W Kordobie znajduje się wyjątkowa katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Znajduje się w samym środku dawnego wielkiego meczetu. La Mezquita, wzniesiona w miejscu wizygockiego kościoła, posiada las kolumn i robi wrażenie rozmiarem. Powierzchnia wynosi 23 tys. mkw. Wychodzący natrafią z pewnością na nieduży obraz z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Wcześniej jednak zobaczą potężny obraz przedstawiający św. Krzysztofa. Ponoć jest to hiszpańska tradycja, by wychodzący z kościoła zobaczył „niosącego Chrystusa” – bo takie jest znaczenie imienia świętego – a ten towarzyszył mu w jego codziennej wędrówce.
A co, jeśli św. Krzysztof nigdy nie istniał? Jego wspomnienie liturgiczne było jeszcze obecne w mszale z 1962 roku. Co prawda jako drugie, bo tego dnia przypadało przede wszystkim święto apostoła Jakuba Większego. Ale po reformie liturgicznej Krzysztofa już nie znajdziemy w liturgii. A jednak co roku błogosławimy pojazdy, przyzywając wstawiennictwa tego świętego. Niejeden kierowca ma też w swoim aucie modlitwę z jego wizerunkiem. Okazuje się, że legendarnych świętych w historii było więcej. Co z tym fantem zrobić? Odpowiedź przynosi Monika Białkowska w artykule Święci, których nie było.
Przypadająca 1 listopada uroczystość Wszystkich Świętych przypomina nam o istnieniu wspólnoty zbawionych, którzy zjednoczeni w pełni z Bogiem cieszą się wieczną radością. Generalnie nazywamy ten stan niebem. I zakładam, że tego też stanu pragniemy dla siebie. Tyle że kwestia nieba nie jest kwestią przyszłości, ale teraźniejszości. „Królestwo Boże pośród was jest” – mówi Jezus, który jednocześnie uczy modlitwy zawierającej słowa: „Przyjdź królestwo Twoje”. Jesteśmy w drodze ku niebu, a jednocześnie już możemy tej rzeczywistości smakować. Jak robili to przed nami ci, których Kościół ogłosił świętymi? Jaka była ich recepta na radość pomimo własnych i zewnętrznych ograniczeń? O tym za pomocą anegdot opowiada Elżbieta Wiater.
I choć układ kalendarza liturgicznego zachęca nas najpierw do radości i rozbudzenia na nowo pragnienia uczestnictwa w wiecznej radości, to jednak w polskiej mentalności bardziej żyjemy wspomnieniem obchodzonym 2 listopada. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, popularnie Dzień Zaduszny, to ten właściwy dzień, by odwiedzić groby bliskich nam zmarłych. Pomijając rozliczne rozmowy na cmentarzach, które stały się źródłem wielu memów, jest to z pewnością czas, w którym intensywniej myślimy o śmierci i o tym, co po niej. Modlimy się za zmarłych, uzyskujemy dla nich odpusty.
Człowiek, niezależnie od tradycji czy wiary, w której wyrósł, poprzez różnego rodzaju obrzędy próbował uporać się, a może raczej – oswoić, z tematem śmierci. Nie tak dawno – opowiadała mi pewna mieszkanka małego miasteczka – widok konduktu żałobnego idącego od kościoła na cmentarz nie był niczym niezwykłym. Żałobnicy szli, mijając domy swoich sąsiadów, miejsca pracy, place zabaw, napotkanych ludzi. Dziś raczej tego unikamy. „Po co stresować bawiące się na placu zabaw dzieci widokiem trumny” – mówiła, rozkładając ręce.
Czy jednak minimalizowanie obrzędów pogrzebowych nie jest nieskuteczną próbą odrealnienia tego, co jest częścią naszego życia? – pyta Weronika Frąckiewicz.
A skoro wspomniałem o trumnie. Ks. Artur Stopka przygląda się statystykom i zauważa, że coraz częściej zamiast tradycyjnego pogrzebu ciała w trumnie, decydujemy się na kremację i złożenie do grobu urny. Jak na ten trend spogląda Kościół i czy obrzędy nadążąją za zmianami – wyjaśnia w tekście Coraz więcej urn.
Cykl tekstów związanych ze sprawami ostatecznymi, a składających się na temat numeru, domyka nasz nowy współpracownik, Mateusz Filipowski OCD, który mierzy się z tematem czyśćca. Karmelita proponuje spojrzenie na problem grzechu i uwolnienia się od jego skutków z perspektywy wschodniego chrześcijaństwa. Co ciekawe, prawosławie odrzuca przyjętą przez Kościół rzymskokatolicki na soborach we Florencji i Trydencie koncepcję czyśćca, ale przecież czerpiący z tej tradycji grekokatolicy pozostają w jedności z Rzymem. I ich wrażliwość prowadzi naszego autora do ciekawego porównania tego przejściowego stanu do oddziału intensywnej opieki medycznej. Zamiast poddawać się plastycznym wyobrażeniom mąk czyśćcowych, opisywanych w prywatnych objawieniach, może warto skorzystać z obrazów, osadzonych w Objawieniu, czyli Piśmie Świętym i Tradycji?