Logo Przewdonik Katolicki

O pięknej Maryi

ks. Henryk Seweryniak
Fot. Robert Woźniak, Agnieszka Kurasińska

Teologia przy rosole

Ks. Henryk Seweryniak: Październik jest, więc może o Matce Bożej byśmy porozmawiali?
 
Monika Białkowska: Z Maryją to różnie bywa. Tadeusz Żychiewicz, mój ulubiony katolicki apologeta sprzed lat, miał do niej specyficzny stosunek. Najpierw się mocno modlił, żeby nawróciła jego dzieci, jak nie posłuchała – modlił się jeszcze gwałtowniej i na Jasną Górę pielgrzymował – a kiedy i to nie przyniosło owoców, to się na Matkę Bożą obraził. Sam październik Księdza natchnął? Nie wierzę…
 
H.S.: Trochę więcej niż tylko październik. Rozmawiałem z misjonarzem, który przez piętnaście lat pracował w Peru, uczył tam teologii fundamentalnej. Opowiadał, że oni tam na wykładach bardzo dużo muszą mówić o Maryi, muszą uprawiać Jej apologię, mocno Jej bronić.
 
M.B.: Maryja w teologii fundamentalnej…? Nam się wydaje taka oczywista, że niespecjalnie potrzebuje uzasadniania Jej wiarygodności…
 
H.S.: A tam mocno dochodzą do głosu ruchy ewangelikalne, które powtarzają ludziom, że kult Maryi nie ma żadnego uzasadnienia w Piśmie Świętym: że tych kilka scen i kilka wypowiedzianych przez Nią zdań nie uzasadnia kultu. Każą zdejmować Jej obrazy. A przecież jeśli katolik naprawdę wierzy, to będzie wierzył również w Maryję! Nawet jeśli dogmaty o Wniebowzięciu czy Niepokalanym Poczęciu będą wydawać się trudne, nawet jeśli trudno je będzie biblijnie uzasadnić, to przecież wiara w Maryję jest pięknym, głębokim dopełnieniem tego katolickiego gmachu.
 
M.B.: Dla mnie ważne jest pytanie: dlaczego? Dlaczego trzeba Maryi bronić? Co się stało z Jej kultem, że komuś stosunkowo łatwo jest go zakwestionować? Może przyczyna tkwi w tym, że Maryja – tak ludzka, tak bliska człowiekowi – dała się zbanalizować, wtłoczyć w prostą ludowość, aż zaczęła się kojarzyć z jakimś gombrowiczowskim upupieniem, prymitywizmem, wręcz zabobonem?
 
H.S.: Albo z drugiej strony została przeintelektualizowana. To też nie jest zdrowa droga.
 
M.B.: To złe takie intelektualne podejście? To pytam ja, kobieta z domem obwieszonym ludowymi obrazkami Maryi…
 
H.S.: Nie tyle złe, co zimne. Twoje ludowe obrazki nie są zimne. Próbuję powiedzieć, że w myśleniu o Maryi potrzebne jest coś więcej niż tylko intelektualne zrozumienie, że ON całe człowieczeństwo otrzymał od NIEJ. Potrzebna jest jakaś poezja wiary… Kiedy biorę do ręki pontyfikał z XII, XIII wieku, to nie mogę przestać się zachwycać jego poezją! „Wieczny Boże, Kwiecie świata, Zapachu słodyczy i Początku przychodzących na świat”… Słyszałaś, że Bóg jest „zapachem słodyczy”? Słodycz może mieć zapach?
 
M.B.: No pewnie, że może! Wystarczy wejść do sklepu z krówkami albo przejść się ulicą obok fabryki czekolady!
 
H.S.: A to już jest zupełnie genialne, posłuchaj! „Królu namaszczony, twórco materii namaszczenia, będący pięknego kształtu, piękniejszy przez namaszczenie, poświęcicielu samego siebie, sam wszystkich poświęcający, który materię namaszczenia z mocą uświęca, władzę poświęcasz przez namaszczenie, z materii namaszczenia uczyniłeś olej namaszczenia, z oleju namaszczenia uczyniłeś imię, które jest ponad wszelkie imię, aby w tym imieniu było królewskie namaszczenie dla chrześcijan”. Nie piękne to?
 
M.B.: Ale co to ma wspólnego z Maryją? Z poezją pewnie trochę ma, choć mnie taka poezja nie zachwyca…
 
H.S.: Bo kiedy się zastanawiam nad naszą katolicką wiarą w Maryję, to myślę, że to właśnie gdzieś zgubiliśmy: taką poezję pięknego mówienia o Niej, nazywania jej na setki sposobów. Ubraliśmy Ją w dogmaty, w których wszystko precyzyjnie jest opisane – ale poezji nie ma ani grama.
 
M.B.: Na okładce jednego z tygodników przy okazji Wniebowzięcia ląduje potem cytat: „Wolna od wszelkiej skazy winy pierworodnej z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej”.
 
H.S.: No właśnie. A ja bym chciał, żeby o Maryi mówić pięknie, a nie tylko precyzyjnie. I możemy tak mówić, choć z tego nie korzystamy. Mamy w Polsce Mszał ze zbiorem Mszy o Najświętszej Maryi Pannie, taki niebieski z cudnymi ilustracjami, duszpasterze na pewno go znają. Tylko czy go używamy? Mogę z nim w ręku odprawiać Eucharystie o Maryi Wybranej córze Izraela, Świątyni Pańskiej, Matce Świętej Nadziei, Niewieście z Wieczernika, Niewieście Nowej...
 
M.B.: Niewiasta: jakby nie można było normalnie powiedzieć, że kobieta. Nawet w tej księdza poezji problem z mówieniem o Maryi polega na tym, że większości słów, których ksiądz użył dla Jej nazwania, normalni ludzie w normalnym życiu nie używają. Nie mówimy dziś o niewiastach i służebnicach – a skoro te słowa nie dotykają naszej rzeczywistości, to i Maryja nimi określana „odjeżdża” gdzieś w sferę nierealną…
 
H.S.: Próbujesz mnie zepchnąć w rzeczywistość, a ja tu próbuję o poezji mówić!
 
M.B.: Bo uważam, że prawdziwa poezja to sztuka budowania poruszającego przekazu z prostych słów: tak, żeby ten przekaz był zrozumiały na poziomie serca, a nie intelektualnego rozgryzania kolejnych definicji! Naprawdę nie da się o Maryi mówić i pięknie, i nienaukowo, i jednocześnie współczesnym językiem?
 
H.S.: Miałem zaznaczone dwie piękne prefacje, które chciałem ci przeczytać, ale właśnie mi odpadły. Tak się rano tym zachwycałem, a przez ciebie mi ten zachwyt przechodzi.
 
M.B.: Przepraszam. Może jednak Ksiądz coś znajdzie?
 
H.S.: Jedno? Całą rozmowę mógłbym ułożyć tylko z tych maryjnych prefacji… Posłuchaj: „w Nazaretańskim domu Najświętsza Matka stała się uczennicą Syna. Przyjęła początki Ewangelii, zachowała je i rozważała w sercu. Ta Najczystsza Dziewica złączona z Józefem, mężem sprawiedliwym najściślejszą więzią dziewiczej miłości wysławiała Cię pieśniami, adorowała milczeniem, oddawała Ci chwałę swoją pracą, uwielbiała Cię całym życiem”.
 
M.B.: OK, ładne.
 
H.S.: To nie jest ładne, to jest śliczne! Albo to: „Ona była piękna w swym poczęciu, ponieważ wolna od wszelkiej zmazy grzechu pełna wdzięku jaśniała blaskiem łaski. Piękna w dziewiczym porodzeniu, przez które wydała światu Syna będącego odbiciem Twojej chwały. Zbawiciela i brata całej ludzkości. Piękna w męce swojego Syna, odziana w purpurę krwi Jego. Łagodna owieczka, współcierpiąca z cichym barankiem, obdarzona nowym zadaniem macierzyństwa łaski. Piękna w zmartwychwstaniu Jezusa, w którym chwalebnie króluje jako uczestniczka jego zwycięstwa”. To jest dla mnie powrót do tamtej wielkiej poezji średniowiecza! I dlatego właśnie chciałem mówić o tym Mszale, a przede wszystkim o Maryi. Żebyśmy chwytali Jej piękno i tę poezję właśnie…
 
M.B.: W kwestii poezji podpiszemy chyba jednak protokół rozbieżności, dobrze? Zdecydowanie wolę poezję współczesną.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki