Logo Przewdonik Katolicki

Tych słów nie można lekceważyć

Agnieszka Pioch-Sławomirska
Fot. Zuzanna Szczerbińska

Nie chcę już żyć – mówi nastolatek. I to niekoniecznie jest młodzieńcza histeria.

Nigdy nie można takich komunikatów pozostawić bez reakcji. Bo może być za późno.
W wyniku samobójstw ginie w Polsce więcej osób niż w wypadkach drogowych, a w grupie wiekowej 15–19 lat samobójstwa są pierwszą przyczyną zgonów. Dane są przerażające, jednak nie podejmujemy tego tematu na naszych łamach dla niezdrowej sensacji, ale po to, by zwrócić uwagę na potrzebę zauważania niepokojących sygnałów. Może wysyła je ktoś będący obok nas?
Na pogrzebie samobójców pojawia się mnóstwo płaczących osób, ale gdzie oni byli, gdy samobójcy płakali i chcieli się zabić? – pyta na swoim blogu nastoletni Niepotrzebny, jeden z bohaterów tekstu Huberta Ossowskiego (s. 24). W dawnej tradycji w Kościele odmawiano pogrzebu samobójcom – co miało uzasadnienie także w wymiarze pedagogicznym, jaki miał spełniać ów nakaz, choć nie tylko. Dziś wiedza z zakresu psychologii i psychiatrii pozwala widzieć w samobójcy kogoś, kto może działać pod wpływem zaburzenia, choroby – co zmniejsza jego osobistą odpowiedzialność, choć nie zmienia faktu, że jest to czyn moralnie zły.
Co pcha człowieka do samozagłady? – to pytanie dotyka do głębi. Bo coś sprawia, że człowiek, oprócz tego, że kieruje się przeciw Bogu jako dawcy życia, występuje także przeciw naturalnej potrzebie zachowania i podtrzymywania życia. Najczęściej jest to splot kilku czynników, z jednym, który ostatecznie jest kroplą przelewającą czarę goryczy, o czym mówi na naszych łamach psychiatra dr Maciej Pilecki (s. 26). Ryzyko zachowań autoagresywnych wśród młodych ludzi zmniejszają dobre relacje z rodzicami i rówieśnikami, umiejętność rozwiązywania sytuacji kryzysowych, dbałość o higienę psychiczną. To wszystko jest niby oczywiste, a jednak w pędzącej coraz szybciej codzienności wydaje się coraz większym wyzwaniem.
Targnięcie się na własne życie jest złem. Ale i dramatem konkretnej osoby i jej otoczenia. Czasem sygnałów nie ma i ktoś odchodzi niespodziewanie, po cichu. Pozostaje wołać o miłosierdzie.
 
Agnieszka Pioch-Sławomirska

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki