Logo Przewdonik Katolicki

Otwórzcie drzwi Chrystusowi

Karolina Mazurkiewicz
Fot.

Kiedy wsiadali do autokarów, nie wiedzieli co czeka ich na miejscu przeznaczenia w Rzymie. Wiedzieli natomiast jedno, że chcą dziękować i być podczas kanonizacji swojego papieża Polaka. Pielgrzymi z Wadowic, Krakowa i Myślenic pragnęli zawieźć swoje prośby przed oblicze św. Jana Pawła II.

Aby być i trwać

Mimo iż była sobota, godz. 17.00, wszyscy zaczęli się powoli zbierać na Via Della Conciliazione w Rzymie. Ich cel był jeden – dostać się na plac św. Piotra, aby uczestniczyć w uroczystej Eucharystii. Aby jednak czasu nie zmarnować, grupa wadowicka bardzo szybko pomyślała, jak zaangażować tłumy wspólnie czekające z nimi na ulicy do współpracy. Przez swoje głośniki poprowadzili wspólną modlitwę. – Wiedzieliśmy z wcześniejszych informacji, że plac św. Piotra otwierają dopiero o godz. 5.30, jednak mieliśmy tę świadomość, że czuwając, będziemy mieli większe szanse na znalezienie się na placu św. Piotra. Mimo iż było tam tak wiele narodów, wspólnie potrafiliśmy znaleźć język, którym nie tyle się porozumiewaliśmy, co modliliśmy – opowiada Wojciech Podlewski, jeden z pielgrzymów.

 

Z plecakiem intencji

Urszula Małota-Olesek przyjechała do Rzymu z całą rodziną, z mężem i trójką swoich dzieci: z 7-letnią Marysią, 12-letnią Martą i 15-letnim Kubą.  Chcą w ten sposób przekazać dzieciom, jak wspaniały był dla świata Jan Paweł II. – Jesteśmy pokoleniem czterdziestolatków i cały pontyfikat Jana Pawła II przeplata się w naszym życiu, czy to przez pielgrzymki, światowy Dzień Młodzieży w Częstochowie, aż po śmierć papieża i jego beatyfikację, na których również byliśmy. Ten wyjazd jest dla nas dopełnieniem pielgrzymowania razem z nim. A że mamy dzieci, które nie znały go, postanowiliśmy im pokazać, jak świat go szanuje, kocha i czci jako wielkiego papieża. Może to da im do myślenia, że skoro przyciąga takie tłumy, to był to ktoś wielki, a później dzięki temu może sięgną po jego twórczość i nauczanie –relacjonuje swój wyjazd pani Urszula.  Dodaje też, że przyjechali nie tylko dla siebie, ale również dla innych, wioząc ich intencje tu, przed oblicze Jana Pawła II. – Przyjechaliśmy obarczeni wieloma intencjami osób, które nie mogły tu przyjechać. Wieźliśmy intencje naszego chorego proboszcza z parafii, który jest po wylewie. Od pierwszego dnia modliliśmy się przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II  i właśnie w przeddzień kanonizacji przyjął pierwszy raz Komunię św. po czterech tygodniach śpiączki, gdzie nikt nie dawał mu szans. Wieźliśmy również intencję chorego na białaczkę Krzysztofa. Jego mama dała nam prośby, które udało nam się zanieść przed grób papieża – dodaje.

 

Jedyny taki dzień

Czuwali 16 godzin. To było ich poświęcenie i wyrzeczenie, bo w późniejszej perspektywie czasu wydało się to znikome do rangi wydarzenia. Sami mówią, że było warto, bo to jedyne w ich życiu takie chwile, kiedy do chwały ołtarzy wynosi się dwóch papieży. Nie zapominali, że obok naszego wielkiego rodaka, papież Franciszek kanonizował Jana XXIII, papieża dobroci, inicjatora Soboru Watykańskiego II. – Angelo Roncalli to człowiek, od którego wielu z nas powinno się uczyć, jak prowadzić swoje życie duchowe, bo przecież on sam zostawił nam drogowskazy – swój dziennik duchowy – dodaje Wojciech.

Kiedy po tak wielu trudach znaleźli się na placu św. Piotra, nie pozostało nic innego, jak czekać na rozpoczęcie Eucharystii. Już podczas uroczystości trudno było powstrzymać łzy. Świadomość, że człowiek, który przez tyle lat towarzyszył ludziom we wspólnym życiu, pomagał, wspierał, motywował do działania, zaraz zostanie ogłoszony świętym Kościoła powszechnego daje tyle radości, że łzy są nie do powstrzymania. Kiedy papież Franciszek powiedział, że Jan XXIII i Jan Paweł II zostają włączeni w poczet świętych, na całym placu, wzdłuż ulicy Conciliazione, a także dalej, tłumy zaczęły wiwatować, klaskać, płakać, machać flagami. W tym momencie oczom wszystkich ukazały się flagi całego świata. Jednak wśród nich dominowały te biało-czerwone.

Duchowe dzieci trzech papieży

W gronie pielgrzymów byli również tacy, których uznać można za zaprawionych w bojach. To rodzeństwo Barbara i Szymon Ślusarczykowie. Uczestniczyli nie tylko w pogrzebie czy beatyfikacji, ale również w siedmiu spotkaniach Światowych Dni Młodzieży. Byli między innymi w: Paryżu, Rzymie, Sydney, Madrycie, Rio de Janeiro, spotykając się z trzema papieżami: Janem Pawłem II, Benedyktem XVI i Franciszkiem.  Zaczynali od tych najbardziej osiągalnych wyjazdów, na które było ich stać, później swoje pielgrzymowanie rozszerzyli na dalsze zakątki. Dlatego ich wyjazd na kanonizację był oczywisty. Podjęli go bez chwili zastanowienia, biorą swoich najbliższych. – Nasze duchowe przeżycie jest nie do opisania. Wiemy, że owoce będą dopiero w przyszłości – opowiada Szymon. – Jest to z jednej strony zamknięcie i dopełnienie pewnych wydarzeń, ale również początek czegoś nowego - dodaje Barbara.

 

Z „Wujkiem” przez życie

Maria Faber swoje kontakty z Janem Pawłem II zaczynała, gdy był biskupem krakowskim. Wspólnie z mężem wyrośli w grupie oazowej. Razem z Karolem Wojtyłą przeżywali różne dni wspólnoty, pogodne wieczory. Od początku swojego małżeństwa są w Domowym Kościele. Jak wspomina pani Maria, Ojciec Święty Jan Paweł II był dla niej wielkim wsparciem w macierzyństwie. – Była to dla mnie niesamowita siła, bo bardzo modliliśmy się o ósme dziecko. Mieliśmy sześciu synów i jedną córkę. Będąc na pielgrzymce w Rzymie, bardzo prosiłam przy grobie papieża o córkę. Niedługo po powrocie z pielgrzymki okazało się, że jestem w stanie błogosławionym. Choć lekarze mówili, że urodzi się z zespołem Downa, było inaczej. Córka była zdrowa. Wiem, że jest ona darem dla nas. Ja jako matka w trudnym macierzyństwie wiem, że mam duchowe wsparcie papieża Jana Pawła II, który tak wspierał nie tylko matki, ale i całe rodziny. Teraz przyjechałam, ponieważ wiem, że muszę tu być i dziękować za wszystko, co dobre było w moim życiu – mówi pani Maria. To wszystko znajduje potwierdzenie w słowach papieża Franciszka, który podczas homilii powiedział, że Jan Paweł II został i chciał być zapamiętany jako papież rodziny.

 

Bogaci w miłość Boga

Pielgrzymi zgodnie mówią, że to, co przeżyli, zostanie w ich sercach na zawsze. Jednak dla nich nie jest to tylko pamięć. Pragną tym wielkim wydarzeniem dzielić się z innymi. Chcą być jak święci papieże, którzy tak chętnie nieśli światu miłość Boga do ludzi całego świata. Podążając za słowami papieża Franciszka, które wygłosił w homilii, pielgrzymi krakowscy na wzór Jana XXIII i Jana Pawła II pragną być wiernymi XXI wieku, którzy mimo przytłoczenia wieloma problemami i tragediami, chcą mówić o miłosierdziu Boga, zanurzając się w ranach Chrystusa, bo to Bóg jest w nich silniejszy.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki