupienia. To pozytywna moda lub lepiej: ruch rekolekcyjny. Owoc rekolekcji umyka jednak wartościowaniu statystyk i socjologii.

Dialog w czasach konfrontacji
Szkolna nauka historii oraz publicystyka utrwalają militarystyczny stereotyp zakonu jezuitów, który rzekomo powstał dla zwalczania reformacji. Jezuici byliby jak komandosi Delta Force do zadań specjalnych, konfrontacji ideowej i praktycznej z przeciwnikami Kościoła katolickiego. Św. Ignacy tuż po nawróceniu dostrzegł pułapkę postawy apologetyczno-konfrontacyjnej. Pielgrzymując, o mało co nie zabił Maura, z którym wiódł przyjazną rozmowę. Maur zawinił negacją dziewictwa Matki Bożej, co Ignacy uznał za bluźnierczą obrazę. Tylko „mądrość” mulicy, której pozostawił wybór drogi na rozstaju, sprawiła, że nie dogonił Maura, by pozbawić go życia.
W formacji jezuitów Ignacy podkreślał znaczenie dialogu, czyli rozmowy duchowej. Widział tu uprzywilejowany środek w trosce o dusze. Ćwiczenia duchowe, najważniejsze narzędzie, to nie zbiór kazań i konferencji, lecz praktyczna metoda uczenia dialogu z Bogiem. „Uwagi wstępne” (Anotaciones) do nich kreślą reguły dialogu rekolekcjonisty i rekolektanta. Zasadą kluczową jest tzw. praesupponendum, założenie wstępne: „Trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak tamten ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich stosownych środków do tego, aby tamten dobrze ją rozumiawszy mógł ocalić siebie” (Ćwiczenia, 22).
Według Konstytucji próbą nowicjuszy jest m.in. prywatne (indywidualne) nauczanie katechizmu (Konstytucje, 69). Jezuici w formacji mają mieć zaufanego człowieka do duchowych rozmów (Konstytucje, 263). Słynne dysputy, jako ćwiczenia posiadanej wiedzy (dzisiejsze debaty oksfordzkie), doskonaliły przedkładanie argumentów oraz rozumienie argumentów innych (Konstytucje, 378). Do misji apostolskiej zakonu (Konstytucje, cz. VII) Ignacy każe dobierać ludzi „zdolnych do obcowania z innymi”, zwłaszcza tam, gdzie potrzeba wybitnych osobowości (Konstytucje, 624). Rozmowa duchowa i dialog mają utrzymywać jedność zakonu (Konstytucje, 661). Pamiętajmy, że Konstytucje, jako normy prawne zakonu, powstawały, gdy reformacja dyktowała styl konfrontacyjny w teologii, a Kościół skupiał się na przeciwdziałaniu skrajnym zagrożeniom integralności wiary.
Św. Ignacy zmarł 31 lipca 1556 r. o godz. 6.00 rano, po krótkiej chorobie, rok po ustaleniu przez pokój augsburski zasady cuius regio eius religio. Wojny z religią na sztandarach trwały dalej. Lecz wbrew kontekstowi historii nie „walka z kimś”, ale „rozmowa o” jawi się jako kluczowy punkt misji Towarzystwa.

