Logo Przewdonik Katolicki

Środek życia

Agnieszka Pioch-Sławomirska
fot. Andreas Kuehn/Getty Images

Kiedy wchodzimy w okres okołomenopauzalny, przed nami jest jeszcze kilka dekad życia – warto przeżyć je dobrze. Z Elżbietą Wiater, autorką książki Menopauza. Zrozumieć i zaakceptować nową siebie

Skąd pomysł na książkę o meonopauzie?
– Z życia (śmiech). Kiedy ukończyłam 40. rok życia, wiedząc, że zbliżam się do menopauzy, chciałam się do niej przygotować. Nie znalazłam książki, która dawałaby mi podstawowe informacje z głównych dziedzin zajmujących się menopauzą: medycyny, psychologii, fizjoterapii, diety, pielęgnacji skóry, ale też duchowości. Jako teolog zdaję sobie sprawę, że w duchowości chrześcijańskiej naprawdę jest wiele dobrych propozycji dla kobiet w tym wieku, tylko mam wrażenie, że część z nich pozostaje gdzieś schowana, większość z nas jest nieświadoma, że takie opcje istnieją. Do tego tematyka bioetyczna, szczególnie ta dotycząca płodności, jest mi bliska.

Zaprosiła Pani do rozmów o menopauzie ekspertki z różnych dziedzin, bo to książka, w której kobiety mówią do kobiet.
– To próba powrotu do tego, że kiedyś kobiety rozmawiały na takie tematy przy, na przykład, wyszywaniu, darciu pierza czy łuskaniu fasoli. Dzieliły się swoim doświadczeniem, co tworzyło taki „kobiecy krąg”.
Zależało mi też na tym, żeby książka miała wymiar praktyczny, dlatego rozmówczyniami są: doktor medycyny, instruktorka NPR, psycholożka, seksuolożka, formatorka duchowa, fizjoterapeutka uroginekologiczna (część kobiet naszego pokolenia nie zdaje sobie sprawy, że istnieje specjalizacja, która zajmuje się mięśniami dna miednicy i jak bardzo może nam pomóc skorzystanie z wizyt u kogoś takiego), dietetyczka, technolożka kosmetyczna. Rozmawiamy o okresie okołomenopauzalnym.
Sama menopauza to ostatnia miesiączka w życiu kobiety.
– Tak, ale żeby mieć pewność, że to rzeczywiście ta ostatnia, trzeba odczekać rok, w którym nie pojawi się krwawienie. Ogólnie terminologia, jak i sam przebieg tego okresu, są bardziej złożone, ale po szczegóły zapraszam do książki.

To książka dla kobiet – a więc nie dla panów, nie dla księży?
– Moim zdaniem księża też powinni czytać o menopauzie. Spowiadają, a jeśli przyjdzie penitentka w tym okresie swojego życia i powie, że ma ataki furii, może usłyszeć, że to...

Grzech.
– To pół biedy, gorzej, gdy usłyszy, że to zniewolenie, tymczasem te objawy nie mają nic wspólnego z demonami, to po prostu zmiany hormonalne. Chodzi o to, żeby spowiednicy mieli choćby ogólny obraz, szczególnie zmian w sferze psychicznej. Czasem też panowie, mężowie nie wiedzą do końca, co dzieje się z paniami w ich otoczeniu w tym czasie. Zdarza się, że przychodzi do spowiedzi mężczyzna i zaczyna narzekać, że ma z żoną konflikt, bo ona nie chce współżyć. Tymczasem niektóre panie czasem nie wiedzą, jak powiedzieć, że np. współżycie jest dla nich zwyczajnie bolesne – i to nie jest ich wina, tak po prostu wygląda ten czas. Wtedy dobrze byłoby, żeby spowiednik zasugerował uzupełnienie wiedzy na temat tego, przez co przechodzi żona, przydatna może też być wizyta u sensownego seksuologa.
Na marginesie dodam, że według mnie wielkim błędem w postrzeganiu duchowości jest „bujanie w obłokach”, oderwanie jej od cielesności, a tymczasem zdrowa duchowość bazuje na komunikacji z ciałem. Trzeba widzieć człowieka całościowo, we wszystkich jego aspektach: fizycznym, psychicznym i duchowym. Menopauza dotyka płodności, a płodność przenika wszystkie te przestrzenie. W związku z tym jeśli mówimy czy mierzymy się z przejściem przez okres wygaszania płodności, to trzeba powiedzieć o nich wszystkich, nie da się żadnej z nich pominąć.

Książka ma tytuł Zrozumieć i zaakceptować nową siebie. „Nowa ja” to nie ta, która przemienia się z poczwarki w motyla czy jest cudownie odmłodzona zabiegiem medycyny estetycznej. „Nowa ja” powstaje w procesie – i on jest trudny. Wiele kobiet ma poczucie, że okres okołomenopauzalny to zmiana na gorsze, że ta „nowa ja” to wcale nie jest coś atrakcyjnego.
– Wiele lat temu oglądałam film libańskiej reżyserki Nadine Labaki Karmel. Jedna z bohaterek, pani po pięćdziesiątce, chciała być aktorką i rozpaczliwie próbowała zachować młodość. Plamiła sobie nawet spódnicę czerwonym tuszem, żeby wydawało się, że wciąż ma miesiączkę. W filmie ta postać jest zabawna, ale było w niej też coś... smutnego.
W mediach wizualnych czy ogólnie w mediach społecznościowych, które kształtują naszą mentalność, bardzo mało ceni się dojrzałość. Wartościowe za to jest to, że jest się wyrazistym, co najczęściej oznacza rzucający się w oczy wygląd – i nie myślę tylko o osobach młodych, są też influencerki 70+ , ale one są bardzo „intensywne” w tym, jak się prezentują. Tylko że większość kobiet w tym wieku taka nie jest i nie ma w tym nic złego.
Warto przypomnieć o tym, jak wielką wartość ma dojrzałość, doświadczenie życiowe, wiedza, którą nabywa się z czasem: że często nie ma sensu czymś przesadnie się przejmować, że wiele rzeczy mija, a na ich miejsce przychodzą inne…

Jednak objawy tego czasu bywają krępujące: uderzenia gorąca, zlewne poty, kłopoty z trzymaniem moczu, spadek libido i wiele innych. Trudno je czasem akceptować.
– Trzeba sobie dać do nich prawo. Mam wrażenie, że mamy, szczególnie w Polsce, wygórowane oczekiwania wobec siebie. Zamiast docenić to, co dobre, skupiamy się na brakach. Owszem, być może jedna czy druga kobieta ma po porodach problemy z trzymaniem moczu, ale myślę, że to niska cena za bycie matką. Szczególnie że akurat nad trzymaniem moczu można pracować i zdecydowanie poprawić swój stan, mówi o tym fizjoterapeutka uroginekolgiczna.
Doceńmy też swoje ciało. Nie ma się co bać zmarszczek, siwiejących włosów, to jest naturalny proces – i mamy do tego prawo. Warto zadbać o to, by utrzymywać ciało w dobrej kondycji, ale nie katujmy się, pozwólmy mu wejść w naturalny proces. Kobieta w okresie okołomenopauzalnym może mieć zlewne poty, bo to taki moment w jej życiu, to jest normalne, podobnie jak to, że kiedy jest przeziębiona, ma katar. To minie. A jeśli objawy są bardzo dolegliwe, istnieje możliwość skorzystania z hormonalnej terapii zastępczej, jest szeroka paleta ziół, które można stosować, pomaga odpowiednia dieta. Dbanie o prawidłową masę ciała jest istotne, niemniej współczesne dążenie do idealnej wagi, która często jest niedowagą, może być zgubne. Nie promuję tu oczywiście otyłości – w tym czasie ważny jest ruch, który podnosi endorfiny, szczególnie polecane są spacery – jednak w tłuszczu, zwłaszcza tym gromadzącym się na brzuchu i udach, produkowane są estrogeny, które łagodzą objawy okresu przejściowego, nie trzeba ich wtedy tak dużo dostarczać z zewnątrz. Możemy się odchudzić, kiedy wejdziemy w postmenopauzę.

W tym czasie dla wielu par wymagające okazują się naturalne metody planowania rodziny.
– W tym okresie także antykoncepcja hormonalna bywa zawodna, o czym jakoś szczególnie głośno się nie mówi. Pozostają metody barierowe, do których pary mają różny stosunek. Nie da się ukryć, że to jest bardzo wymagający czas w życiu pary, także pod względem seksualnym.
Jeśli chodzi o obserwację cyklu, chodziło mi o pokazanie przede wszystkim, że to dobre narzędzie do tego, by zobaczyć pierwsze objawy menopauzy. Pozwalają one też stosować formę terapii, która jest mniej inwazyjna, czyli suplementację hormonów w drugiej fazie cyklu. W Polsce obserwację cyklu wiąże się prawie wyłącznie z katolicką etyką seksualną, tymczasem zasady NPR przede wszystkim pozwalają na rozumienie własnego ciała i zmian, jakie w nim zachodzą. Pomagają też wychwycić różne problemy zdrowotne, ma się wtedy możliwość szybszego zareagowania.

Co chrześcijaństwo ma do zaoferowania kobiecie w tym czasie?
– Menopauza to jest moment kryzysowy. Można go przeżywać jako dopust Boży, ale można też dostrzec w nim szansę na zmianę, bo wtedy przewartościowuje nam się wiele rzeczy. Chrześcijaństwo daje dobre wskazówki, jak rozeznać, co jest do zmiany, a co nie, i jak sobie z tym poradzić. Najważniejsze jest dostrzeżenie, że nie jesteśmy w tym same, bo jest z nami Duch Święty i jeśli Go poprosimy o to, On nas poprowadzi. Istotną postacią może być też Matka Boża – jest kobietą, więc nas dobrze rozumie. Oczywiście mamy różne doświadczenia, jeśli chodzi o relację do Niej, jednak Jej obecność i towarzyszenie jest niesłychanie cenne.
Duchowość katolicka ma wiele do zaoferowania: rekolekcje w ciszy, ośrodki medytacji chrześcijańskiej, a jeśli ktoś lubi ruch i zmianę – pielgrzymki, także indywidualne, jak ta do Santiago de Compostela. Dobrą propozycją są modlitwy powtarzalne (różaniec, koronki), bo pozwalają się wyciszyć – nie są skomplikowane, a ich prostota jest w tym okresie kojąca, do tego Bóg ich słucha i przez nie działa. Obraz kobiet w wieku starszym, postmenopauzalnym, odmawiających różaniec nie wziął się znikąd – one po prostu doświadczają kojącej, umacniającej siły tej formy modlitwy.

Ten etap każda kobieta może przeżywać inaczej, bo wchodzimy w niego z tym, w co jesteśmy z natury wyposażone – mam na myśli na przykład konstrukcję psychofizyczną – i z różnym bagażem życiowych doświadczeń.
– To, co mamy w sobie, stanowi pewne warunki początkowe. Co z nimi zrobimy czy na co pozwolimy Bogu, Duchowi Świętemu w tym zakresie, to jest inne pytanie. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie przeskoczymy. W rozmowach z psycholożką i formatorką duchową pada na przykład pytanie o niechcianą samotność. Moment menopauzy może być zderzeniem się z tym, że nie mam dzieci i nie będę ich już mieć. Jest to bardzo trudne doświadczenie, szczególnie wtedy, jeśli ktoś nie wybierał samotności. Generuje ono mnóstwo pytań, bunt, czasem rozpaczliwe poszukiwanie jakiejkolwiek relacji, co najczęściej kończy się źle. Okres okołomenopauzalny jest czasem, kiedy możemy pozwolić sobie na przeżycie żałoby po tym, czego chciałyśmy w życiu, a się nie wydarzyło. Warto uznać ten fakt, bo zatrzymanie się na pierwszym etapie żałoby, którym jest wyparcie, to zafundowanie sobie braku dojrzałości, takiej „lodówki”, do której wchodzę, jest mi w niej niewygodnie, ciasno, ale nie boli. Tylko w pewnym momencie zaczynają się „odmrożenia” – dziwaczejemy, próbujemy być kimś, kim nie jesteśmy. Trzeba więc powiedzieć sobie: „OK, straciłam”. Potem będą okresy: targowania się, wściekłości, depresji (bardzo trudny czas), ostatecznie przychodzi pogodzenie się z sytuacją. Wtedy odkrywamy, że chociaż pewne pragnienia się nie zrealizują, jest mnóstwo innych opcji.
Warto też w tym momencie poszukać towarzysza duchowego, niekoniecznie musi to być ksiądz. Jest wiele dobrze uformowanych, dojrzałych kobiet, które towarzyszą duchowo innym. Czasem kobieta może być lepszą towarzyszką w tym okresie, bo ona lepiej rozumie i zna proces, którego doświadczamy.

Menopauza to pożegnanie z płodnością – ale na tym nie kończy się nasze życie?
– To dopiero jego połowa! W tej chwili przeciętna długość życia kobiet w Polsce to nieco powyżej 80 lat. Tym samym kiedy wchodzimy w okres postmenopauzalny, przed nami jest jeszcze kilka dekad – warto je przeżyć dobrze. Oczywiście są kobiety, które mają ciężkie objawy, jednak większość z nas ma łagodne albo umiarkowane, to da się przeżyć, tylko trzeba sobie dać prawo do tego, że ten okres w życiu tak właśnie wygląda. Chciałam, żeby to wybrzmiało, żeby kobiety wiedziały, z czym mogą się mierzyć i w jaki sposób mogą sobie pomóc. Opracowując tę książkę, miałam też nadzieję, że ten temat zacznie być oswajany w przestrzeni publicznej, bo mam wrażenie, że jest przemilczany.

---

ELŻBIETA WIATER
Dziennikarka, historyk i teolog. Autorka licznych artykułów i książek, w tym pierwszej w Polsce publikacji na temat naprotechnologii NaProTECHNOLOGY. Ekologia płodności, publikowała m.in. we „W drodze”, „Christianitas”, współpracuje z „Przewodnikiem Katolickim” i portalem aleteia.pl. Prowadzi bloga magdalenka (ewiater.blog)


---

Menopauza. Zrozumieć i zaakceptować nową siebie, Elżbieta Wiater, Wydawnictwo WAM 2023

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki