Logo Przewdonik Katolicki

Młodzież rozczarowana „bogiem”

ks. Artur Stopka
Benedykt XVI wśród młodych 1 kwietnia 2012 r. podczas swojej ostatniej Niedzieli Palmowej jako papież fot. VINCENZO PINTO AFP/EAST NEWS

Kolejne badania pokazują, że młodzi Polacy mają problem już nie tylko z przynależnością do Kościoła, ale nawet z religijnością. Czy chodzi o dysonans między Niedzielą Palmową a Wielkim Piątkiem?

Ona już nie pełza. Ona „idzie stępa”, a może nawet już „przechodzi w kłus”. To sformułowanie prof. Mirosławy Grabowskiej użyte w odniesieniu do sekularyzacji polskiej młodzieży. Upowszechnione zostało przy okazji niedawnej prezentacji raportu Katolickiej Agencji Informacyjnej „Kościół w Polsce”. Zawartą w zdaniu tezę potwierdziły kolejne badania, których wyniki opublikowała w połowie marca br. „Rzeczpospolita”.

Jedna trzecia już nie
Już sama nazwa projektu realizowanego przez Centrum Profilaktyki Społecznej brzmi jak sygnał alarmowy – „Młodzi uciekają z Kościoła”, a ogłoszone dane liczbowe pokazują, że jest się czym nie tylko niepokoić, ale po prostu martwić. Okazuje się, że ponad 62 proc. młodych uważa się za osoby religijne, ale jedna trzecia już nie. 59 proc. z nich twierdzi, że ich religijność osłabła w ostatnich dwóch latach. Mamy więc faktycznie przyspieszenie.
W badaniach Centrum Profilaktyki Społecznej zapytano młodych, w czym upatrują przyczyn zmian swej religijności. Prawie 65 proc. badanych wskazało niezgodność między tym, co mówi religia, a tym, co robi Kościół. Niewiele mniejszy odsetek wskazał brak właściwej reakcji Kościoła na pedofilię w jego szeregach. Obydwa powody łączą się ściśle z rozczarowaniem. Kościół nie spełnił tego, czego się po nim spodziewali. Wyciągnęli więc daleko idące wnioski.

Większość rozczarowana
Rozczarowanie jest potężną siłą działającą w sferze życia religijnego. Jak zauważył dziewięć lat temu papież Benedykt XVI, doświadczył tego sam Jezus. W Niedzielę Palmową, 1 kwietnia 2012 r., 
ówczesny papież, zwracając się do tysięcy młodych zebranych na placu św. Piotra, przypomniał, że ten sam tłum, który witał radośnie Jezusa wjeżdżającego na osiołku do Jerozolimy, kilka dni później wołał do Piłata: „Ukrzyżuj Go!”.
Benedykt XVI wskazał powód tak szybkiej i drastycznej zmiany: „Większość była w istocie rozczarowana sposobem, w jaki Jezus postanowił zaprezentować się jako Mesjasz i Król Izraela”. Skąd to rozczarowanie i zawód? Z rozdźwięku między oczekiwaniami a rzeczywistością. Papież zauważył, że ci, którzy raz na widok Jezusa wołali „Hosanna!”, a niewiele dni później domagali się Jego śmierci, z pewnością mieli swoją ideę Mesjasza. W Niedzielę Palmową obraz Chrystusa, jaki do nich docierał, był zgodny z tą ideą. W Wielki Piątek już nie. Reakcją na tę niezgodność było odrzucenie prawdziwego Jezusa. Dlatego, zdaniem papieża, sednem Niedzieli Palmowej jest pytanie o to, kim jest dla nas Jezus z Nazaretu.

Może być za późno
Można się zastanawiać, dlaczego właśnie w Niedzielę Palmową? Czy chwila triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy nie jest zbyt wczesnym momentem na stawianie zasadniczych pytań? Przecież nie ma na horyzoncie żadnych zagrożeń. Jest entuzjazm pójścia za Jezusem. Rzecz w tym, że właśnie wtedy, gdy wszystko wydaje się w porządku i nie rzucają się w oczy powody do rozczarowania, trzeba sobie zadać pytanie o ideę Mesjasza, o ideę Boga. Gdy przyjdzie kryzys, trudności, drastyczne niezgodności z obrazem Boga, który do człowieka dociera, może być za późno.
Widać wyraźnie, że w kwestii wiary, a nawet religijności młodych, wielką rolę odgrywa wspomniana przez Benedykta XVI „idea”, a mówiąc w pewnym uproszczeniu, obraz Boga, obraz Jezusa, którym się posługują. Jest więc niezwykle istotne, jaki jest ten obraz oraz na jakiej podstawie jest kształtowany. Kto i w jaki sposób pomaga młodym go kreślić. Jakie są jego elementy składowe. Ponieważ to do tego wizerunku będą oni odnosić swoje doświadczenia w dziedzinie religii i wiary. To on jest źródłem ich oczekiwań – wobec Boga, Chrystusa, ale także wobec Kościoła. Zarówno tego wspólnotowego, jak i tego instytucjonalnego. Zderzenie oczekiwań z doświadczeniem (bo niekoniecznie z rzeczywistością) może skutkować wielkim rozczarowaniem, a w efekcie odejściem, odrzuceniem wiary, a nawet religijności.

Zbyt duży rozziew
Warto zwrócić uwagę, że obydwa obrazy Mesjasza i Króla Izraela, jakie otrzymał tłum w Jerozolimie, w Niedzielę Palmową i w Wielki Piątek, były prawdziwe. A jednak to nie wystarczyło. Jednak w Wielki Piątek głośno krzyczeli „Ukrzyżuj Go!”, bo rozziew między tym, co mieli zakodowane w sercach i umysłach, a tym, co widzieli, był zbyt duży. Nie potrafili go pokonać inaczej, jak tylko odrzuceniem.
Jaki obraz Boga, Jezusa, noszą w sobie młodzi polscy katolicy? W opublikowanym w roku 2014 artykule Beaty Kostrubiec-Wojtachnio i Małgorzaty Tatala z KUL, zatytułowanym Obraz Boga u młodzieży wyznania katolickiego, można wyczytać np., że w przeprowadzonych badaniach „nie uzyskano stuprocentowego wyniku personalnego obrazu Boga”. Okazało się, że jedna trzecia badanych młodych polskich katolików stwierdziła, że Bóg jest energią, a nie osobą. Badaczki zauważyły, że obraz Boga u badanej młodzieży jest zróżnicowany. Według nich oznacza to, „że sama przynależność do tej samej konfesji nie wskazuje na występowanie jednorodnego obrazu Boga”. Ich zdaniem istnieją inne niż tylko społeczne (rodzinne, kulturowe), czynniki kształtujące ten obraz.

Żebym nie zasłaniał
Tego rodzaju informacje z trudem przebijają się do świadomości dużej części katolików w naszej ojczyźnie. Tymczasem w kontekście przytoczonych wyżej słów Benedykta XVI, mają ogromne znaczenie. Ponad 30 proc. młodych polskich katolików konfrontuje swoje doświadczenia z Kościołem i jego nauczaniem z obrazem Boga, który nie jest osobą. Jakie wobec tego mogą być ich relacje ze wspólnotą i instytucją, która wyznaje i głosi Jednego Boga w Trzech Osobach? Czy przy takim dysonansie odrzucenie wiary, a nawet religijności, nie wygląda na najprostsze i najskuteczniejsze rozwiązanie problemu?
Dodatkowym kłopotem może być obraz Boga, wizerunek Jezusa, jaki młodzi otrzymują za pośrednictwem Kościoła, w rodzinach, w parafii, na katechezie. Bywa, że jest to obraz niedokładny, fragmentaryczny, niepełny, a zdarza się, że wręcz nieprawdziwy. Nie bez powodu ks. Jan Twardowski modlił się w jednym z wierszy „Boże spraw, żebym nie zasłaniał sobą Ciebie”. Można to robić nawet nieświadomie. Można to robić w rodzinach przez źle pojętą pobożność. Można to robić w czasie katechezy, wybiórczo przedstawiając nauczanie Kościoła. Można to – jako ksiądz – robić w parafii, nie tylko przez głoszenie własnego zdania w rozmaitych kwestiach zamiast Ewangelii, ale także np. przez sposób traktowania wiernych w kancelarii. Można to robić, narzucając jakąś niedopracowaną ideę Boga, powierzchowną ideę Mesjasza, która ma się nijak do rzeczywistego Jezusa Chrystusa, a równocześnie utrudniając lub niemal uniemożliwiając młodym spotkanie Go w ich życiu.

Zgodność słów i działań
W ostatnich latach, nie tylko w Polsce, można było wielokrotnie usłyszeć pytanie „Czego młodzi oczekują od Kościoła?”. Wyniki ankiet, badań, sondaży, publicystycznych dociekań, przynosiły rozmaite odpowiedzi. W ich tle bardzo często można było zauważyć rozczarowanie. Jest ono również widoczne w wynikach badań Centrum Profilaktyki Społecznej opublikowanych przez „Rzeczpospolitą”. Młodzi wskazali w nich to, czego się spodziewają ze strony Kościoła, a czego on ich zdaniem nie robi. Spodziewają się przede wszystkim zgodności słów i działań. W każdej sprawie, nie tylko w kwestii reagowania na nadużycia seksualne duchownych wobec dzieci.
Jest jeszcze coś, na co zwróciła uwagę ankieta przeprowadzona trzy lata temu przez lubelskie Centrum Duszpasterstwa Młodzieży. Na pytanie „Czego najbardziej oczekujesz od Kościoła?” (które wcale nie znajdowało się na czele listy), połowa respondentów odpowiedziała „Doświadczenia Boga”. Czy w tej odpowiedzi nie pobrzmiewa pragnienie skonfrontowania obrazu Boga, który noszą w swoich sercach i umysłach, z rzeczywistością, która redukuje Go do „boga” ludzkich manipulacji, zniekształconego świadectwa i przyziemnych wyobrażeń? Czy obraz Boga z Palmowej Niedzieli nie domaga się dopełnienia tym wizerunkiem, który niesie Wielki Piątek?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki