Ale i wzajemnej pomocy: dostarczania ciepłych napojów i odzieży, organizacji miejsc noclegowych, zbiórek pieniędzy na rzecz poszkodowanych. Pewna kobieta dysponująca mieszkaniami dla studentów zaoferowała nawet na Facebooku darmowe udostępnienie niemającym dachu nad głową 21 lokali do końca lipca. Jedni nazwali ją dobrą samarytanką, inni zwietrzyli podstęp: bo w ten sposób „złapie” klientów, którym potem będzie kazała płacić...
Ach ten dzisiejszy świat – wzdychamy czasem. I utyskujemy: że pozbawiony wartości, nieczuły, pędzący za szybko, przepełniony złymi informacjami... Tak, narzekajmy do woli. W końcu to prawda – jak i to, że świat jest pełen malkontentów. Na szczęście nie tylko.
W naszym świecie serdeczność bywa limitowana – mówi Wojciech Bonowicz w rozmowie, którą przeprowadził z nim oraz Łukaszem Waśniowskim Marcin Pera (s. 20). Wojciech jest znanym poetą i publicystą, Łukasz – artystą plastykiem. I ma zespół Downa. Dawno nie byłam świadkiem tak dobrej rozmowy. Celowo piszę o byciu świadkiem, a nie o lekturze, bo panowie wciągnęli mnie w świat swojej niezwykłej przyjaźni. Iskry zrozumienia i humoru przeskakują ze słowa na słowo, mam nadzieję, że i Państwa dotknie ta – zwłaszcza Łukaszowa – iskierka nielimitowanej serdeczności. Ale najważniejsze: to mądra rozmowa o postrzeganiu osób z niepełnosprawnością w społeczeństwie i w Kościele. Wiele zmieniło się na lepsze, ale sporo jest jeszcze do zrobienia. Żeby ostatecznie pojąć to, co doskonale rozumie Jean Vanier, założyciel wspólnot L'Arche i Wiara i Światło: lekcję słabości i bezwarunkowej miłości.
Może to truizm, ale świat jest rzeczywiście taki, jakim go tworzymy. I dobrze byłoby, gdyby wzajemna życzliwość była jak chleb powszedni, a nie rarytas, który serwujemy sobie w obliczu tragedii. Dla mnie spotkanie z Łukaszem to przyczynek do rachunku sumienia.