W 1970 r. Tim Gallwey skończył studia na wydziale literatury Uniwersytetu Harvarda. Chciał kontynuować karierę akademicką, lecz postanowił zrobić sobie rok przerwy – na pracę w słonecznej Kalifornii jako nauczyciel tenisa ziemnego. Prawdopodobnie jeszcze wtedy nie wiedział, że lekcje, które wyniesie z tego zajęcia zapewnią mu dużo większą sławę niż jakiekolwiek prace w dziedzinie literatury.
Gallwey w czasie udzielania lekcji zauważył, że techniczne uwagi, jakie dawał swoim uczniom niewiele im pomagały. Często było wręcz przeciwnie – gdy adepci tenisa zbyt mocno skupiali się na poprawieniu ustawienia ręki przy forhendzie, zaczynali popełniać inne błędy. Zaczął zastanawiać się, dlaczego świadome dążenie do poprawy pewnych elementów gry prowadzi często do negatywnych rezultatów? Jak to się dzieje, że gdy próbujemy zbyt mocno, to ponosimy porażkę? Te pytania zawiodły go do odkrycia, a następnie opisania idei „wewnętrznej gry”, w której tenisista rywalizuje nie tylko z przeciwnikiem po drugiej stronie siatki, ale przede wszystkim z własnym nastawieniem i przekonaniami na temat siebie, gry czy przeciwnika. To właśnie w tej wewnętrznej grze decydują się często losy pojedynków rozgrywanych na korcie.
Ponad 40 lat po swoim pierwszym wydaniu książka Wewnętrzna gra w tenisa zajmuje nadal czołowe miejsca na liście bestsellerów internetowej księgarni Amazon w dziedzinie podręczników gry w tenisa i psychologii sportu. O jej wpływie na swoje życie mówiły zarówno gwiazdy tenisa, jak i inni sportowcy czy nawet politycy. Gallwey zdecydował się rozwijać tę ideę i przenosić ją także na inne dziedziny sportu i życia.
Stworzył w ten sposób podstawy, z których inspirację czerpie coaching – metoda wspierania innych w rozwoju osobistym i osiąganiu celów. Dziś największa coachingowa organizacja – International Coach Federation liczy ponad 25 tys. członków w ponad 100 krajach świata, a z pomocy coachów korzystają zarówno sportowcy, managerowie, prezesi przedsiębiorstw, czy po prostu osoby, którym zależy na własnym rozwoju.
Jak działa coaching?
Jakiś czas temu rozmawiałem z kobietą, która zajmuje się fotografią ślubną. Pomimo świetnych i wyróżniających się moim zdaniem zdjęć narzeka na stagnację w swojej karierze. Zapytana o to, czy nie myślała o coachingu, dość szybko odpowiedziała: „Nie, kiedyś próbowałam, ale nie lubię, jak ktoś mówi mi, co mam robić”. To niestety dość częsty stereotyp na temat coachingu. Trudno też znaleźć mniej prawdziwy – mówienie komuś, co ma robić, należy do jednych z większych coachingowych przestępstw. Popularna definicja coachingu mówi, że jest to wspieranie rozwoju i pomaganie w osiąganiu celów klientowi bez mówienia mu, jak ma to zrobić. Nie ma tu więc miejsca na rady i nakazy. Podstawą pracy coacha jest jego wiara w tego, z kim pracuje – w to, że posiada on lub jest w stanie zdobyć wszystkie zasoby potrzebne do rozwiązania swoich problemów i osiągnięcia celów. Zadaniem coacha jest stworzenie warunków do ich odkrycia, bo przecież każdy sam jest odpowiedzialny za swoje działania. Coach ma jedynie towarzyszyć tej osobie w drodze, zadawać pytania o możliwe inne perspektywy, stawiać wyzwania, podawać w wątpliwość niektóre przekonania.
Kolejnym założeniem jest szacunek dla wartości tego, kto do nas przychodzi. To on decyduje o tym, co i jak jest dla niego ważne. Coach nie ocenia, nie wartościuje tego, w co ta osoba wierzy, nawet jeśli sam myśli inaczej.
Decydując się na coaching, możemy się spodziewać przede wszystkim dużej ilości pytań. W przeciwieństwie do terapii nie będą to jednak pytania skoncentrowane na naszej przeszłości, lecz raczej na tym, co jest teraz, oraz na planach odnoszących się do przyszłości. Coach nie będzie też pomagał nam w osiągnięciu naszych celów poprzez mówienie, co mamy robić, dawanie rad czy sugestii. Paradoksalnie, takie sposoby pomocy osłabiają drugą osobę – zamiast wzmacniać jej wiarę we własne siły i umiejętności, prowadzą do zwiększenia zależności od innych. Dlatego często, gdy opowiadamy o naszych problemach innym, tak irytują nas ich dobre rady. W większości przypadków tak naprawdę ich nie potrzebujemy – ponieważ to my sami musimy dojść do tego, co dla nas najlepsze i być w pełni przekonani, że tak właśnie jest.
W czym może pomóc?
Coaching wiąże się ze zmianą. Jej początkiem jest dokładne określenie tego, gdzie jesteśmy w danym momencie i do czego chcemy dążyć. Może on dotyczyć różnych sfer – zazwyczaj mówi się o coachingu w obszarze efektywności i celów biznesowych oraz bardzo szerokiej sferze dotyczącej życia związanej z podejmowaniem istotnych decyzji, np. zmiany w życiu zawodowym, przeprowadzki czy choćby decyzji o małżeństwie. Może też wiązać się z chęciami wprowadzenia pewnych zmian w obecne życie – takich jak zrzucenie wagi, wytworzenie nawyku regularnego biegania, nauka języka czy programowanie aplikacji na telefon.
Praca coachingowa może się odbywać na różnych poziomach. Praca z osobą, która chce zmienić swój styl życia, polega na przykład na zmianie nawyków zakupowych, żywieniowych czy związanych z ruchem. Istotne byłoby określenie, w jakich sytuacjach jest jej najtrudniej zachować dobre nawyki i zmienić same sytuacje czy jak ją zachęcić do pracy nad konkretnymi umiejętnościami. Ważna może być również praca nad przekonaniami – jeśli ktoś chce mieć własną firmę, lecz ma negatywne przekonania na temat pieniędzy, to myśl o ich zarabianiu będzie się wiązać z poczuciem winy. Czasem ważna będzie również praca w sferze wartości – zobaczenie, co stoi za naszym pragnieniem dobrych zarobków. Zupełnie inaczej będziemy się motywować, jeśli odkryjemy, że chcemy dobrze zarabiać, ponieważ zależy nam na tym, by sąsiad widział nasz nowy samochód, a inaczej, gdy będziemy wiedzieć, że robimy to ze względu na pragnienie zapewnienia jak najlepszej rehabilitacji dla naszego chorego dziecka. Jeszcze głębszym poziomem pracy będzie pytanie o naszą tożsamość i misję – co chcemy po sobie zostawić na świecie i jak to zrobić.
Jak w bajce o Kopciuszku
Choć coaching w Polsce staje się coraz bardziej popularny, to trend ten ma niestety również swój negatywny aspekt. Coraz częściej można się spotkać z osobami, które podpisując się tytułem „coach” proponują coś zupełnie innego. Sprzedają swoje programy rozwojowe, wydarzenia motywacyjne czy przepisy na łatwy sukces. To zdecydowanie stoi w sprzeczności z oryginalnym coachingiem i wręcz mu szkodzi. Coach pracując z kimś raczej unika światła reflektorów – wycofuje się w cień, po to, by to jego klient mógł błyszczeć. W końcu w swoim życiu to on jest głównym bohaterem. To trochę tak, jak w bajce o wróżce Kopciuszka. Nie znasz jej, prawda? I tak powinno zostać, ponieważ to Kopciuszek jest głównym bohaterem swojej bajki. Wróżka miała swoją rolę o spełnienia, a potem odeszła w cień. Na balu zaś błyszczał już sam Kopciuszek.