Remedium na kryzys Kościoła w Niemczech ma być tzw. droga synodalna. Co jest jej istotą?
– Kryzys Kościoła w Niemczech jest dużo głębszy i starszy niż debata po ujawnieniu fali przypadków pedofilii wśród duchownych. Jego podłoże znajduje się częściowo w błędnym odczytaniu Soboru Watykańskiego II przez okulary socjologii. Słowem kluczem była partycypacja. Dziś dołączyło do niego inne słowo, do tej pory w teologii nieobecne: równouprawnienie.
To znaczy?
– Kościół postrzega się tu często jak partię bądź stowarzyszenie, którego członkowie (czyli wierni) chcą mieć wpływ na wszystkie jego obszary. Nie bez znaczenia są wpływy protestanckie. Oddalamy się od sakramentalności Kościoła, tracimy wiarę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, przestajemy chodzić do spowiedzi i zmieniamy świętą liturgię w ludzki spektakl, który można dowolnie kształtować.
Na tegorocznej wiosennej sesji plenarnej niemieccy biskupi zdecydowali się rozpocząć tzw. drogę synodalną, która ma być procesem wyjaśniającym problem pedofilii wśród duchownych. Przedstawiony w Episkopacie raport niezależnych od Kościoła ekspertów zaleca sprawdzenie, czy przypadków nadużyć seksualnych nie powodują tzw. błędy systemowe w Kościele. Mowa tu m.in. o celibacie i zbyt dużej władzy mężczyzn. I właśnie dlatego biskupi wraz ze świeckimi członkami Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich chcą na „drodze synodalnej” poruszyć takie tematy jak kapłaństwo kobiet i możliwość zniesienia celibatu, a także wprowadzenie zmian w katolickiej etyce seksualnej. Zapowiedzieli przy tym, że postanowienia będą wiążące. Teraz są w ślepej jednokierunkowej uliczce, bo słowa chcą dotrzymać, ale przekroczyli swoje kompetencje wobec Rzymu.
Jak odebrano list, który do biskupów skierował zaniepokojony tym planem reform papież Franciszek?
– List papieża został przyjęty zadziwiająco różnie. Tak, jakby w obiegu były dwie jego wersje. Przewodniczący niemieckiego Episkopatu kard. Reinhard Marx i przewodniczący Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich Thomas Sternberg napisali we wspólnym oświadczeniu, że „biskupi i przedstawiciele świeckich gremiów czują się przez list papieski zaproszeni do kontynuacji rozpoczętego już procesu“. Tymczasem kard. Rainer Maria Woelki i bp Stefan Oster przestrzegali przed groźbą schizmy. „Droga synodalna” od początku podzieliła niemieckich biskupów.
Na początku września w liście do przewodniczącego niemieckiego Episkopatu prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Marc Ouellet jeszcze raz potwierdził zaniepokojenie Watykanu rozwojem sytuacji w Kościele w Niemczech i dołączył list Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, w którym stwierdzono, że plany biskupów niemieckich naruszają normy kanoniczne. W połowie września kard. Marx odbył, jak sam stwierdził, „konstruktywne rozmowy” z papieżem Franciszkiem oraz z kard. Ouelletem. Najbliższe miesiące pokażą, co to oznacza.
Papież w centrum stawia ewangelizację, ale wiarygodność Dobrej Nowiny zależy także m.in. od wiarygodności struktury…
– Parafrazując Ewangelię, trzeba to czynić, a drugiego nie zaniedbywać. W Niemczech konieczna jest nowa ewangelizacja, bo istnieją całe rzesze nieznające Chrystusa. Również w samym Kościele. A struktury należy tu raczej odchudzać, o czym wspominał niemieckim biskupom Benedykt XVI w 2011 r., a następnie Franciszek podczas wizyty ad limina w 2015 r. Myślenie stowarzyszeniowe i strukturalne to moim zdaniem zmora tutejszego Kościoła. Znam dobrze funkcjonujące rady parafialne w parafiach bez wiernych.
Tomasz Kycia
Dziennikarz i teolog, korespondent polskiej sekcji Radia Watykańskiego w Niemczech. Mieszka w Berlinie