Logo Przewdonik Katolicki

Pokora dobroci - bł. siostra Sancja Szymkowiak

Michał Gryczyński
Fot.

Wola Boża, wola ma, czego Bóg chce to i ja to jej dewiza życiowa. Choć w zakonie serafitek przeżyła zaledwie sześć lat, to zasłużyła na przydomek anioła dobroci. Ale nic w tym dziwnego, skoro oddała się Bogu na przepadłe.

„Wola Boża, wola ma, czego Bóg chce to i ja” – to jej dewiza życiowa. Choć w zakonie serafitek przeżyła zaledwie sześć lat, to zasłużyła na przydomek „anioła dobroci”. Ale nic w tym dziwnego, skoro oddała się Bogu „na przepadłe”. 

 

W czasach szkolnych jedna z koleżanek ułożyła o niej wymowną rymowankę: „Chrząszczyk choć malutki przykład wszystkim daje, lekcji nie odpi­sze, oszu­kaństwa łaje”. Takie zasady wyniosła z domu rodzinnego. Urodziła się 10 lipca 1910 r. w Modzanowie, wsi położonej na pograniczu Wielkopolski ze Śląskiem, odległej 12 km od Odolanowa. Była najmłodszym dzieckiem i jedyną córką w gronie pięciorga dzieci Augu­styna Szymkowiaka i Marianny z Duchal­skich. Jej rodzice...

 

znali się od dzieciństwa

Uczęszczali do tej samej szkoły, a  31 lipca 1898 r. pobrali się. Ojciec był synem  koło­dzieja, a jego dochody stanowiły jedyne źródło utrzymania rodziny. Specyfika jego pracy była przyczyną wielokrotnej zmiany miejsca zamieszkania przez rodzinę Szymkowiaków. W chwili narodzin Janki mieszkali w nadleśniczówce w Modzanowie, bo ojciec był nadleśniczym w dobrach hrabiego Kazimierza Górskiego. Natomiast matka, córka szewca, prowadziła dom i sprawowała opiekę nad dziećmi. W pamięci córki na całe życie zapadł widok matki szyjącej i cerującej do nocy ich ubrania.

Oprócz córki małżonkowie mieli czterech synów: Marian został po latach nauczycielem, Eryk - kapłanem, Zbigniew po studiach prawniczych znalazł zatrudnienie w sądownictwie, zaś Mieczysław skończył studia rolnicze i pracował jako agronom. Pracowici i głęboko religijni rodzice każdego dnia, rano i wieczorem, razem z dziećmi...

 

klękali do wspólnej modlitwy

Szczególną czcią otaczali Boże Serce. Zapracowana matka znajdowała czas na zaznajamianie dzieci z literaturą polską, ojczystą historią i pieśniami patriotycznymi. Natomiast ojciec był, jak sama wyznała, pierwszym kierownikiem jej duszy. Jego ulubioną lekturą było dzieło Tomasza a Kem­pis O naśladowaniu Chrystusa, którego często cytował w rozmaitych sytuacjach.

Modzanowo należało do zaboru pruskiego, a mieszkało tam więcej Niemców niż Polaków. Ojciec oraz brat Marian kolportowali ulotki i prowadzili antyniemiecką agitację wśród sąsiadów, za co w 1918 r. ich internowano. Potem Grenzschutz wrzucił do domu Szymkowiaków granat, zmuszając rodzinę do ucieczki. Po tułaczce trafili do majątku Kazimierza Lip­skiego z Gó­rzna. A w 1921 r. ojciec został nadle­śniczym u księcia Radziwiłła w Przygodzicach i rodzina zamieszkała w Ostro­wie Wielkopolskim.

W tym czasie Janka - po ukończeniu trzyletniej niemieckiej szkoły elementarnej w Szklarce – uczyła się w Żeńskim Liceum i Gimnazjum Humani­stycznym w Ostrowie Wielkopolskiem, szkole polskiej i katolickiej. Niewysoka, szczupła blondyneczka o szaroniebieskich oczach, odziana w granatowy mundurek, fartuch i ciemne pończochy, przejawiała zdolności humanistyczne, pedagogiczne i językowe, a także talenty muzyczne i plastyczne. W szkole... nazywano ją chrząszczem albo myszką

Bo jej niepozornemu wyglądowi towarzyszyło żywe usposobienie. Koleżanki ceniły ją za prawdomówność,  prostolinijność, uczciwość i pogodę ducha, zwierzały się jej i zasięgały rady.

W Sodalicji Mariańskiej należała do sekcji eucharystycznej, a w Stowa­rzyszeniu św. Wincentego à Paulo angażowała się w działalność charytatywną. W 1927 r. przeżywała prymicję ukochanego brata, Eryka. Dojrzewało w niej pragnienie życia zakonnego, jednak po maturze wyjechała na rok do Gó­rzna, gdzie u państwa Lipskich po­znawała tajniki prowadzenia domu. Po maturze zgłosiła się na Wydział Prawa Uniwersytetu Poznańskiego, jednak wkrótce przeniosła się na filologię romańską i nakreśliła sobie plan zajęć, zarówno studenckich, jak i religijnych. Studiowała bardzo gorliwie i nadal działała w Sodalicji Mariań­skiej, pożyczała książki religijne, a także opiekowała się nędzarzami z ubogiej, poznańskiej dzielnicy. Osobiście nie dbała ani o to, co je, ani jak się ubiera. Do jej ulubionych lektur należały w tym czasie Dzieje duszy św. Teresy z Lisieux oraz zapiski duchowe „sekre­tarki Bożego Serca” siostry Benigny Konsolaty Ferrero. W 1934 r., korzystając z  zaproszenia oblatek, wyjechała do Montlu­con. Rodzinie powiedziała, że pragnie pogłębić znajo­mość języka francuskiego. Podczas pielgrzymki do Lourdes odczytała swoje powołanie i postanowiła...

 

nie wracać do domu

Zgłosiła się do nowicjatu Zgromadzenia Sióstr Ob­latek Najświętszego Serca Jezusowego, co wywołało sprzeciw oraz interwencje rodziny i po siedmiu miesiącach powróciła do domu. Nadal jednak usiłowała wieść żywot zakonnicy.

Podczas wakacji w Drobninie k. Leszna, gdzie brat Eryk był proboszczem,  poznała serafitki. Po olśnieniu duchowym zgło­siła się do poznańskiego klasztoru. Wysłano ją do Leszna, gdzie serafitki prowadziły Dom Sierot, a 29 lipca 1937 r. przywdziała habit i przyjęła imię Maria Sancja, na cześć hiszpańskiego męczennika. Jako powód wstąpienia do zakonu podała pragnienie wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Jezusa za grze­chy świata.

W klasztorze dawała świadectwo swojej głębokiej wiary i pokory. Po pierwszej profesji, złożonej 30 lipca 1938 r., skierowano ją do opieki nad dziećmi w poznańskich Naramowicach. Rozpoczęła kurs po­mocników aptekarskich, ale niebawem wybuchła wojna.

Wkrótce zginął - trafiony odłamkiem bomby – jej ukochany brat, ks. Eryk. A na poznański klasztor Niemcy nałożyli areszt do­mowy. Siostry musiały zdjąć habity, w klasztorze zamieszkali żołnierze Wermachtu, a do prac ogrodowych skierowano jeńców angielskich i francuskich. Sio­stry mogły powrócić do swoich domów, jednak Sancja...

 

została, aby opiekować się jeńcami

Niosła im pociechę, zanosiła obiady oraz była ich tłumaczką, a oni nazywali ją „aniołem dobroci”. Coraz częściej dokuczał jej jednak ból gardła, który wkrótce zdiagnozowano jako gruźlicę. Straciła głos i zaczęła gorączkować. W tej sytuacji matka prowincjalna pozwoliła jej 6 lipca 1942 r. złożyć profesję wieczystą. Zmarła 29 sierpnia 1942 r. o godz. 20.00, a jeńcy modlili się przy jej trumnie.

Spoczęła na cmentarzu Bożego Ciała w Poznaniu. W 1962 r. ciało przeniesiono  na cmentarz w Żegrzu, a  siedem lat później - po  rozpoznaniu jej tożsamości – złożono je przy kościele św. Rocha w Poznaniu. Obecnie relikwie bł. Sancji znajdują się we wnętrzu kościoła, w ołtarzu Najświętszego Serca Pana Je­zusa.

24 marca 1968 r. abp Antoni Baraniak otworzył Proces Informacyjny, który 18 sierpnia 2002 r. zwieńczyła beatyfikacja na krakowskich Błoniach. Spośród licznych łask, uzyskanych za wstawiennictwem siostry Sancji, do beatyfika­cji wybrano cudowne uzdrowienie ciężko chorego noworodka.

W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. beatyfikacyjnej bł. Jan Paweł II  powiedział m.in.:

„Niech błogosławiona Sancja będzie wam patronką. Przyjmijcie za swój jej duchowy testament, który zawarła w jednym prostym zdaniu: «Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe»”.

 


 

Modlitwa za wstawiennictwem bł. Sancji

Boże, Ojcze Najlepszy, Miłości Najwyższa, który hojnie rozdzielasz swoje dary, aby rosła rzesza Twoich świętych, pomnij na żywą wiarę i dziecięcą ufność pokornej służebnicy Twojej, Błogosławionej Sancji, przyrzekającej w godzinie swej śmierci, że orędować będzie za nami u Twojej Dobroci z najpewniejszą nadzieją wysłuchania, udziel mi łaski... o jaką Cię gorąco proszę przez wstawiennictwo tej na ziemi bez reszty oddanej Ci duszy. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

 

Zgromadzenie Córek Matki Bożej Bolesnej

Tak nazywa się, istniejąca od maja 1881 r., wspólnota zakonna, do której należała bł. Sancja. Dewiza zgromadzenia brzmi: „Wszystko dla |Jezusa przez Bolejące Serce Maryi”. Założyli je bł. o. Honorat Koźmiński, kapucyn z Zakroczymia i służebnica Boża Matka Małgorzata Łucja Szewczyk, tercjarka z Wołynia. To ona, razem z pierwszą kandydatką do zakonu, dała początek Zgromadzeniu Siostrzyczek Ubogich, wspólnoty bezhabitowej, wzorującej się na duchowości św. Franciszka z Asyżu - pod kierownictwem bł. o. Honorata – a opiekującej się staruszkami. Ich charyzmatem miała być służba drugiemu człowiekowi, płynąca z umiłowania i naśladowania Chrystusa oraz Jego Matki stojącej pod krzyżem. Przez pierwsze lata serafitki działały na ziemiach znajdujących się pod zaborem rosyjskim, a kiedy przeniosły się na tereny zaboru austriackiego przeobraziły się w zgromadzenie habitowe, pod nazwą Córek Matki Bożej Bolesnej. Habity przyjęły z rąk kard. Dunajewskiego.     Obecnie opiekują się ludźmi starszymi, bezdomnymi, ubogimi, nieuleczalnie chorymi i dziećmi specjalnej troski, zwłaszcza  niepełnosprawnymi umysłowo. Pracują także jako katechetki, wychowawczynie, kancelistki, organistki, zakrystianki i pielęgniarki. Niosą również pomoc potrzebującym poza Polską, bo zgromadzenie - które liczy ok. 700 sióstr - posiada także placówki we Włoszech, Francji, Algierii, Szwecji USA, na Ukrainie i Białorusi.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki