Proszenie, żądanie i narzekanie związane są z naszymi potrzebami. Jakie prośby mają największe szanse na spełnienie? O czym świadczy nasze narzekanie? I czy w ogóle może być ono produktywne?
Prośba zakłada, że ktoś może odmówić
Prosisz mamę, by popilnowała ci dzieci, bo od roku nie wychodziliście nigdzie z mężem, ale ona odmawia. Jeśli pojawia się w tobie myśl: „Jak ona może? W ogóle mnie nie wspiera”, to znaczy, że żądałaś, a nie prosiłaś. Prośba daje możliwość wyboru. Jeśli prosisz o coś ważnego dla siebie i od jednej osoby na świecie uzależniasz, czy twoja potrzeba będzie zaspokojona, to nie dajesz jej ani sobie wyboru. Jeśli mama nie da rady zająć się dziećmi, to może sąsiadka da się namówić albo zrobicie sobie seans domowy z mężem, gdy dzieci pójdą spać? Jeśli nie taki sposób, to może znajdziesz inny? Takie patrzenie daje dużą wolność dla obu stron!
Mów, czego chcesz, a nie czego nie chcesz
Marshall Rosenberg, autor metody Porozumienia Bez Przemocy (Non-Violent Communication), opowiada historię żony, która chciała spędzać z mężem więcej czasu. Poprosiła go więc, aby nie pracował aż tyle. Po tygodniu oznajmił jej, że… zapisał się na lekcje golfa. Warto prosić o to, czego chcemy, językiem pozytywnym. Konkretna prośba daje większe szanse realizacji. Jak sprawdzić, czy moja prośba jest konkretna? Zobacz, czy druga osoba wie, co ma robić. Jeśli mówisz: „Chciałabym, żebyśmy więcej razem wychodzili”, to dokąd chciałabyś wyjść? Co to znaczy dla ciebie więcej? Jeśli słyszysz „w ogóle mnie nie szanujesz” – wszak krytyka to też ukryta prośba – to czy wiesz, jak dla tej osoby będzie wyglądać „szacunek?” Czy chodzi o uwzględnianie jej zdania w podejmowaniu decyzji, a może ograniczanie dowcipów, które jej nie bawią? Czasem również prośby i życzenia, które wyrażamy w stosunki do siebie są mało konkretne: „Chciałabym być sobą” – po czym poznam, że tak jest?
Jakie prośby mają większe szanse na spełnienie?
Te, w których mówimy, dlaczego coś jest dla nas ważne. To wymaga większego otwarcia się i czasem zaakceptowania… wstydu przed odkryciem się i obawy przed odmową. W swoim poruszającym wystąpieniu o wrażliwości na Ted.com Brene Brown mówi, że proszenie i mówienie o uczuciach może sprawić, że narażamy się na odrzucenie, cierpienie, wyśmianie. Ale bez tego jesteśmy mniej prawdziwi. Czasem chcemy udawać silnych, pokazać, że ze wszystkim sobie poradzimy nawet za cenę przemęczenia, nawet gdy inni chcą nam pomóc. O co chcesz dzisiaj poprosić? Co jest dla ciebie ważne? Co zrobisz, jeśli spotkasz się z odmową?
Kiedy to prośba, a kiedy narzekanie?
Można powiedzieć, że wielokrotne prośby kierowane bez skutku do jednej osoby najłatwiej mogą przerodzić się w narzekanie. Narzekasz, gdy ci czegoś brakuje, to sygnał niezaspokojonych potrzeb: odpoczynku, wsparcia od innych, poczucia sensu na spotkaniu, na którym nie widzisz efektów. Może być ono produktywne, gdy daje upust naszym emocjom, ale nie powinniśmy się na nim zatrzymywać. Nieproduktywne jest narzekanie po to, aby niczego nie zmieniać albo obwiniać innych o to, jak się czujemy i co nas spotkało. A tylko na siebie mamy największy wpływ i siebie możemy zmieniać. Bywa też, że trudno nam w narzekaniu kontrolować swoje emocje, zalewają nas i potem sami stwierdzamy, że zachowaliśmy się „jędzowato”. Bywa na przykład, że kobieta narzeka na męża, który mało angażuje się w domu, ale gdy on chce coś zrobić, poucza go, bo „źle robi”. Błędne koło, prawda? Tymczasem możemy tego uniknąć: jasny wybór i świadomość, za co my jesteśmy odpowiedzialni – to nasza główna siła i możliwość. Przejmujemy zatem odpowiedzialność za to, jak narzekamy i co z tym robimy. Narzekamy – i czy coś chcemy zmienić w naszym postępowaniu? A może chodzi nam o większe docenianie naszych wysiłków i o to możemy poprosić?
