To samo z tymi, którzy opłakują różne trudne sytuacje swojego życia i z tymi, którzy borykają się z ludzką nienawiścią, wykluczeniem, i znieważeniem. A ci, którzy pozbawieni są dobrego imienia z powodu ich związków z Synem Człowieczym, mogą skakać z radości. Jak na pierwszy rzut oka nie wydaje się to zbyt zrozumiałe. Owszem, pojawiają się różne obietnice, ale co ma je zagwarantować?
To wyjaśnia nam niezwykle malowniczy obraz z Księgi proroka Jeremiasza. Drzewo zasadzone nad płynącą wodą. Ono swoje korzenie puszcza ku strumieniowi, nie obawia się, gdy nadejdzie upał. Zawsze zachowa zielone liście i będzie owocować. I właśnie to jest tajemnica błogosławionych. Oni nie są szczęśliwi z powodu swojego ubóstwa, głodu, płaczu czy ludzkiej nienawiści. Szczęście ich płynie z zażyłości z Chrystusem, oni zapuszczają swoje korzenie w nowego Mojżesza. Dzięki temu mogą być szczęśliwi mimo cierpienia, jakie przysparza im ubóstwo, głód, smutek i konflikt z innymi ludźmi. To Chrystus będzie źródłem ich szczęścia i radości, gdyż niesie im wybawienie.
Czterokrotne „biada” jest ostrzeżeniem dla tych, którzy dzięki swemu bogactwu, dostatkom i ludzkiej życzliwości wybijają się na niezależność. Sami potrafią zaspokoić wszystkie swoje potrzeby i od nikogo niczego nie potrzebują, także od Chrystusa.
Jeszcze w latach stanu wojennego jako student byłem na rekolekcjach prowadzonych przez dziarskiego franciszkanina. Na jednej z konferencji kazał przygotować wielką miskę z wodą. Złapał za kark jednego z wątłych ministrantów, a sam był pokaźnych rozmiarów, i począł topić w misie. Co chwilę wyciągał biedaka i pytał: „Czego ci potrzeba?”. Za którymś razem biedaczyna wykrztusił: „Powietrza!”. Jeśli nie potrzebujemy Chrystusa jak ten student powietrza, to nie poznamy, co to jest owo szczęście z błogosławieństw.
Chwila refleksji
W jakich sytuacjach moje kiepskie położenie zbliżyło mnie do Chrystusa, Jego pocieszenie napełniło mnie łagodną radością?