Jesteś autorką projektu „Pracownia kobiecej zmiany”. Dlaczego to kobiety są docelową grupą proponowanych przez Ciebie działań?
– Wszystko zaczęło się w okresie pandemii. Odkryłam na Facebooku grupę, stworzoną przez kobiety dla kobiet, której celem było wspieranie się wzajemnie na różnych płaszczyznach życia, głównie w sferze zawodowej. Grupa ta miała założoną zakładkę „pomoc”, która ku mojemu zdziwieniu była zupełnie pusta. W tamtym czasie nie pracowałam, gdyż ze względów pandemicznych zakończyłam współpracę z agencją eventową. Uznałam, że skoro i tak większość dnia spędzam w domu, moje kompetencje i umiejętności mogę wykorzystać, pomagając komuś. Moja pasja może okazać się dla kogoś wsparciem. Wiele lat przepracowałam w biznesie, w międzyczasie doszkalając się w zakresie coachingu, wspierania rozwoju i zmiany. Zamieściłam ogłoszenie na grupie, że jeśli ktoś chce porozmawiać, to zapraszam, i że nie będzie to tylko koleżeńska rozmowa, ale dysponuję narzędziami, których zastosowanie może mieć realny wpływ na odnalezienie się w nowej sytuacji lub dokonanie zmiany w swoim życiu. W pierwszym tygodniu zgłosiło się pięć kobiet, w drugim było ich już dwadzieścia siedem. Stało się to realnym znakiem i odzwierciedleniem ogromnej potrzeby życzliwego, empatycznego wsparcia wśród kobiet. Mimo nazwy mojego projektu na co dzień pracuję także z mężczyznami, mężami, partnerami, braćmi kobiet, które były u mnie w procesie. Jednak bardziej dedykuję swoje działania kobietom, ponieważ łatwiej się przejrzeć kobiecie w oczach kobiety, zwłaszcza gdy poszukuje ona swoich mocnych stron i siły do działania. Kobieta potrzebuje wiedzieć, że ktoś jej zdrowo kibicuje i nie chodzi tu o mówienie „będzie super”, „na pewno dasz radę”. Jestem bardzo daleko od tego typu narracji. Mam na myśli wsparcie w postaci realnego patrzenia na zachodzące zmiany, towarzyszenia w procesie i bycie obok, gdy coś ważnego się wydarza.
Myśli o różnych zmianach towarzyszą nam każdego dnia. Skąd kobieta ma wiedzieć, że nadszedł czas na realną zmianę?
– Warto zadać sobie pytanie, jak długo jest z tobą myśl o zmianie. Jeżeli silne pragnienie towarzyszy już dłuższy czas, to podświadomie wiesz, że nadszedł moment. Można trochę przeczekać, ale przychodzi czas, w którym czuje się, że nie można już dłużej zwlekać. Wyczucie tego momentu jest bardzo indywidualne i każdy diagnozuje je we właściwym dla siebie czasie. Jest takie powiedzenie, które mówi, że kiedy uczeń jest gotowy, pojawia się mistrz. Ze zmianą jest podobnie, jeśli w człowieku pojawia się gotowość, to jego uwaga będzie podążała za tym, co o tej zmianie mówi: nagle usłyszy coś w rozmowie, zobaczy w mediach społecznościowych, przeczyta jakiś artykuł. Często przychodzą do mnie kobiety, które zdiagnozowały, że chcą wprowadzić zmiany w zakresie zawodowym. Zaczynamy wówczas przyglądać się różnym obszarom życia i zadajemy pytania, od czego chcą zacząć, co je uwiera albo gdzie dostrzegają w swoim życiu niedosyt. Tak naprawdę rozmowa o tym często pozwala odkryć i nadać kształt zmianie. Bardzo wiele osób zaczyna rozmowę od tego, że nie wie, czego chce, nie potrafi tego nazwać. Opierając się na transteoretycznym modelu zmiany, wiemy, że ma ona różne etapy. Pierwsze stadium to prekontemplacja, która wiąże się z pojawieniem myśli o zmianie, ale jeszcze nie pojawia się gotowość na nią. Kontemplacja jest o tym, że zaczynam rozważać, zauważać potrzebę zmiany w konkretnym obszarze. Następny etap to przygotowanie, czyli planowanie. To wtedy odbywa się analiza, rozważanie i sprawdzanie, czego potrzebuję, aby zmiana zaszła. Kolejne etapy to wdrażanie zmiany, utrzymane jej i powrót do procesu. Każda z nas jest na innym etapie życiowym i ma inne zasoby. Wszystko to należy bardzo dokładnie sprawdzić, nie zawsze można i warto do zmiany podchodzić spontanicznie, te większe dobrze jest sobie przemyśleć i zaplanować. Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie wartości stoją za motywacją, gdyż to one będą kierunkowskazem. Ta diagnoza pozwoli kobiecie zdać sobie sprawę, skąd ma czerpać siłę, aby dokonać zmiany. Warto zaplanować pierwsze kroki, spróbować przewidzieć, co się może wydarzyć, co będzie najlepszym wariantem i co zrobimy, gdy na początku coś pójdzie nie tak. I coś, o czym zapominamy – nagroda za kolejne kroki, wyzwania. Elementy gratyfikacji pozwalają dostrzec zainwestowany czas, przemierzoną drogę i podziękować sobie za włożony trud. Towarzysząc moim klientkom, zawsze sprawdzam, czy cel, który dana kobieta obrała, jest ekologiczny, to znaczy integralny z całym środowiskiem, w którym żyje, czy będzie on również dobry dla jej rodziny, zdrowia psychofizycznego i przyjaciół. Od początku działania Pracowni przyświeca mi myśl, że każda osoba po sesji powinna wyjść z kawałkiem dobra dla siebie, czasem to kolejny puzzel dużego obrazka.
Czasem przejście od teorii do praktyki to najdłuższa droga, którą musimy pokonać. Jak zacząć?
– Na początku same przed sobą przyznajemy, że czegoś nam brakuje, niby wszystko z naszym życiem jest w porządku, ale gdzieś w głębi serca potrzebujemy zmiany. Czasami są to niezrealizowane marzenia, porzucona kiedyś droga albo po prostu chęć skorzystania z inspiracji i wprowadzenia radości do swojego życia. Bardzo ważne jest uświadomienie sobie, że etap ten nie zawsze oznacza gotowość do działania. Praktykę wprowadzenia zmiany bardzo jasno obrazuje przykład odchudzania, redukcji wagi. Nawet jeśli kogoś ten temat nie dotyczy, łatwiej będzie zrozumieć mechanizmy stojące za zmianą. Pierwsza myśl, która zazwyczaj pojawia się w kobiecie chcącej zredukować swoją wagę, to ta, że powinna „coś ze sobą zrobić”. W tym momencie nie ma gotowości, aby na przykład umówić się do dietetyka. Zaczyna myśleć, że pewne działania mogłyby wpłynąć pozytywnie na jej zdrowie i samopoczucie. Mimo że już coś wie, jeszcze nie określa sobie celu. Sam proces zaczyna dopiero kiełkować. Kolejnym krokiem jest przygotowanie się, czyli określenie, jaką wagę i w jakim czasie chciałaby osiągnąć. Jeżeli wpadnie na pomysł szybkiego schudnięcia trzydziestu kilogramów w miesiąc, pojawia się pytanie, czy cel jest realny i zdrowy? Na tym etapie ważne jest sprawdzenie, czy założenia, które dana osoba poczyniła, nie będą powodowały żadnych strat. Tu warto wyznaczyć sobie konkretny cel: np. osiągnę wagę X (przykładowo: obecna waga minus 3 kg) w miesiąc. Cel powinien być motywujący, realny do osiągnięcia w określonym czasie. To także moment rozejrzenia się dookoła, jak inni radzili sobie ze zmianą, określenie korzyści z wprowadzenia nowych nawyków, zaplanowanie działań praktycznych, jak np. podjęcie aktywności sportowej czy kontaktu z dietetykiem. Przygotowanie to także psychoedukacja i wyszczególnienie sobie wszystkich etapów procesu. Warto również uświadomić sobie, że będą takie momenty, w których przyjdzie pokusa, i na tym etapie przygotować kontrargumenty, a w zasadzie słowa wsparcia dla siebie na przyszły czas. Mózg naturalnie dąży do homeostazy, więc zrobi wszystko, żebyśmy nie tracili energii do wprowadzania nowości i wychodzenia ze strefy komfortu. Sama świadomość tego sprawia, że łatwiej nam przetrwać chwilowy kryzys. Zmiana potrafi być naprawdę piękną przygodą. Być może to czasem długa droga, ale można podczas niej odkryć wiele dobrych punktów.
Mam wrażenie, że część zmian, które podejmujemy, wynika z głębokiej nieakceptacji swojego życia. Tu i ówdzie spotyka się osoby, które chcą zmiany tylko dlatego, że zazdroszczą życia innym.
– Zazdrość jest mało ekologiczną motywacją, nie ma w niej pozytywnej głębi. Gdy zaczyna ona być motorem, przyglądamy się prawdziwym potrzebom danej kobiety. Nazwanie potrzeby, która stoi za zazdrością, może pozwolić wyruszyć w dalszą drogę w samorozwoju. Oczywiście zdarza się, że w przypadku zaburzeń, bycia w niezasobnym czasie, proces zmiany może wymagać wsparcia terapeuty. W coachingu czy innych formach rozwoju osobistego mówimy o pracy z niedosytem w życiu człowieka, w pracy z niedoborami zaleca się często psychoterapię. Czasem sesje ze mną są dla moich klientek momentem, w którym nie tylko osiągają zmiany, ale także podejmują decyzję o głębszym przyjrzeniu się sobie w trakcie terapii. Przejście z zajmowania się niedosytami do przyjrzenia się swoim niedoborom jest łagodne i buduje bezpieczną gotowość. Istotny jest punkt, z którego dana osoba rozpoczyna proces zmiany. Istnieje różnica między tym, kiedy ktoś czuje większy lub mniejszy niedosyt w życiu i chce podjąć pracę marzeń, a tym, kiedy znajduje się w miejscu, gdzie wszystko mu się rozsypało i nie wie, od czego zacząć. Na początku każdej zmiany trzeba znaleźć motywację, zapytać siebie, z czego zmiana ma wynikać, a także co sprawia, że czuję sens w moim życiu. Za motywacją zawsze stoją wartości. Najczęściej ludzie jako swoje wartości wymieniają pracę, rodzinę, zdrowie, miłość, podróże itd. Tymczasem zazwyczaj są to obszary naszego życia, a nie wartości, dzięki którym robimy coś z przyjemnością. Może okazać się, że dla kobiety, która jest mocno skoncentrowana na swojej rodzinie, najważniejszą wartością jest czułość i kontakty z ludźmi – i właśnie te wartości znalazła w przestrzeni rodzinnej. Wcale nie oznacza to, że nie mogłaby realizować ich gdzie indziej. Czasami zmianą okazuje się także akceptacja swojego życia.
Któż z nas nie zna mam zmęczonych opieką nad dziećmi i troską o dom, które niby w żartach, między wierszami mówią, że najchętniej rzuciłyby wszystko i wyjechały na drugi koniec świata. Jak zachować zdrowy balans między potrzebą zmiany a racjonalnym patrzeniem na swoją sytuację życiową?
– Każda z nas powinna zdać sobie sprawę, że istnieje tzw. zdrowy egoizm, że jest on dobry i można zaprosić go do swojego życia, Żyjemy w czasie, w którym wiele kobiet ciągle ma poczucie winy, kiedy robi coś inaczej niż wszyscy. Wynika to z naszego wychowania, kontekstu kulturowego, a także wielu innych czynników. Istnieje w nas takie przekonanie, że najpierw trzeba pomóc wszystkim dookoła, a na końcu sobie. Często robię mały eksperyment i pytam kobiety, w jakiej kolejności nalewają wodę do szklanek, gdy robią herbatę rodzinie. Okazuje się, że większość zostawia swoją szklankę na koniec, bo gdy zabraknie wody, one przecież mogą mieć nalane do połowy. Moim klientkom proponuję ćwiczenie, aby następnym razem, robiąc herbatę, spróbowały napełnić swój kubek jako pierwszy. Uwierz mi, że ten mały sukces w zamianie perspektywy bywa trudny do osiągnięcia. Bardzo ubolewam, ale jeszcze wciąż jako kobiety nie dajemy sobie prawa do bycia najważniejszymi dla siebie. Tzw. dobry egoizm wiąże się również z pokazaniem tego, co kobieta wartościowego ma w sobie. W naszej edukacji powszechnej brakuje zajęć z budowania poczucia własnej wartości. Będąc dorosłymi ludźmi, bardzo często nie wiemy, co jest naszą mocną stroną. Wiele osób robi testy, gdyż chce się dowiedzieć o tym, jakie ma talenty, licząc na to, że wyskoczy jakiś magiczny wynik, który powie im jakąś prawdę o nich samych. Moim ogromnym przywilejem jest towarzyszyć kobietom w poznawaniu siebie, pozwalać im spojrzeć na siebie inaczej i dać się sobą zachwycić. Jedna z moich klientek zgłosiła się do mnie z chęcią pracy nad zmianą zawodową. Od pewnego czasu przychodziła do biura z poczuciem winy i bez wdawania się w rozmowę skupiała się na pracy. Jej współpracownicy zwracali uwagę na to, że jest mało społeczna i się nie integruje. Wielkim odkryciem dla niej było dostrzeżenie, że potrzebuje maksymalnego skupienia do wykonania zadania. Prosta rzecz otworzyła jej głowę i pokazała, że nie jest ona ani zła, ani niemiła czy antyspołeczna. Odtąd przestała chodzić z ciężarem do pracy, ale przekazywała komunikat swoim współpracownikom, że potrzebuje się skupić, aby pracować. Relacje w zespole uległy poprawie. Zmiana to też pozwolenie sobie na postrzeganie siebie przez pryzmat swoich potrzeb oraz prawa do ich spełnienia. Nasza zmiana powoduje także zmiany w otoczeniu, w którym przebywamy.
Zdarza się, że kobieta bardzo potrzebuje zmiany, tymczasem czynniki zewnętrzne zupełnie temu nie sprzyjają: nie może pójść do pracy, bo dzieci ciągle chorują, nie może podjąć pracy marzeń, bo nie spłacą kredytu, nie zmieni otoczenia w wakacje, bo są inne priorytety finansowe. Co, jeśli potrzeba zmiany staje w kontrze do środowiska zewnętrznego?
– Pamiętajmy, że zmiana nie musi być wcale spektakularnym, wielkim wydarzeniem. Często są to po prostu małe kroki. Kobieta powinna przede wszystkim sprawdzić, czego tak naprawdę potrzebuje. Dobrze, aby zaprosiła do tych rozważań swojego męża lub partnera, gdyż zmiana w takiej sytuacji nigdy nie jest samotnym procesem. Ważne jest, aby mimo postanowień i nowości zachować harmonię. W procesie zmiany nie chodzi o to, aby wszystkiemu zaprzeczyć i wszystko zostawić, ale aby iść do przodu z tym, co mamy. Wiele kobiet po wielu latach opieki nad dziećmi w domu odkrywa potrzebę zmiany, lecz wydaje im się, że do niczego się nie nadają, ponieważ czasem nawet nie rozumieją języka ogłoszeń o pracę. Niby błahy kłopot, ale kiełkuje przekonanie o tym, że sobie nie poradzą. I tu pojawia się bardzo istotny element w procesie zmiany: wsparcie. Już na początku warto zadać sobie pytanie o to, kto cię może wesprzeć na drodze, kogo możesz poprosić o pomoc. Warto poszukać osób w swoim środowisku, które o tej zmianie będą wiedziały. Czasami rozwiązanie przynosi udział w warsztatach, indywidualnych sesjach czy praca z mentorem.
Podejście do zmiany często wiąże się z naturalnymi predyspozycjami. Są wśród nas ludzie, którym zmiana dodaje energii, ale także tacy, którzy wolą utrzymać status quo. Jednak są i tacy, których sama rozmowa o zmianie przyprawia o palpitację serca. Jak radzić sobie z lękiem wobec zmiany?
– Pierwsze pytanie, które trzeba sobie postawić, to czy na pewno chce się zmiany. Jedna z teorii dzieli nas na cztery typy osobowości. Pierwszy z nich to „działacz”, czyli człowiek, który jest skoncentrowany na działaniu, ma szybkie tempo podejmowania decyzji i dąży do celu, często sam się motywuje. Drugi typ to człowiek „porządkujący”, który zmian nie lubi i kieruje się zasadą, że „zawsze tak było i jest w porządku”. Dla tych osób zmiana może wiązać się z lękiem. Trzeci typ to typ „harmonijny”, lubiący, gdy wszystko wokół niego przebiega w harmonii, kiedy ma dobre relacje, stabilną pracę. Mimo że jest to postawa trochę wycofana, to łatwiej namówić taką osobą na zmianę niż osobę w typie porządkującym. Ostatni typ to „ekspresyjny”. Są to osoby, które zmiany wprost uwielbiają i mają mnóstwo pomysłów, jak je wprowadzić w życie. Dla takiego człowieka zmiana musi być jednak spektakularna, np. gdy robi remont mieszkania, to nie jest to kwestia pomalowania ścian na inny kolor, ale zamienienia miejscami łazienki z sypialnią. Każdy z nas ma inną gotowość do zmiany, a najważniejsze to nie narzucać sobie czegoś, co jest ponad nasze siły. Jeśli jednak lęk w obliczu zmiany jest paraliżujący, warto pomyśleć o wsparciu odpowiedniego specjalisty. Pamiętamy o tym, że zmiany mogą nas zaskoczyć i przyjść z zewnątrz, wówczas poszukajmy w nich szans dla nas na lepsze życie. Jeśli natomiast sami planujemy zmiany, to dajmy sobie prawo, by proces był dostosowany do naszych zasobów na dany moment, doświadczenia oraz naszej naturalnej dynamiki działania.
KAROLINA DANILUK
Coach, trenerka zmiany, autorka projektu „Pracownia kobiecej zmiany”