Damskie i męskie narzekanie
Według Deboran Tannen, autorki książki Ty nic nie rozumiesz, kobiety i mężczyźni często inaczej narzekają. Bardziej typowe dla stylu konwersacyjnego kobiet jest narzekanie, aby się wygadać i dostać empatię, co często robią kobiety w swoim towarzystwie. Gdy mężczyzna zaproponuje radę bardziej wprost, zdarza się, że kobieta czuje się pouczana, bo chciała tylko zrozumienia. Zastanów się w kolejnej rozmowie: czy chcesz o coś poprosić, czy tylko się wygadać? Mów również, dlaczego coś jest dla ciebie ważne. Zamiast samej prośby: „Czy możesz ściszyć muzykę?”, możesz powiedzieć: „Chciałabym się skupić i odpocząć przez chwilę, hałas mnie irytuje. Czy możesz ściszyć muzykę?”. Zamiast pytania współpracownika: „Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego nie odezwałeś się na spotkaniu?”, powiedz: „Ważne jest dla mnie, żebyśmy mówili ze sobą otwarcie. Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego nie odezwałeś się na spotkaniu?”.
Konstruktywne rozmowy
Zacznij od sprawdzenia, czy druga osoba ma teraz chęć na rozmowę. Nie wymuszaj słuchania właśnie teraz. Zastanów się i powiedz, czego oczekujesz od tej rozmowy? Szukasz porady, a może chcesz się tylko wyżalić? Chcesz powiedzieć, co cię denerwuje? To ważne dla odpowiedniego nastrojenia się rozmówcy. Powiedz, co czujesz. Posłuchaj uczuć drugiej strony. Z uczuciami się nie dyskutuje. Jeśli ktoś czuje się zdenerwowany albo pominięty w rozmowie, to nie możesz mu wmówić, że nie powinien się tak teraz czuć. Powiedz, czego potrzebujesz i dlaczego to dla ciebie ważne? Czasami sami nie mamy jasności, co musiałoby się stać, żebyśmy byli zadowoleni, więc skąd inni ją wezmą? Daj miejsce na wolność drugiej strony. Ona nie jest odpowiedzialna za nasze szczęście i realizowanie naszych potrzeb.
Dbajmy też o naszą energię, gdy słyszymy narzekanie innych. Bywa, że mamy styczność z osobami, które tylko narzekają, ale nie mają ochoty niczego zmieniać. Nasze nadmierne zaangażowanie się w chęć pomocy może tylko uszczuplić nasze zasoby, a nie wprowadzi żadnej zmiany u drugiej strony. Możesz zamiast tego zadawać wzmacniające pytania: czego już próbowałeś? Czego jeszcze możesz spróbować? Znasz kogoś, kto miał podobny problem i poradził sobie z nim?
Przeniesione potrzeby i obawy
Zdarza się też, że narzekamy, by przemieścić złość, wygadać się, ale tak naprawdę bez chęci zmiany sytuacji, np. krzyczę na męża, bo dopiekł mi szef w pracy i nie umiałam mu odpowiedzieć, zgodziłam się na nadgodziny, a teraz jeszcze mąż pyta o obiad, każdy czegoś ode mnie chce. Albo czekam na wyniki badań i dlatego wybucham. Cały dzień chodzę smutna i zła, a pod koniec dnia przypominam sobie, że dziś rocznica śmierci taty. Mówię do męża „dzieci nie mają ojca”, a tak naprawdę wkurza mnie, że to my nie mamy relacji, bo on za dużo pracuje. Narzekamy nie na te problemy, co trzeba. Zmniejszamy lęk i złość, przenosząc go na inną osobę i sytuację.
Kłótnie i narzekanie mogą wręcz podsycać emocje w związku, ale nie prowadzić do konkretnych rozwiązań. Nie dotykamy przyczyny problemów, tylko trwamy w takiej złości, która przychodzi falami, bo nic się tak naprawdę nie zmienia, mamy poczucie, że kłócimy się o to samo.
Warto też sprawdzać, czy w sytuacji, na którą narzekamy, nie istnieje jakiś wzór z przeszłości. Może martwię się o zdrowie męża, bo mój ojciec zaniedbywał zdrowie i zmarł właśnie w wieku, w którym on teraz jest? Może denerwuję się, gdy dziecko nie chce jeść pysznego obiadu, bo pamiętam, że w naszym domu rodzinnym się nie przelewało i sama nie mogłam tak wybrzydzać? Albo nasz najmłodszy syn wygłupia się, a ja pamiętam, że w jego wieku musiałem być poważny i zajmować się rodzicami, więc po prostu zazdroszczę mu?
Nasze obawy, wspomnienia i potrzeby przenosimy na bliskich w narzekaniu. Rozwiązaniem jest popatrzenie wtedy na to, czego potrzebujemy i co postanawiamy zmienić, bo mamy wpływ tylko na siebie.