Logo Przewdonik Katolicki

Meriam jest symbolem wiary

Marta Brzezińska-Waleszczyk
Antonella Napoli / fot. www.video.mediaset.it

Rozmowa z Antonellą Napoli, dziennikarką i pisarką, autorką książki Mam na imię Meriam, o prześladowaniach chrześcijan w Sudanie.

Dlaczego zainteresowała się Pani losem Meriam i zaangażowała w akcję ratunkową chrześcijanki, która została skazana na śmierć przez muzułmańskich fundamentalistów?
Jestem dziennikarką, która zawsze miała na uwadze troskę o przestrzeganie praw człowieka. Od 2005 r. skoncentrowałam się głównie na Sudanie. Zaczęłam mówić o zapomnianym przez ludzi kryzysie i łamaniu praw człowieka w Darfurze oraz przemocy i represjach ze strony reżimu w Chartumie. Docierały do mnie informacje o osobach prześladowanych czy niesprawiedliwie zatrzymywanych. O przypadku Meriam dowiedziałam się w lutym 2014 r. W skrócie opowiedziano mi jej historię. Aby uzyskać więcej szczegółów, skontaktowałam się z włoskim ambasadorem. W ten sposób zebrałam kolejne informacje. Natychmiast pokochałam tę niezwykłą kobietę i przyrzekłam sobie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by odzyskała wolność.
 
Czy takich ludzi jak Meriam, skazanych na śmierć za wiarę w Chrystusa jest więcej?
– W tej chwili w Sudanie nie, ale prześladowania chrześcijan trwają nadal. Zaledwie rok po tym, jak zajęłam się przypadkiem Meriam, rozpoczęłam kampanię w sprawie dwóch ewangelickich pastorów, którym groziła kara śmierci z powodu wyznawanej przez nich wiary. Zostali oni oskarżeni o bluźnierstwo, szpiegostwo oraz o wykroczenia przeciwko porządkowi publicznemu. Po długiej batalii prawnej, licznych odwołaniach, udało się ich uwolnić. Nadal współpracuję też z prawnikiem, który zaangażował się w sprawę Meriam. Myślę, że wciąż będziemy razem zajmować się prześladowanymi chrześcijanami w Sudanie i naruszaniem praw człowieka w tym kraju.
 
Dlaczego w mediach tak rzadko mówi się o tym, że chrześcijanie w krajach muzułmańskich są skazywani nawet na śmierć przez wyznawców Allaha?
– O prześladowaniach chrześcijan mówi się niewiele, ponieważ opinia publiczna po prostu boi się narazić islamskim fundamentalistom. Chcę zwrócić uwagę tutaj na dwie trudne prawdy. Po pierwsze: nie wszyscy muzułmanie są fundamentalistami. A pośród tych radykałów nie wszyscy są terrorystami, którzy zabijają chrześcijan. To prawda, z definicji fundamentaliści dyskryminują wyznawców Chrystusa, ale nie wszyscy chcą ich zabić. Istnieją bowiem i tacy, którym zależy na głosach chrześcijan w wyborach. Dyplomacja i sztuka ratowania życia chrześcijańskiego nie może pominąć faktu, że w islamskim świecie istnieją partie fundamentalistyczne, które mimo wszystko są gotowe na podjęcie dialogu. Rzeczywistość islamska jest mocno skomplikowana, a trzeba mieć na uwadze wszystkie różnice. Z drugiej jednak strony, przykra prawda jest taka, że mordercy chrześcijan z Al-Kaidy, ISIS i innych formacji to muzułmanie. To złożony problem, który pojawia się w historii islamskiego fundamentalizmu. Nie można powiedzieć, że nie ma to nic wspólnego z historią Meriam. To historia, z którą wszyscy, zarówno muzułmanie, jak i nie-muzułmanie, muszą się skonfrontować. Mówienie o tym nie jest poprawne politycznie. Stąd pojawiają się naciski, by nie mówić o prześladowaniach chrześcijan, jakich doznają oni w państwach muzułmańskich.
 
Czy była Pani zaskoczona niezłomną postawą Meriam? Przecież była w ciąży! Czy nie mogła zgodzić się na konwersję na islam, choćby fikcyjną, po to, by ocalić dziecko w swoim łonie (i nie osierocić tego, które przebywało z nią w więzieniu), a potem powrócić do wiary w Chrystusa?
– Od pierwszej chwili, kiedy się o niej dowiedziałam, zrozumiałam, że ta kobieta jest symbolem wiary i odwagi. Uwierz mi, takich kobiet jak Meriam jest na świecie o wiele więcej! Wystarczy wspomnieć o przypadku Asii Bibi, pakistańskiej chrześcijanki oskarżonej o bluźnierstwo, więzionej przez sześć lat, a następnie skazanej na karę śmierci. Asia ukrywa się, bo stale otrzymuje pogróżki od islamskich fundamentalistów. Tylko dzięki międzynarodowej presji udało się zapewnić jej ochronę.
 
Co sądzi Pani o zaangażowaniu takich organizacji, jak Amnesty International czy ONZ w pomoc skazanej na śmierć Meriam?
– To zaangażowanie było bardzo istotne dla kolejno wydawanych orzeczeń. Ani przez chwilę nie wahałam się przed uruchomieniem kampanii na ratunek Meriam, tym bardziej, kiedy sąd potwierdził karę śmierci. Żaden człowiek nie powinien pozostać obojętnym wobec barbarzyństwa, jakie spotkało Meriam. 
 
Czy rząd USA zrobił wszystko, co mógł, by pomóc Meriam? W końcu jej mąż miał obywatelstwo amerykańskie.
– W pierwszej chwili amerykański rząd nie chciał się angażować w sprawę Meriam. Ale kiedy wzrosła mobilizacja, kobietą zainteresowało się wiele organizacji, także amerykańska dyplomacja podjęła interwencję.
 
Jaka jest skala działań podejmowanych przez Pani organizację „Włosi dla Darfuru”?
– Tylko w sprawie Meriam zebraliśmy 150 tys. podpisów. Akcję #SaveMeriam poparł premier Włoch Matteo Renzi oraz odpowiedzialna za politykę zagraniczną UE Federica Mogherini. Otrzymałam ponadto list od prezydenta, który popierał maksymalne zaangażowanie włoskiego rządu w pomoc skazanej na śmierć kobiecie. A przecież pomagamy także innym prześladowanym chrześcijanom w Sudanie. Nadal utrzymuję kontakt z Mohamedem Mustafą, prawnikiem, który podjął się obrony Meriam. Przedstawiłam także włoskiemu rządowi rezolucję w sprawie dwóch pastorów, którym groziła kara śmierci. „Famiglia Cristiana”, czołowy katolicki magazyn we Włoszech, opublikowała artykuł na ten temat.
 
Czy nadal pozostaje Pani w kontakcie z Meriam? Co się z nią teraz dzieje?
– Meriam, jej mąż Daniel i dwójka dzieci (Maya i Martin) przebywają obecnie w Manchesterze w stanie New Hampshire. W pierwszych miesiącach od przybycia do Stanów Zjednoczonych zatrzymali się w maleńkim mieszkanku, w którym Daniel mieszkał jeszcze jako kawaler. Od grudnia służby społeczne New Hampshire ofiarowały rodzinie większe mieszkanie. Meriam i dzieci mają się dobrze. Maya i Martin otrzymali zieloną kartę – oficjalnie są już obywatelami Stanów Zjednoczonych. Rodzina Meriam może też liczyć na pomoc chrześcijańskiej społeczności w Manchesterze – co miesiąc otrzymują finansowe wsparcie. Daniel nadal utrzymuje kontakty z braćmi z Sudanu. Wciąż ma problemy zdrowotne (dystrofia), ale jest pod stałą opieką lekarską. Otrzymał ponadto wózek inwalidzki ufundowany przez Google oraz specjalne urządzenie, dzięki któremu może pograć w piłkę nożną z synem. Meriam spęcza czas doglądając Martina i Mai, ale angażuje się również w kampanie na rzecz ochrony praw człowieka.



Antonella Napoli – włoska dziennikarka i pisarka. Od lat aktywnie działa na rzecz obrony praw człowieka, w tym praw osób prześladowanych przez muzułmanów. Jest prezesem fundacji „Włosi dla Darfuru”. Jedną z najgłośniejszych akcji, których się podjęła, było uratowanie przed śmiercią z rąk sudańskich wyznawców Allaha chrześcijanki, Meriam Yahia Ibrahim Ishag. Właśnie, nakładem wydawnictwa Esprit, ukazała się w Polsce jej książka Mam na imię Meriam, w której dziennikarka opisała losy chrześcijanki.
 
Meriam Yahia Ibrahim Ishag – chrześcijanka oskarżona przez sudańskich fundamentalistów o apostazję, a następnie skazana na śmierć. Żona i matka, która w jednej chwili stała się symbolem walki w obronie chrześcijan. Zdecydowanie odrzuciła możliwość przejścia na islam, tym samym decydując się na drogę męczenników. Brzemienna trafiła wraz z kilkuletnim synkiem do więzienia. Cudem uratowana od kary chłosty i śmierci przez powieszenie. Daje świadectwo niezłomności, wierności wartościom oraz żarliwej miłości do Chrystusa.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki