Logo Przewdonik Katolicki

Zawodowy twist

Weronika Frąckiewicz
fot. Pathdoc/Adobe Stock

Rozmowa z Hanną Krzyczkowską o wypaleniu zawodowym, odwadze i wytyczaniu nowej drogi.

Przeciętny 30-45-latek od kilku lub kilkunastu lat pracuje na tym samym stanowisku. Wiadomo, że nie jest różowo, często jest nawet kiepsko, ale przyzwyczaił się na tyle, że pytań o pracę praktycznie sobie nie zadaje. Tymczasem badania pokazują, że 47 proc. Polaków, gdyby była taka możliwość, skorzystałaby z L4 z racji wypalenia zawodowego. Jak właściwie je u siebie zdiagnozować?
– Nie jest to prostą sprawą. Jeżeli ktoś jest od kilku, czasem kilkunastu lat w kołowrotku pracy, nieustannie wyznaczane są mu zadania, codziennie spotyka się z oczekiwaniami pracodawcy, klientów, współpracowników, bierze udział w nowych projektach, to rzeczywiście może być mu trudno zatrzymać się i zastanowić, czy jest we właściwym miejscu albo czy przyszedł czas na zmiany. Taki tryb pracy nie sprzyja przemyśleniom typu: czy dobrze czuję się w swojej pracy, i czy jest ona dopasowana do moich kwalifikacji, predyspozycji, mocnych stron itp. Zazwyczaj dostrzegamy, że cierpimy na wypalenie zawodowe i czujemy, że czas na zmianę dopiero, gdy coś się wydarzy. Często niestety takim bodźcem jest choroba. Ciągły stres i emocje związane z niezadowoleniem z pracy kumulują się w ciele i powodują problemy psychosomatyczne. Dopiero gdy idziemy na zwolnienie, bo jesteśmy przyciśnięci do ściany, mamy okazję spojrzeć na ścieżkę kariery zawodowej z innej perspektywy. Dla kobiet często urlop macierzyński jest takim momentem. Bardzo dużo mam czuje, że praca sprzed macierzyńskiego teraz zwyczajnie do nich nie pasuje. Macierzyństwo to czas ogromnych zmian, zmieniają się wartości, priorytety, a co za tym idzie – oczekiwania, również te zawodowe. Dlatego mamy często są zagubione, jeśli chodzi o powrót do aktywności zawodowej, nie chcą wracać do pracy, która nie odpowiada ich aktualnym potrzebom. Drugą rzeczą, która utrudnia wielu osobom decyzję o zmianie pracy, jest myślenie, że skoro już tak dużo zainwestowałem czasu i energii, a może i nawet pieniędzy w zdobywanie doświadczenia, doszkalanie się, budowanie pozycji, to szkoda teraz to wszystko zostawić – nazywa się to pułapką utopionych kosztów. To sprawia, że wydaje nam się, iż w nowym miejscu będziemy musieli zacząć od nowa, co oczywiście nie jest prawdą.

Przemęczenia w pracy zdarzają się chyba każdemu, podobnie jak czasowa niechęć do pełnionych obowiązków. Czy istnieje jakiś punkt zapalny, który świadczy o tym, że to nie chwilowa niedyspozycja zawodowa, ale wypalenie?
– Oprócz pracy z klientami indywidualnymi prowadzę także szkolenia dla pracowników. Tematem szkoleń są często emocje towarzyszące im w pracy. Okazuje się, że nadal wielu z nas ma problem z rozpoznawaniem i czytaniem emocji. Dzieje się tak głównie dlatego, że nie mieliśmy okazji się tego nauczyć. W pokoleniu naszych rodziców generalnie nie zwracano wielkiej uwagi na sferę emocjonalną. Dlatego dziś trudno nam być uważnym na to, co rzeczywiście się z nami dzieje, czytać język emocji i analizować, co one nam chcą powiedzieć. Gdy emocji trudnych jest w pracy więcej niż sprzyjających, jest to moment, w którym warto się zatrzymać i zastanowić, czy to nie jest czas na zmianę zawodową, bo być może jeszcze nie mamy wypalenia zawodowego, ale jesteśmy tuż przed nim. Wypalenie zawodowe czuć w ciele, pojawia się m.in. apatia, senność, uszczypliwość wobec współpracowników, niska odporność na różnorodne bodźce, brak apetytu lub kompulsywne objadanie się. Emocje zawsze łączą się z ciałem, generując procesy neurobiologiczne i, o ile ich nie jest za dużo, to ono sobie poradzi, ale jeżeli jest ich natłok i codziennie jest się w napięciu, w stresie, w podenerwowaniu, to w ciele odnotowuje się wszystko. Ważne jest, aby pamiętać, że praca zawsze będzie wiązała się z emocjami, również tymi trudnymi. Nie znajdziemy pracy, w której nieustannie będzie spokój. Błędnym założeniem jest również myślenie, że jeżeli znajdzie się pracę dopasowaną, która będzie tzw. powołaniem zawodowym, będzie się wiecznie szczęśliwym. Nie jest to prawdą, ponieważ każda praca charakteryzuje się dużą ilością czynników zmiennych.

Jak po kilkunastu latach w jednej branży zmienić swoją ścieżkę zawodową? Czy to jest możliwe w rzeczywistości, czy tylko na kartach poradników motywacyjnych?
– Oczywiście, że jest możliwe. Przede wszystkim trzeba dać sobie czas. Zmiana jest procesem. Wiąże się ona z pracą nad sobą, nie tylko nad samoświadomością, ale również nad otwartością i ciekawością. Po kilkunastu latach w zawodzie często zaczynamy być specjalistami albo ekspertami w danej dziedzinie i czasami sami wchodzimy w schemat myślenia, że skoro jestem ekspertem, to muszę wszystko wiedzieć. Taka postawa bardzo zamyka na nowości. Zawsze warto rozmawiać z ludźmi z życzliwą ciekawością, każdy nowo poznany człowiek może okazać się inspiracją do czegoś nowego. Tymczasem zamykamy się w różnego rodzaju bańkach, bo tak jest bezpieczniej. Podczas konsultacji często proszę moich klientów, aby określili swój zawód. Chcę tym pokazać, że dziś, na globalnym rynku pracy, nie ma czegoś takiego jak zawód. Odchodzi się od prognozowania zawodów przyszłości, teraz prognozuje się kompetencje przyszłości. Zawody są, a za chwilę ich już nie ma. Być może jest to slogan, ale w sytuacji, o której mówimy, sprawdzi się powiedzenie, że jedyną pewną rzeczą jest zmiana. Jesteśmy ciągle w obliczu zmiany, zarówno sami wewnętrznie, jak i świat dookoła nas. Pracodawcy również to widzą, dlatego obecnie mniej patrzą na to, jaka jest nazwa stanowiska, a bardziej dostrzegają umiejętności, wiedzę, doświadczenie i kompetencje przyszłego pracownika.

Czy są jakieś praktyczne kroki wytyczania nowej drogi zawodowej?
– Warto zacząć od zredefiniowania swojego dotychczasowego doświadczenia, nazwania swoich umiejętności, mocnych stron, talentów. Często pytam moich klientów, jakie mają umiejętności. Bardzo trudno im je nazwać, mimo że podświadomie wiedzą, co potrafią. Albo opowiadają o nich ogólnie, a samo ich wyliczenie za wiele nie mówi o człowieku, tutaj warto nakreślić swoją historię ich osiągania, zdobywania. Pomocne będzie odpowiedzenie sobie m.in. na pytania: czego teraz potrzebuję? W czym jestem dobry? Co zawodowo lubię robić? Jakich zadań w pracy chciałbym robić więcej? To pozwoli określić siebie zawodowo na nowo. Taka analiza daje dużo odpowiedzi dotyczących wyboru ścieżki zawodowej. Gdy robimy małe kroki, mgła, którą mamy na początku myślenia o zmianie drogi zawodowej, zaczyna się rozrzedzać. Bardzo często jest tak, że gdy robię analizę osoby, na początku spotkania wymienia ona zupełnie coś innego jako swoje mocne strony, potrzeby zawodowej zmiany na przyszłość, a po wielu ćwiczeniach dochodzi do innych wniosków. W poznawaniu siebie zawodowo na nowo ważne jest wejrzenie głębiej w siebie. Podejmując decyzję, warto wiedzieć, że opieranie się na liście zysków i strat może być ograniczające, gdyż czynników, które dobrze wziąć pod uwagę, zastanawiając się nad nową pracą, jest o wiele więcej. Podejmowanie decyzji zawsze musi być wielowymiarowe, trzeba spojrzeć na potrzeby, na to, czego chcemy, na punkt życiowy, w którym jesteśmy, na naszą wizję przyszłości, ale i na przeszłość, talenty i predyspozycje. Dopiero takie podejście pozwoli nam podjąć właściwą decyzję.

Czasem społecznie tkwimy w różnych schematach, jak np. w tym, że kobieta powinna strzec domowego ogniska, i dlatego najzwyczajniej nie starcza nam odwagi do zmiany. Skąd ją czerpać?
– Problem jest złożony. Ważna jest praca nad swoimi przekonaniami, ale i zawodową pewnością siebie. To pewność siebie pozwala nam łatwiej stawiać granice i skutecznej osiągać zamierzone cele. Problem polega na tym, że możemy ją utracić. Jeżeli czujemy się niepewni, to trudno nam powziąć jakieś kroki ku zmianie. Warto co jakiś czas, dla higieny psychicznej, robić analizy mocnych stron, umiejętności, tego, co wiemy, w czym jesteśmy dobrzy, co lubimy, a czego nie, bo to się w naszym życiu zmienia, a wiedza o tym, jak się zmieniamy, daje nam dużą samoświadomość i wpływa na naszą pewność siebie. Warto szukać miejsca pracy zawodowej nie ze względu na duże pieniądze, ale na jakość życia, którą to stanowisko pozwoli nam posiąść. Oczywiście pieniądze są ważne, ale nie powinny być najważniejsze, zwłaszcza gdy decydujemy się na zmianę. Pracy nie możemy traktować w oderwaniu od życia prywatnego. Dlatego tak ważne jest, aby znaleźć miejsce dopasowane do siebie, ponieważ ono może poprawić jakość całego życia. Często myślimy bardzo stereotypowo: ,,praca to kasa”. I to jest po części prawdą, ale za pieniądze nie kupimy sobie spokoju i balansu w naszym życiu. Pamiętajmy również, że jesteśmy istotami niedoskonałymi i nigdy nie będziemy ideałami. Perfekcjonizm, wbrew pozorom, ogranicza naszą wiarę w siebie i może sprawiać, że odwaga nam ucieka. Pozwólmy sobie na pomyłki.

Jak nie wpaść z deszczu pod rynnę, zamieniając kiepską pracę na gorszą tylko po to, żeby wyrwać się z tej pierwszej?
– Zastanowienie się nad aktualnymi potrzebami zawodowymi i życiowymi, wraz z możliwościami, którymi dany człowiek dysponuje, jest dobrym punktem wyjścia, aby nie popaść w to, o czym mówisz. Jedna z moich klientek ma świetne doświadczenie zawodowe, pracowała na wysokich, międzynarodowych stanowiskach. Gdy zapytałam ją, co lubiła robić w pracy, odpowiedziała, że nic. Jedyne, o czym marzyła, co chciała robić, to założyć własną działalność gospodarczą, żeby uciec od struktur, szefów, braku swobody w działaniu, niepewności. Ucieczka jest naturalną reakcją na trudne emocje, jednak lepiej się im przyjrzeć, bo to, co czujemy, chce nam coś zakomunikować. Gdy zaczęłyśmy pracować nad jej potrzebami, także tymi głęboko ukrytymi, okazało się, że jej najważniejszą potrzebą jest poczucie bezpieczeństwa, co wiązało się m.in. z poczuciem zabezpieczenia finansowego. Na ich bazie zaczęłyśmy robić ćwiczenie w podejmowaniu decyzji zawodowej. Dopiero gdy zaczęłyśmy drążyć, okazało się, że własna działalność nie jest dobrym pomysłem, ponieważ w tego typu przedsięwzięciach nie ma zaspokojonej najważniejszej dla niej na teraz potrzeby – poczucia bezpieczeństwa finansowego. Po kilku spotkaniach doszła do wniosku, że może robić dalej to, co robiła, ale w firmie z podobnymi do jej wartościami, z bliską jej kulturą organizacyjną i z możliwością zaspokojenia swoich zawodowych potrzeb. Pamiętajmy o tym, aby dostosowywać pracę do siebie, swoich wartości, potrzeb, a nie siebie do pracy, bo to jest dużo trudniejsze.

HANNA KRZYCZKOWSKA
Założycielka projektu „Mama wraca do pracy”, dyplomowana doradczyni zawodowa z wieloletnim doświadczeniem pracy jako trenerka kariery. Wspiera mamy w powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim. Motywuje do działania i pomaga w budowaniu pewności siebie. Prywatnie żona i mama dwóch córek

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki