Ale pobyt papieża w Irlandii to nie tylko ta kwestia – podobnie jak Amoris laetitia to nie tylko ósmy rozdział. Zdominowanie papieskiej wizyty jednym tematem można tłumaczyć na dwa sposoby: jego medialną atrakcyjnością oraz brakiem spektakularnych wydarzeń czy mocnych wypowiedzi, które odcisnęłyby wyraźny ślad na spotkaniu rodzin i papieskiej pielgrzymce. Choć podejrzewam, że wspomnienie Franciszka o tym, jak zachwycił go – wówczas pięciolatka – widok obejmujących się i całujących rodziców, może stać się równie kultowe, co jego słowa o latających talerzach. Jeśli Franciszkowe bezpośrednie wypowiedzi nie pozostają jedynie „złotą myślą” jak z pamiętnika albo zdaniem dobrze cytującym się w artykułach, ale pomagają komuś coś konkretnie zmienić w relacji, to dobrze.
Spotkanie stanowiło w zasadzie powtórzenie wcześniejszego nauczania Ojca Świętego o rodzinie: było o małżeńskich kłótniach, przebaczeniu, szacunku dla starszych, przyjęciu najmniejszych, wykluczonych. Ot, rodzina bez fajerwerków. Ale czy one tak naprawdę są potrzebne?
Podsumowując Światowe Spotkanie Rodzin i wizytę Franciszka w Irlandii, pytamy też, czy przesłanie spotkania o Ewangelii rodziny, która ma być radością dla świata, jest dziś realne wobec kryzysu małżeństwa i rodziny. Jerzy Grzybowski, współtwórca wraz z żoną Ireną ruchu Spotkania Małżeńskie, pokazuje, jak można praktycznie wcielać je w życie: przez dialog, który staje się stylem życia, oraz nietraktowanie rodziny zadaniowo – bo nie jest najważniejsze, by wszystko w niej „chodziło jak w zegarku”.
Kto naprawdę chce zrozumieć, co Franciszek mówi o rodzinie? To nie jest pytanie czy twierdzenie, za którym kryje się ocena – że ktoś za mało wie, czegoś nie doczytał i przez to nie rozumie papieża. To pytanie zapraszające do poszukiwań. Kierujemy je do tych wszystkich – ludzi Kościoła, świeckich i duchownych, mediów, ale i odpowiedzialnych za politykę społeczną – którzy chcieliby naprawdę w całości, a nie wybiórczo przyjąć Ewangelię rodziny, o której mówi Franciszek.