Większość ludzi wypowiadając swoje zdanie na temat zakładów poprawczych, odnosi się do nich w sposób negatywny. Czy naprawdę są one szkołami przyszłych przestępców, utrzymywanych w dodatku z pieniędzy podatników? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna, gdyż proces resocjalizacji "trudnej" młodzieży zależy głównie od zastosowanych metod, często nowatorskich i eksperymentalnych i nie zawsze jest uwieńczony sukcesem. Wychowawcy Zakładu Poprawczego w Kcyni znaleźli jednak sposób na zmianę powszechnej opinii o wychowankach "poprawczaka", a przede wszystkim zaproponowali i zastosowali dobry sposób resocjalizacji.
Zakład Poprawczy w Kcyni jest placówką półotwartą. Oznacza to, że przebywający w niej nieletni popełnili czyny (karalne), które nie pozwalają im swobodnie przebywać na wolności. Ośrodek liczy 60 wychowanków, specjalnie podzielonych na pięć grup, a wszystkie zajęcia, nawet te w czasie wolnym od pracy i nauki, prowadzone są pod bezpośrednim nadzorem pracowników zakładu.
Wychowanie poza murem
Zgodnie z obowiązującym prawem i wewnętrznymi regulaminami tego typu placówek resocjalizacyjnych, zajęcia z młodzieżą odbywają się nie tylko w ośrodku poprawczym, ale i poza nim, uwzględniając jednocześnie postawy, uzdolnienia i zainteresowania wychowanków. Wykorzystując właśnie tę możliwość, dyrekcja i wychowawcy Zakładu Poprawczego w Kcyni w porozumieniu z dyrektorem Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej - ks. Jackiem Dzielem postanowili przeprowadzić eksperymentalną akcję mającą na celu zorganizowanie wakacyjnego wypoczynku swoich podopiecznych w połączeniu z pracą charytatywną.
Na miejsce próby wybrano wieś Tłukomy, nieopodal Łobżenicy. Budowany jest tam Dom świętego Józefa - ośrodek rehabilitacji dla dzieci i młodzieży uzależnionej. Wychowankowie kcyńskiego "poprawczaka" mieli pomóc w przebudowie XIX-wiecznego dworku na nowoczesny ośrodek, który w przyszłości prowadzony będzie przez Caritas. Wieś jest mała, a więc zgodnie z odwieczną zasadą: wszyscy o wszystkich i o wszystkim tutaj wiedzą! - Budziło to na początku pewne obawy, nie wiedzieliśmy jaka będzie reakcja naszych podopiecznych, jak i mieszkańców wsi. Spotkaliśmy się jednak z bardzo dobrym przyjęciem, natomiast nasi wychowankowie potraktowali wyjazdy do Tłukom bardziej jako formę nagrody niż pracy - opowiada dyrektor Zakładu Poprawczego w Kcyni Benedykt Wiśniewski.
Dzieląc trudy
- Korzyści wynikających z takich inicjatyw jest wiele i nie chodzi tu wyłącznie o wykonywanie pewnych bezpłatnych usług - tłumaczy wychowawca i kierownik internatu Zakładu Poprawczego w Kcyni Piotr Polański. - Poprzez wspólne zmierzenie się z postawionymi sobie zadaniami, następuje lepsze, wzajemne poznanie wychowanków i wychowawców-strażników, w warunkach, gdy razem pracują, jedzą czy pokonują trudności pracy fizycznej. Daje to dobre efekty wychowawcze polegające nie na spoufalaniu się z podopiecznymi, ale pokazaniu autorytetu opiekuna - wzoru do naśladowania.
Akcja w Tłukomach była tylko jedną z form wyjścia z trudną młodzieżą na zewnątrz - poza mury zakładu. Podczas podobnych przedsięwzięć w czasie roku szkolnego wychowankowie ośrodka czynnie uczestniczą we wszelkich uroczystościach na terenie gminy Kcynia, jak i w pracach porządkowych, m.in. na rzecz parafii. Poprzez zaangażowanie wychowanków zakładu w życie kcyńskiej społeczności, młodociani przestępcy uczeni są wrażliwości na drugiego człowieka - zwłaszcza zaś potrzebującego wsparcia i pomocy. Dużą rolę w tym trudnym procesie odgrywa Kościół, a zwłaszcza posługa kapelana ks. Szymona Gołoty.
Istotnym argumentem włączenia wychowanków zakładu w równie społecznie ważne inicjatywy jest pokazanie, że "chłopaki z poprawczaka" to nie tylko młodzież, która - w powszechnej opinii - charakteryzuje się często agresywnym zachowaniem czy wulgaryzmami. Bardzo często są to bowiem ludzie uzdolnieni, którzy tak jak każdy posiadają w sobie pokłady dobra. Sztuka pracy z trudną młodzieżą polega więc na obudzeniu w nich wrażliwości, wydobyciu dobra, które przecież w nich jest i wreszcie zachęceniu do tego, aby chcieli je mądrze wykorzystywać i pomnażać.