Czarna legenda i stereotyp ślepego posłuszeństwa
Silnie utrwalone stereotypy o jezuitach to swoista cena za osiągnięcia zakonu. Praźródłami dawnych i współczesnych stereotypów są dwa paszkwile. Pierwszy to Monita secreta Societatis Jesus (Poufne rady jezuitów), wydane w Krakowie w 1615 r. i powielane w całej Europie. Miał je rzekomo sporządzić Klaudiusz Acquaviva (piąty przełożony generalny). Rady miały pomóc jezuitom zdobyć władzę nad światem, uczyły, jak wkraść się w łaski królów, możnych i hierarchii, jak omotać ich siecią intryg i uzależniać. Do końca XVII w. naliczono 22 edycje Monitów. Autor fałszywki, Hieronim Zahorowski, mścił się za usunięcie z zakonu i tak doskonale podrobił styl Acquavivy, że długo uważano Monita za autentyk. Nawet po ujawnieniu autora, gdy on sam przyznał się do fałszerstwa, nie uwierzono wyjaśnieniom. W Europie broszura dla antyjezuitów była i jest tym, czym dla antysemitów Protokoły mędrców Syjonu.
Drugi paszkwil to Prowincjałki (Lettres Provinciales) Pascala, publikowane od stycznia 1656 r. do marca 1657 r., jako listy paryżanina do przyjaciela spoza stolicy (Listy napisane przez Ludwika de Montalte do przyjaciela-mieszkańca prowincji i do WW.OO. Jezuitów w sprawie nauki o moralności i polityki tych Ojców). Pascal utrwalił efekt popularnych Monitów. „Skutek medialny”, w splocie innych czynników, spowodował kasatę Towarzystwa Jezusowego przez Klemensa XIV w 1773 r. Ustroje totalitarne, widząc w jezuitach swych największych wrogów, miały skąd czerpać swą propagandę.

Posłuszeństwo wcale nie ślepe
Nośnym stereotypem o jezuitach jest „żelazna dyscyplina” w „ślepym posłuszeństwie”. Pasuje to do rycerskiej przeszłości założyciela i schematu „zakonu powołanego dla kontrreformacji”. Jednak lektura Konstytucji Towarzystwa zadziwia „relatywizowaniem” swych norm sugestiami, by ich aplikacja uwzględniała okoliczności, miejsca, czasy i cechy ludzi. Światło w tej ważnej kwestii rzuca ważne świadectwo o Ignacym Loyoli, spisane w ostatnich miesiącach życia, w Memoriale, czyli Diariuszu o św. Ignacym Loyoli autorstwa o. Gonsalvesa da Cámara, odpowiedzialnego za sprawy materialne domu, w którym razem mieszkali. Okazuje się, iż – przy faktycznym akcentowaniu posłuszeństwa w duchowości jezuitów – nie ma mowy o „posłuszeństwie ślepym” czy „wojskowym”. Autor notuje, że św. Ignacy nie miał zwyczaju wydawać rozkazu, jeśli tylko widział inne środki rządzenia. Pewnego przełożonego uczył: „Nie kłopocz się załatwieniem poszczególnych spraw i nie mieszaj się do nich, lecz raczej, podobnie jak główny motor, wprawiaj w ruch poszczególne mniejsze motory…”. W niepowodzeniu bowiem mniejsza szkoda powstanie z błędu podwładnego niż z uchybienia przełożonego. Ma on korygować błędy podwładnych, zaś fatalnie byłoby, gdyby to oni poprawiali jego.
Współczesność zweryfikowała ignacjańskie normy rządzenia zakonem. Jeden z ostatnich przełożonych generalnych, dla optymalizacji zarządzania, zlecił renomowanej firmie audyt Kurii Generalnej jezuitów. Ta zaś orzekła, że… audyt był zbędny, gdyż nowoczesnych zasad zarządzania mogłyby się tu uczyć najlepsze korporacje. A badano funkcjonalność reguł określonych niemal 500 lat temu!
Ignacjański jubileusz przypomina wiele charyzmatycznych, genialnych rozwiązań św. Ignacego Loyoli, do których dochodził metodą rozeznawania poznaną w przełomie życia. Jeśli dzisiaj tak wiele mówimy o wielorakim kryzysie, nie od rzeczy byłoby sięgać do mądrości „mistrza zarządzania kryzysami”. Jezuici chcą tu widzieć drogę własnego nawrócenia.

Jubileusz, który łamie schematy
31 lipca Kościół wspomina św. Ignacego Loyolę, założyciela Towarzystwa Jezusowego. W tym roku to święto w czasie jubileuszu, rozpoczętego w zakonie jezuitów 20 maja. Jubileusz, który zakończy się 31 lipca przyszłego roku, nawiązuje do 500-lecia nawrócenia (1521 r.) i 400-lecia kanonizacji świętego  (1622 r.)

Trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta, go jak tamten ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich stosownych środków do tego, aby tamten dobrze ją rozumiawszy mógł ocalić siebie.

Ćwiczenia duchowne, 22

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki