Powodem jest odebranie festiwalowi ministerialnej dotacji, właśnie z jego powodu. Odpowiedzią są jego oskarżenia i gromkie wywiady.
Tak, myślę, że w tym przypadku nie jest to porażka. Polityka kulturalna w Polsce należy do wielu podmiotów, ale jednym z nich jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Poza wszystkim właśnie do niego powinno należeć wyznaczanie standardów.
Oburzeni na decyzję ministra przypominają, że w Polsce mieszkają ludzie o różnych poglądach i wrażliwościach, także tacy, którym twórczość Frljicia się podoba. A skoro tak, powinien on być w pełni akceptowany. Można im jednak odpowiedzieć, że każda sztuka ma swoje granice. Jedną z tych granic wyznacza moralność rozumiana jako prawo do obrony tym, którym dzieje się krzywda. A każdy kolejny skandal Frljicia – Klątwa w Teatrze Powszechnym, ale i wcześniejsze przedstawienie w Bydgoszczy Nasza przemoc. Wasza przemoc – naznaczony był taką krzywdą. Obrażał świętości dużych grup społecznych, ranił, prowokował w niewybredny sposób.
Czy człowiek, który takie rany zadał, powinien czuwać nad poziomem imprezy artystycznej? Czy kurator festiwalu nie powinien być mediatorem między różnymi kierunkami i wrażliwościami artystycznymi, a nie burzycielem? Nawet jeśli jego funkcja jest symboliczna, bo fakt jego niepojawienia się w Polsce nie zatrzymuje, jak widać, festiwalowych procedur. Odpowiedź ministerstwa też ma poniekąd naturę symbolu, bo przecież festiwal odbędzie się pomimo braku rządowych pieniędzy. Polska władza mówi tylko: możecie robić, co chcecie, ale my do tego nie przyłożymy ręki.
Jestem zwolennikiem takiej pedagogiki, choć bywa opisywana jako cenzura. Tym zaś, którzy będą opisywali politykę Glińskiego jako opartą na negacji, przypomnę, że jego resort dał hojną dotacją warszawskiemu Teatrowi Polskiemu, kierowanemu przez Andrzeja Seweryna, skądinąd przeciwnika obecnego rządu. Dlatego, że jego placówka robi coś, co powinno być troską każdego autora polityki kulturalnej w Polsce: dba o tradycję, wystawia klasykę, edukuje. Odpowiedzią na takie ekscesy jak Klątwa staje się próba ratowania tego, co w kulturze teatralnej powinno być zachowane.
Oczywiście odpowiedzią stały się kąśliwe ataki – na ministerstwo, ale nawet na Seweryna. Wpisują się one w bojkotowe nastroje znacznej części sfer kulturalnych. Ale też przebija przez nie obawa, że taka polityka kulturalna – pokazywanie tego, co nam się nie podoba, ale też punktowe wspieranie teatru, który znaczna część społeczeństwa chce oglądać – zacznie przynosić skutki. Nie zmieni może totalnie oblicza życia kulturalnego w Polsce, ale wprowadzi korekty.
Pośród zwolenników opcji bojkotowej znalazł się prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. To jemu zawdzięczamy Frljicia jako kuratora Malty. I to on pouczył ministerstwo, jaką krzywdę wyrządziło Polakom. Obsadzenie skandalisty, bluźniercy w roli pedagoga, nazywającego innych barbarzyńcami to charakterystyczna cecha współczesnych czasów. Z taką samą swadą walcząca już nawet nie z Kościołem, a z religią prof. Magdalena Środa wystąpiła ostatnio w roli obrońcy Polski przed… dechrystianizacją, jakiej rzekomo chce się dopuścić PiS. Smutne, że w takiej maskaradzie uczestniczy ojciec jednego z największych polskich miast. Przestaje być rzecznikiem dobra wspólnego na rzecz skrajnej ideologii. Ale to także cecha czasów.