Tak wygląda początek wycieczki do Kościoła Pokoju:
– Chodź, musisz zobaczyć Kościół Pokoju.
– Znowu kościół? Tylko nie to!
– Nie wypuszczę ze Świdnicy, jak nie zobaczysz!
Dwie godziny później:
– Przepraszam! Wszystko już teraz obejrzę, cokolwiek mi powiesz.
Po przekroczeniu bram Placu Pokoju znajdujemy się w miejscu, które wygląda jak scenografia z historycznego filmu. W oczy rzucają się stare drzewa, z których wiele jest pomnikami przyrody, leczonymi, plombowanymi, ale także pełnymi dziupli, gdzie gniazdują nawet puszczyki i uszatki (a na dzwonnicy i pójdźki). Tu drzew nikt na szczęście nie wycina.
Lipowa aleja prowadzi do głównego budynku. Kościół Pokoju powstał na mocy pokoju westfalskiego (stąd nazwa), kończącego wojnę trzydziestoletnią (1618–1648 r.), której skutkiem było m.in. odebranie zwolennikom Marcina Lutra prawa do swobodnego wyznawania wiary i budowania kościołów. Katolicki cesarz Ferdynand III Habsburg został zobligowany przez Szwedów do wydania zezwoleń na budowę protestanckich świątyń, jednak Habsburgowie surowo obwarowali tę zgodę „Ewangelicy mogli wznieść świątynię wyłącznie poza murami miasta, bez wież i dzwonnicy, tylko z nietrwałych materiałów – z drewna, piasku, słomy i gliny. Nie mogła przypominać kościoła, a jej budowa nie mogła przekroczyć roku”.
Baśniowe wnętrze
Świdniccy ewangelicy okazali się bardzo sprawni organizacyjnie. W ciągu roku powstała największa drewniana świątynia w Europie i największy drewniany barokowy kościół na świecie. Ktoś, kto myśli, że w środku budowli zastanie prostotę i ascezę, po przekroczeniu wejścia jest zdumiony. Po pierwsze dopiero w środku widać, jak olbrzymi jest kościół. Mieści 7,5 tys. osób. Przed wojną na nabożeństwach bywało tu kilka tysięcy wiernych, teraz parafia liczy około 120 osób. Kościół jest baśniowy: żadne słowa, żadne fotografie nie oddadzą jego piękna. Wspaniałe jest to, że na każdym kroku można dotknąć tu historii mającej pół tysiąca lat: zasiąść w starych ławkach, przyjrzeć się z bliska obrazom, epitafiom, maleńkim szklanym szybkom oprawionym w ołów. To wszystko udało się uchronić przed wojnami i zniszczeniami. Wydaje się, że to seria cudów. Jednym z nich na pewno był fakt, że front zatrzymał się kilkanaście kilometrów dalej, bo przecież wiadomo z historii, co Sowieci robili z takimi budowlami.
Kościół Pokoju, mimo upływu kilku wieków, nadal żyje. Stał się nawet miejscem muzycznego wydarzenia na światową skalę: Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego, który powstał w 2000 r. z okazji 250-lecia śmierci Jana Sebastiana Bacha. W Świdnicy dlatego, że kantorem tutejszej świątyni był Christian Gottlob Wecker, uczeń Bacha. Kościół posiada małe organy, wykorzystywane zazwyczaj, oraz duże, które właśnie przeszły gruntowną renowację. To instrument z XVII w., o 62 głosach, z bogatym barokowym prospektem i ruchomymi figurkami muzykujących aniołków. Pomysłodawca festiwalu Jan Tomasz Adamus napisał: „Świdnica jest obecnie jednym z najistotniejszych punktów na współczesnej, bachowskiej mapie Europy. Wnętrze świdnickiego Kościoła Pokoju pozwala zbliżyć się do twórczości Bacha w sposób szczególny. Krótki czas pogłosu powoduje, że zawiłości bachowskich partytur mają szansę być słyszalne w sposób wyjątkowo klarowny, praktycznie nieosiągalny w dużych kościołach murowanych”. Istnieje możliwość zamówienia koncertu w wykonaniu tutejszego organisty Macieja Batora,
a nawet możliwość zorganizowania własnego koncertu, np. muzyki chóralnej lub kameralnej, z czego wiele osób korzysta.
Na dziedzińcu zwróci naszą uwagę jeszcze jeden instrument – carillon. To zespół zestrojonych ze sobą dzwonów, na których można grać za pomocą specjalnej klawiatury oraz w trybie automatycznym. Zwiedzający mogli spotkać się z tym instrumentem, na przykład w gdańskich kościołach. To gratka, bo na świecie funkcjonuje obecnie zaledwie 600 carillonów.
Biblia sprzed 400 lat
W dawnym liceum ewangelickim z 1708 r. gospodarze stworzyli niepowtarzalny pensjonat: Barokowy Zakątek. Miejsce zostało urządzone meblami i sprzętami, które uniknęły wojennego rabunku i szabru, z ogromnym smakiem i wyczuciem. Po raz kolejny można odnieść tutaj wrażenie, że czas się zatrzymał. Tablice zdobiące wejście do pensjonatu to kamienne epitafia Johanna Christiana Leubschera, pierwszego rektora, i Georga Johanna Assmanna, pierwszego prorektora szkoły. Jedną z tablic ufundowaną w XVIII w. dla nauczycieli przez uczniów zdobi motyw kuli ziemskiej oplecionej wężem (symbol grzechu) i motyla (dusza ulatująca do nieba).
Goście bezpłatnie mogą zwiedzić świątynię i wystawę „Skarby Kościoła Pokoju”.
Plebania z XVII w., najstarszy budynek mieszkalny na placu Pokoju (murowana, kryta mansardowym dachem dwukondygnacyjna budowla), kilka lat temu odkryła przed naukowcami prawdziwy skarb: dwieście oprawnych w drewno i skórę Biblii, z których najstarsza pochodzi z 1630 r. Starodruki, księgi chrztów, ślubów i zgonów, rękopis sztuki teatralnej oraz liczne dokumenty tworzą jedno z największych archiwów luterańskich w Polsce, które liczy osiem tysięcy woluminów. Niezwykłość tego zbioru polega nie tylko na jego różnorodności, ale przede wszystkim na ciągłości od XVII po XX wiek. Ta bogata spuścizna, dotąd niedostępna dla osób z zewnątrz, została objęta w 2009 r. programem Cyfryzacja Kultury. Dziś z dużej części tych unikalnych dokumentów możemy korzystać w formie elektronicznej poprzez bibliotekę na stronie internetowej Kościoła Pokoju, a gospodarze organizują również czytelnię.
Lukrowanie pierników
300-letnia dzwonnica, zgodnie z prawidłami budowy kościołów pokoju oddalona od budynku świątyni, to miejsce, gdzie oprócz pójdziek uwił sobie gniazdo artysta malarz Jacek Sikora. Kilka kroków dalej znajduje się dom dzwonnika (obecnie Centrum Promocji i Partnerstwa UNESCO). Jest otoczony kilkuarowym ogrodem lawendowym, dumą gospodyni, który w czasie kwitnienia stanowi kolejny magiczny zakątek tej małej krainy. Oprócz ludzi przyciąga pszczoły i motyle, co w środku miasta jest zaskakującym widokiem.
Dawny dom stróża to dziś kawiarnia. Podobnie jak w pensjonacie, tutaj też znalazła zastosowanie w praktyce idea slow food. Gospodarze zadbali, żeby serwowane specjały pochodziły od lokalnych wytwórców. Powstają w niewielkich dolnośląskich gospodarstwach ekologicznych, serowarniach, piekarniach, winnicach. Niektóre z nich zostały wpisane na ministerialną listę produktów tradycyjnych. Przez pewien czas na początku XVIII w. mieszkał tu wyjątkowy lokator, Benjamin Schmolck, świdnicki pastor i poeta. Napisał aż 1200 pieśni, które do dziś są śpiewane przez luteranów na całym świecie.
Przed Bożym Narodzeniem odbywa się lukrowanie pierników, na pamiątkę pewnego zabawnego wydarzenia sprzed wieków. Świdniccy ewangelicy w roku zawarcia konwencji z Altranstaedt, (1707 r.) wymusili na świdnickim rzeźbiarzu Georgu Leonhardzie Weberze zrobienie form piernikarskich z portretem króla szwedzkiego Gustawa XII oraz wyobrażeniem Kościoła Pokoju. Ten szczególny wyraz hołdu dla szwedzkiego protektora luteranizmu nie znalazł uznania w oczach rzeźbiarza, który będąc katolickiego wyznania, poskarżył się na luteranów tutejszym jezuitom.
Helmut, Angela i Dalajlama
Uroki życia, a obok wspaniała pamiątkowa… nekropolia. Cmentarz, który służył parafianom przez 250 lat, od początku istnienia kościoła aż po schyłek XIX w. (w 1957 r. wyjątkowo pochowano tu ostatniego niemieckiego pastora). Przykościelna nekropolia jest miejscem pochówku świdnickich osobistości i tutejszych pastorów. Jest także świadkiem historii, choćby z czasów Wiosny Ludów, kiedy wspólnie chowano tu ewangelików i katolików.
Kościół jest także symbolem pojednania: w 1989 r. premier Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Niemiec Helmut Kohl w drodze do Krzyżowej modlili się tu o pokój. W 2014 r. kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Ewa Kopacz wzięły udział w ekumenicznej modlitwie o pokój. Gościła tutaj w 2011 r. także szwedzka para królewska Karol XVI Gustaw i królowa Sylwia, a rok temu Dalajlama XIV.
Burze im niestraszne
Wszystko to działa i przyciąga turystów, a co ważne, samych mieszkańców, głównie katolików, za sprawą bardzo lubianych i szanowanych gospodarzy Kościoła Pokoju: ks. Waldemara Pytla i jego żony, Bożeny. W latach 90. zapoczątkowali oni renowację kościoła. Od tego czasu wykonano ogrom prac: udało się zainstalować systemy zabezpieczające świątynię, wymienić gontowy dach, wyremontować konstrukcję budowli, wzmocnić ściany, odrestaurować ambonę, epitafia, bramę wjazdową i dawny dom dzwonnika. Rozpoczęto konserwację ołtarza oraz starodruków. Za wzorcową konserwację parafia dostała Złoty Medal na Europejskich Targach Ochrony Zabytków w Lipsku. Szczególnym osiągnięciem jest wpisanie świątyni na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Ks. Pytel jest proboszczem tutejszej parafii ewangelicko-augsburskiej i biskupem diecezji wrocławskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Bożena Pytel, socjolog, odpowiada za działania kulturalno-edukacyjne. To dzięki niej wydano XVII-wieczny pamiętnik świdniczanina, na podstawie którego powstała sztuka grana przez aktorów Teatru Starego w Krakowie. Zorganizowała Dolnośląski Szlak UNESCO, promujący dolnośląskie zabytki w Polsce. Przygotowała warsztaty dziennikarsko-fotograficzne dla gimnazjalistów z Torunia, Zamościa i Wieliczki oraz zajęcia dla grupy świdnickich licealistów i seniorów, m.in. z kreatywnego pisania. Jest pomysłodawczynią i organizatorką Artystycznego Lata na placu Pokoju.
15 marca w Pałacu Prezydenckim zostały wręczone dokumenty uznające dziesięć kolejnych zabytków za pomniki historii. Wśród nich znalazły się dwa obiekty ze Świdnicy: Kościół Pokoju i świdnicka katedra pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika i św. Wacława Męczennika. – Zwiedzanie takich miejsc, niesamowitych pod względem historycznym i estetycznym, pokazuje nam, jak dzięki dobrej woli można mimo dziejowych burz praktykować porozumienie – mówi z dumą prezydent miasta Beata Moskal-Słaniewska. – Doskonale było to widoczne 21 września 2016 r., kiedy to Świdnicę odwiedził Dalajlama XIV. Najpierw uczestniczył w międzyreligijnym spotkaniu w Kościele Pokoju, a następnie udał się na zwiedzanie świdnickiej katedry. Niewiele jest miejsc na świecie, gdzie turyści mają taką możliwość.