Logo Przewdonik Katolicki

Poczekajmy na wyrok sądu

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Cóż, z pewnością to nauczka dla wszystkich osób duchownych, by każdą władzę traktować z rezerwą i nie wchodzić z nią w zbyt zażyłe polityczno-finansowe układy.

W piątek 25 października po wielu miesiącach od zatrzymania areszt opuścił ks. Michał Olszewski. To dobra wiadomość, ponieważ spędził za kratami aż siedem miesięcy. 
Nie, absolutnie nie zamierzam się wypowiadać na temat tego, czy jest winny, czy niewinny zarzucanych mu przez prokuraturę czynów. Ale nawet gdyby prokuratura miała uzasadnione podejrzenie, że działania ks. Olszewskiego nie były zgodne z prawem, trzeba pamiętać, że areszt nie jest karą, ale środkiem zapobiegawczym, mającym uniemożliwić podejrzanym ustalanie wspólnej wersji, zacieranie śladów, utrudnianie śledztwa albo ucieczkę za granicę, albo też popełnienie innych zbrodni (jak w przypadku osób podejrzanych o zabójstwo itp.). Jeśli prokuratura nie potrafiła w ciągu tych miesięcy zebrać wystarczających dowodów, nie powinna nikogo trzymać w areszcie, jeśli ma już wystarczający materiał dowodowy – dokumenty, zeznania świadków i podejrzanych, powinna pójść do sądu z aktem oskarżenia. 
Warto dodać, że prokuratura nadużywa wniosków o areszt od dawna – było tak za rządów Donalda Tuska i za rządów Jarosława Kaczyńskiego. Ileż było spektakularnych zarzutów i aresztów za czasów ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, ale politycy prawicy nie mówili wówczas o żadnym reżimie, tylko z ironicznym uśmiechem przekonywali, że winni nie mają się czego obawiać. Dziś to samo mówią politycy koalicji rządzącej, szydząc, że jeśli osoby związane z poprzednią ekipą uważają się za niewinne, niech oddadzą się w ręce wymiaru sprawiedliwości i dowiodą, że są niewinni. 
Prawa strona próbowała wykorzystać areszt ks. Olszewskiego do oskarżania rządu Donalda Tuska o niemal totalitarne ciągoty. Warto przypomnieć, że zarówno z kontroli rzecznika praw obywatelskich, jak i wyroku sądu, nie wynikało, jakoby wobec duchownego stosowano tortury – jak mówili politycy prawicy. Owszem, był traktowany z pewną surowością, ale księdza nie spotykało nic, co nie byłoby doświadczeniem innych aresztowanych. Prawica jednak porównywała ks. Olszewskiego do kapłanów mordowanych przez komunistyczne władze. Tyle że komuniści księży mordowali, nie zaś wypuszczali ich za kaucją z aresztu. 
Nie sposób mi jednak uwolnić się od wrażenia, że prawica ks. Olszewskiego wykorzystuje teraz tak samo, jak wykorzystywała go wcześniej. Dziś jest wygodny jako ofiara rządów Tuska. Ale wcześniej też go wykorzystywała – dysponenci funduszu sprawiedliwości chcieli, by ksiądz zbudował za dziesiątki milionów złotych ośrodek, zajmujący się m.in. pomocą ofiarom przestępstw. By pokazać, że resocjalizacją zajmują się nie tylko lewicowe fundacje, ale również Kościół. I dziś ks. Olszewski płaci cenę za tę współpracę z Funduszem Sprawiedliwości, bo prokuratura uważa, że prawo nie pozwalało w ogóle jego fundacji występować o tak gigantyczne środki. Cóż, z pewnością to nauczka dla wszystkich osób duchownych, by każdą władzę traktować z rezerwą i nie wchodzić z nią w zbyt zażyłe polityczno-finansowe układy. A z ostatecznymi ocenami, czy to męczennik, czy ktoś, kto postąpił co najmniej nieroztropnie, poczekajmy do prawomocnego wyroku sądu. Tym bardziej, że informacje, które znamy ze śledztwa, nie pozwalają postawić tezy o niewinnej ofierze działań obecnej władzy. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki