Rynek „zajęć dodatkowych” rozwinął się na tyle, że obecnie oferuje naukę nowych umiejętności już nie tylko dzieciom. Także osoby dorosłe mogą spróbować swoich sił w balecie, grze na instrumencie czy ceramice. U części z nich te nowe aktywności przeradzają się w pasję, która zmienia ich dotychczasowe życie.
Monetyzacja dziecięcych marzeń
Dzięki pieniądzom można spełnić wiele marzeń: można własnym sumptem wydać książkę, by poczuć się pisarzem, wyruszyć na wyprawę łodzią podwodną, aby cieszyć się przez parę godzin mianem „specjalisty misji podwodnej”, wykupić wycieczkę na Mount Everest, by poczuć się jak „rasowy” himalaista. Można też zainwestować pieniądze w nową aktywność, która z czasem stanie się naszym hobby – a niekiedy pozwoli także przeżyć to, co umknęło nam, gdy byliśmy dziećmi. Rynek „zajęć dodatkowych” dla dorosłych rozszerza się nieustannie wraz ze zwiększeniem znaczenia idei samorealizacji – dorośli w różnym wieku, którzy chcieliby spróbować czegoś nowego, mogą zapisywać się na lekcje baletu, gimnastyki artystycznej, twórczego pisania czy gry na klarnecie. W większych miastach jak grzyby po deszczu wyrastają obiekty, które – oczywiście za opłatą – pozwalają dorosłym opanować nowe umiejętności: szkoły muzyczne dla dorosłych lub centra sportowe for adults. Niektóre tego typu miejsca zatrudniają prawdziwych specjalistów w danej dziedzinie, którzy wiedzą, jak pracować z osobami, które dawno już przestały być dziećmi – w innych nacisk stawia się na to, by grupy były liczne, a zajęcia miały skuteczną reklamę – czyli po prostu na to, by na szukających pasji dorosłych jak najwięcej zarobić. Poszukujący nowych celów w życiu dorosły człowiek jest nie tylko kimś, w kim być może drzemią ukryte talenty, nieujawnione w okresie młodzieńczym z wielu różnych przyczyn – jest to także po prostu konsument o niemałej sile nabywczej, co specjaliści od marketingu umieją doskonale wykorzystać. Głód (w tym głód nowości i wyjątkowości) popycha nas do konsumpcji – zajęcia dla dorosłych oferują więc konsumowanie „lepszej wersji siebie”.
Potrzeba zmiany
Zapewne pierwsza część tego tekstu na to nie wskazuje, jednak naprawdę sądzę, że odnalezienie nowej pasji w wieku dorosłym jest zazwyczaj bardzo korzystne, a już samo poszukiwanie dziedziny, w której osoba pełnoletnia mogłaby się spełniać „po pracy”, może wnieść wiele pozytywnych zmian do naszego życia. W pierwszej kolejności są to korzyści zdrowotne – wiemy, że Polacy statystycznie zdecydowanie zbyt rzadko się ruszają, więc jeśli osoba dorosła (zwłaszcza wykonująca pracę siedzącą) zaangażuje się w uprawianie dowolnej dyscypliny sportu, będzie to sprzyjało utrzymaniu lub odzyskaniu zdrowia, także tego psychicznego. Zapisanie się na zajęcia z zumby, akrobatyki czy rozpoczęcie przygody z bieganiem bywa czasami pierwszym krokiem do przekonania się do sportu – zdarza się, że dzięki odpowiedniemu podejściu trenera czy własnym dobrym nawykom udaje się przełamać niechęć do wysiłku fizycznego, którą niektórzy z nas wynieśli z nieudolnie prowadzonych lekcji wuefu w szkole. Doświadczyła tego Dominika Nahajowska, która jako osoba dorosła rozpoczęła naukę tańca klasycznego. Choć nie została profesjonalną tancerką baletu, to jednak treningi w dorosłości nie tylko „odczarowały” w jej przypadku szkolne wspomnienia, ale także zaowocowały stworzeniem rozpoznawalnego konta w mediach społecznościowych oraz rozpoczęciem działalności m.in. jako instruktorka stretchingu, terapeutka ruchowa i trenerka medyczna kobiet. Nahajowska stała się też jedną z „ambasadorek” aktywności fizycznej osób dorosłych – zwłaszcza takich, które w dzieciństwie czy okresie nastoletnim nie miały styczności ze sportem.
Podjęcie aktywności zupełnie innej niż ta, która wiąże się naszą codzienną pracą, bardzo korzystnie wpływa także na nasz układ nerwowy: nasze mózgi „lubią”, gdy co jakiś czas uczymy się czegoś nowego, stymulujemy wtedy bowiem inne obszary naszego najważniejszego organu. W dłuższej perspektywie takie działanie może więc „odmłodzić” nasz układ nerwowy i pomóc utrzymać np. odpowiednią koordynację ruchową, gdy będziemy w już w sędziwym wieku. Rozwój nowych zainteresowań w życiu dorosłym zaspokaja także w bezpieczny (zazwyczaj) sposób naszą potrzebę nowości i poszukiwania zmiany, a także potrafi przynieść wiele satysfakcji – poprawne wykonanie zadania na zajęciach potrafi spowodować wyrzut dopaminy, której – mniej lub bardziej intensywnie – poszukujemy w codziennych działaniach. Radość z opanowania nowej umiejętności oraz wysiłek, który podejmujemy na drodze pasji, mogą także pomóc wyjść z życiowej stagnacji i monotonii. Zaangażowanie się w nową aktywność – oczywiście dostosowaną do możliwości danej osoby – jest często elementem tak zwanej aktywizacji, która stanowi
element terapii depresji. Rozsądny wysiłek fizyczny czy intelektualny pomaga odzyskać poczucie własnej sprawczości oraz równowagę biochemiczną ludzkiego organizmu. Wreszcie, podjęcie nowej aktywności w grupie może zaowocować nowymi znajomościami, których w dobie powszechnej samotności bardzo przecież potrzebujemy.
„Teraz w końcu mnie stać”
Niektórzy z nas urodzili się w na tyle dobrze sytuowanych rodzinach, że mogli pozwolić sobie na przywilej odkrywania własnych zainteresowań jako dzieci: spróbować jazdy na nartach, gry na keyboardzie czy wschodnich sztuk walki. Pozostali – choć czasami marzeniom o podjęciu jakiejś aktywności towarzyszyły nawet uzdolnienia w określonym kierunku – z braku środków finansowych lub czasowych własnych rodziców nie mogli skorzystać z wachlarza możliwości, jakie oferuje rynek. Na drodze do spełnienia dziecięcych marzeń o uprawianiu określonej dyscypliny sportowej albo sztuki decydowały czasami przekonania rodziców: zdarzało się (i zdarza nadal), że rodzice nie pozwalają np. dziewczynce na treningi piłki nożnej, gdyż uważają, że jest to sport wyłącznie dla mężczyzn. Dziecko jest zaś na wielu płaszczyznach, także tej ekonomicznej, zależne od swoich opiekunów – jeśli rodzic podejmie tego typu decyzję, dziecko nie będzie miało możliwości sprawdzić, czy dana aktywność rzeczywiście jest dla niego. Próbowanie swoich sił w tenisie, narciarstwie czy garncarstwie w dorosłym życiu wynika więc czasami stąd, że jako osoby samodzielne finansowo wreszcie możemy pozwolić sobie na taki wydatek. – Jako dziewczynka marzyłam o lekcjach tenisa – opowiada Paula, która tuż przed trzydziestką zaczęła grać w squasha (i odnosić sukcesy w lidze amatorskiej). – Wzięło się to stąd, że na wuefie graliśmy czasami w ping-ponga i szło mi świetnie – zapragnęłam więc nauczyć się grać również w ziemnego tenisa. Rodzice nie mieli nic przeciwko, jednak byli dość ubodzy. Przez pewien czas była nawet szansa, że zapiszą mnie na zajęcia, ale byłam zagrożona z matematyki i zdecydowali, że ważniejsze będzie opłacenie mi korepetycji. Było mi wtedy przykro, zwłaszcza że dwie moje najlepsze koleżanki chodziły na treningi: jedna właśnie na tenisa, inna – na karate. Czułam się gorsza, mniej ciekawa jako osoba, skoro nie robiłam nic poza szkołą. Kiedy więc skończyłam studia i dostałam pierwszą pracę, było dla mnie jasne, że spróbuję swoich sił w sporcie – jednak nie było w mojej okolicy treningów tenisa dla dorosłych. Pojawił się za to squash – poszłam z moim chłopakiem (obecnie mężem) na darmowy pierwszy trening. A potem zostałam. Naprawdę się w to zaangażowałam. Trenuję trzy razy w tygodniu i zdobyłam już 2. oraz 3. miejsce na zawodach dla graczy nieprofesjonalnych. Teraz w końcu mnie na to stać, więc po prostu wykorzystuję tę możliwość, której byłam pozbawiona wcześniej. Nie będę olimpijką, ale jestem o wiele bardziej zadowolona z życia, odkąd zaczęłam grać.
Uznać swoje ograniczenia
W słowach Pauli zawarta jest bardzo cenna wskazówka na temat tego, co jest ważne przy podejmowaniu nowej aktywności. Są to adekwatne oczekiwania wobec samego siebie. Nie ma sensu wymagać od swojego ciała, by na skutek amatorskich treningów stało się tak gibkie jak u osoby trenującej zawodowo od lat – podobnie mało rozsądne jest wymaganie od swoich plastycznych dzieł stworzonych na kursie rysunku, że będą doskonale warsztatowo (choć tak też się czasami zdarza!). Wskazane jest, by celem dorosłego pasjonata był rozwój i przyjemność płynąca z hobby, a nie mistrzostwo – w przeciwnym razie możemy nabawić się kontuzji (w przypadku sportu) oraz ogromnej frustracji. Jeżeli planujemy podjęcie nowej aktywności, powinniśmy także przemyśleć związane z tym kwestie finansowe – nowe działania prawie zawsze wymagają pewnych nakładów pieniężnych, co samo w sobie nie jest negatywne. Skoro wydajemy pieniądze na dostęp do licznych platform streamingowych i kolejne ubrania, to w zasadzie czemu nie mielibyśmy wydać ich również na realizację własnej pasji, która sprawia, że czujemy się szczęśliwsi (i często dzięki niej jesteśmy zdrowsi)? Inwestowanie we własne przyjemności jest zrozumiałe i korzystne – w końcu pieniądze zarabiamy nie tylko po to, żeby przetrwać, ale także po to, by móc dzięki nim pozwolić sobie na przyjemności. Jeśli jednak odkrywamy swoją pasję jako osoby dorosłe, powinniśmy po pierwsze zachować realizm, przyjmując chociażby, że uczęszczanie na zajęcia z baletu dla dorosłych nie zmieni nas w profesjonalną tancerkę klasyczną, niezależnie od tego, jak duże koszta poniesiemy. Po drugie – nowe hobby, choć z natury rzeczy jest angażujące, nie powinno stawać się konkurencją dla płatnej pracy zawodowej, którą wykonujemy. Jeśli trener tańca lub nauczyciel malowania namawia nas na zakup większej ilości lekcji (i to jeszcze takich, które odbywają się w godzinach naszej pracy), mamiąc nas wizją wielkiego sukcesu, warto podejść do sprawy z rezerwą. Zdarza się oczywiście, że pasja zamienia się w pracę, a to, co miało być urozmaiceniem życia, staje się jednym z jego kluczowych elementów – zawsze jednak należy przemyśleć, na ile w danym momencie możemy pozwolić sobie na zmiany, jakie są nasze szanse (znów: kwestia wspomnianego realizmu), a na ile mamy do czynienia z nachalną próbą monetyzowania naszego zaangażowania. Choć może to być psychicznie wymagające, warto także „przetrawić” informację, że rozwinięcie nowego hobby w życiu dorosłym nie zwróci nam dzieciństwa, podczas którego niektórych marzeń nie udało się zrealizować.
Jeśli jednak podejdziemy do nowej pasji – nomen omen – po dorosłemu, to może ona wzbogacić nasze życie i stać się obiektem, dzięki któremu w codziennym funkcjonowaniu pojawi się ożywcze tchnienie nowości.