Ludzkie starzenie – choć przecież nieubłagane i fizjologiczne – stanowi współcześnie pewnego rodzaju tabu. Młodość, jej przywileje i rozterki to temat bardziej interesujący dla twórców kultury głównego nurtu, autorów poradników czy producentów programów emitowanych w telewizji śniadaniowej. O ile jeszcze gdzieniegdzie (np. w reklamach leków czy suplementów) podejmowany jest wątek menopauzy i związanych z nią specyficznych doświadczeń kobiet, o tyle wątek andropauzy, czyli „męskiej odmiany” przekwitania, nie istnieje w mediach prawie w ogóle.
Ciało chce odpocząć
A przecież jeśli życia danego mężczyzny nie przerwie przedwcześnie tragiczny wypadek lub podstępna choroba, to również osoba płci męskiej będzie w pewnym momencie swojego życia doświadczała zmian w zakresie funkcjonowania własnego organizmu i psychiki. Nie tylko kobiety w wieku mniej więcej 50 lat przechodzą „rewolucję” hormonalną – u mężczyzn także występują zmiany w układzie dokrewnym, które sprawiają, że ciało – oczywiście pod pewnymi względami – przechodzi powoli w tryb odpoczynku.
Precyzyjna definicja medyczna mówi, że andropauza, czyli zespół niedoboru androgenów (w tym testosteronu), to okres przekwitania u mężczyzny, kiedy obniża się stężenie męskich hormonów płciowych (androgenów), jednak pomimo tych zmian mężczyzna zachowuje płodność. Męski okres przekwitania może trwać kilka lat. Zaczyna się na długo przed występowaniem objawów. Andropauza zazwyczaj zaczyna się po 40. roku życia i postępuje stopniowo.
W związku ze wspomnianymi zmianami hormonalnymi u mężczyzn w okresie andropauzy dochodzi do spadku siły mięśniowej, redukcji gęstości kości i wzrostu ilości tkanki tłuszczowej. Mężczyźni doświadczają często problemów ze snem i koncentracją, bólu mięśni i stawów, a także – kojarzonych raczej z przekwitaniem kobiet – uderzeń gorąca. W związku z andropauzą można spodziewać się także spadku libido oraz dysfunkcji seksualnych. W przeciwieństwie do kobiet przekwitający mężczyźni mogą nadal być płodni – jednak to, że mężczyzna na długo po ukończeniu 40. roku życia zachowuje płodność, nie oznacza, że jego szanse na zdrowe potomstwo są tak samo wysokie w każdym momencie życia. Wpływ na rozwój przyszłego potomka ma bowiem nie tylko wiek matki, ale także ojca – późniejsze ojcostwo wiąże się z ryzykiem występowania u potomstwa jednostek chorobowych takich jak achondroplazja, wrodzona łamliwość kości, dysplazja śmiertelna, kraniosynostozy (zespół Aperta, Pfeiffera, Crouzona) oraz zespół Marfana i nerwiakowłókniowatość, a także poronień i przedwczesnych porodów. Nie chodzi oczywiście o to, by zakazywać prokreacji mężczyznom po przekroczeniu pewnej granicy wieku – należy jednak uczciwie informować panów o potencjalnym zagrożeniu i konsekwentnie „rozbrajać” mit wyłącznej odpowiedzialności kobiety i jej wieku za przebieg ciąży i porodu. Wiedza na temat prokreacji nie jest jednak jedyną, do której mężczyźni powinni mieć łatwiejszy dostęp.
Porozmawiajmy o przekwitaniu
Fakt, że współcześni mężczyźni doświadczają trudności związanych z okresem andropauzy, stanowi ich… przywilej. Nie jest to wcale żart ani próba zbyt pozytywnego przewartościowania tego, co w życiu nieprzyjemne. Chodzi tutaj o zwykłą demografię – po prostu żyjący dziś mężczyzna ma o wiele większe szanse na dożycie pięćdziesiątki niż jego prapradziadek. Niestety, andropauza wciąż stanowi temat, nad którym nie tylko laicy, ale również specjaliści z wykształceniem medycznym i psychologicznym pochylają się stosunkowo rzadko – pierwsza polska konferencja na temat andropauzy odbyła się dopiero w 2007 roku (!). Nie powinny więc szokować wyniki jednego z badań: „72 proc. ankietowanych mężczyzn potwierdziło brak wiedzy na temat andropauzy, a 60 proc. z nich nie wyraziło potrzeby pogłębienia swoich wiadomości na temat procesu starzenia się mężczyzn. Może to wynikać chociażby z notowanego w Polsce wyraźnego pomijania oraz unikania w debatach publicznych zagadnienia starzenia się mężczyzn. W poradniach podstawowej opieki zdrowotnej lekarze zlecają badania profilaktyczne w kierunku wczesnego wykrycia raka stercza, ale działanie takie nie jest powszechne (…) Wskazane jest zwiększenie uwagi, zainteresowania oraz środków finansowych na profilaktykę mężczyzn” (K. Walaszek, B. Tomala, I. Kowalska, A. Rej-Kietla, Andropauza i proces starzenia się a jakość życia mężczyzn po 50. roku życia, Forum Medycyny Rodzinnej 2017, tom 11, nr 5).
Przekwitanie jest procesem nieuniknionym, zupełnie naturalnym, przez co nie należy go rozpatrywać w kategoriach choroby czy patologii. Niepokojące z perspektywy zdrowia publicznego jest jednak to, że coraz większa liczba mężczyzn doświadcza jej przedwcześnie, a jej symptomy stają się o wiele bardziej uprzykrzające życie niż w sytuacji „standardowej”. Ma to związek ze specyficznym stylem życia współczesnego mężczyzny, którego codzienność obfituje w stres i wysoko przetworzoną żywność, a jednocześnie charakteryzuje się występowaniem niewielkiej ilości ruchu. Sama w sobie andropauza jest „skutkiem” upływu czasu, oznaki andropauzy występujące krótko po 30. roku życia stanowią zaś efekt siedzącej pracy, nadwagi i braku relaksu. Niezależnie od chwili wystąpienia objawów andropauza – podobnie jak menopauza u kobiet – jest również czasem konfrontacji z przemijaniem. Spadająca wydolność organizmu czy świadomość, że czas przekazywania genów jest za nami, może wywoływać żal i poczucie tęsknoty za pełną możliwości młodością. Co więcej, przekwitanie bywa również czasem bilansu dotychczasowego życia: niejeden mężczyzna rozważa wtedy zarówno swoje sukcesy, jak i porażki, których nie brakuje przecież w życiowej „książce rachunkowej” niemal każdego z nas. Mężczyźni z powodów kulturowych dość często skupiają się na niedostatkach związanych z życiem zawodowym i stanem finansów – niestety, pomijając niekiedy to, że na przykład udało im się stworzyć bezpieczny i stabilny związek. Toksyczna kultura sukcesu sprzyja, niestety, myśleniu o sobie w kategoriach zero-jedynkowych: albo jestem wspaniałym i wpływowym self-made manem, albo wielkim życiowym przegranym. A przecież tak czarno-biały obraz nigdy nie będzie prawdziwy: w życiu osiągamy szczyty w niektórych jego aspektach, a gdzie indziej „nie dowozimy”. Co nie zmienia faktu, że nasz żywot był i jest ważny – nawet jeśli nie powstanie o nas motywujący film biograficzny.
Żal, niepewność, ulga
Czas przekwitania – jak zresztą każdy etap naszego życia – wiąże się z pewnymi trudnościami i wyzwaniami. W przypadku andropauzy może to być frustracja z powodu spadku siły fizycznej czy częściej występujących dysfunkcji seksualnych (choć na przykład dr Juvenal Urbino, bohater Miłości w czasach zarazy, cenił sobie wynikający z podeszłego wieku seksualny spokój!). Mężczyzna dostrzegający u siebie oznaki starzenia nierzadko zastanawia się, czy skoro nie jest już tak sprawny jak w młodości, to wciąż może być atrakcyjny w oczach kobiet (zwłaszcza własnej partnerki, jeśli ją ma). Zdarza się, że lęk ten mężczyzna próbuje zagłuszyć poprzez podejmowanie przygodnych kontaktów seksualnych lub manifestowanie stereotypowej męskości, np. poprzez kupno nowego auta lub motocykla. Tego rodzaju działania zbywa się czasami stwierdzeniem: „to kaprysy wynikające w kryzysu wieku średniego!” – a przecież pod przerysowanymi zachowaniami (czasami także krzywdzącymi innych i samego mężczyznę w procesie andropauzy) może kryć się poczucie osamotnienia i spadek poczucia sensu własnego istnienia. Nie istnieje, co oczywiste, i nie może istnieć jeden skuteczny sposób na przetrwanie andropauzy. Do żadnego okresu ludzkiego życia nie da się stworzyć instrukcji obsługi. Jednak aby wygasanie pewnych funkcji organizmu nie prowadziło w odmęty rozpaczy i beznadziei, warto jest „ćwiczyć” się w postawie akceptacji zmienności. Tak, nasze ciała zmieniają się. Tak, możliwości fizyczne i intelektualne u większości z nas zmniejszają się wraz z wiekiem, a każdy dzień przybliża nas do śmierci. Jednak… to, że tego procesu nie można powstrzymać, może – paradoksalnie – przynieść ulgę. Nie musimy walczyć z biologicznym zegarem – możemy za to rozgościć się w nowej rzeczywistości, zwrócić większą uwagę na zbudowane przez lata relacje i nieco „zwolnić” zawodowo. Męskości nie traci się przecież wtedy, gdy obniża się libido i chęć rywalizacji – ona może przejawiać się na mnóstwo innych sposobów, np. w odpowiedzialności za siebie, trosce o rodzinę i przyjaciół oraz w podejmowaniu nowych aktywności, ale takich, które nie są autodestrukcyjne, jak np. szalona i ryzykowna jazda na motocyklu. Niestety, w naszej kulturze mężczyźni mają znikome przyzwolenie na mówienie o swoich uczuciach – zwłaszcza innych niż duma lub złość. Z tego właśnie powodu wielu mężczyzn doświadczających andropauzy i związanych z nią niepokojów nie posiada wystarczającego wsparcia społecznego, które zmniejsza ryzyko występowania np. depresji. Kobiety o menopauzie zwykle rozmawiają ściszonym głosem – ale jednak rozmawiają. Mężczyźni o andropauzie na ogół nadal milczą. Pozostaje mieć nadzieję, że wraz ze zmianami społecznymi i podnoszeniem się świadomości na temat znaczenia zdrowia psychicznego wzrośnie przyzwolenie na to, by również panowie werbalizowali swoje stany emocjonalne związane z andropauzą (i nie tylko). Liczę na to, że w ciągu najbliższych lat powstaną grupy wsparcia i programy psychologiczne szyte na miarę potrzeb mężczyzn, którzy przechodzą przez proces przekwitania, a także ich bliskich – bo andropauza rzutuje wyraźnie również na funkcjonowanie rodziny. Znajomość problematyki z nią związanej, a także świadomość możliwości terapeutycznych jest ważnym elementem właściwego funkcjonowania rodziny w ostatnich dekadach życia. Partnerka oraz dzieci mężczyzny, który przechodzi przez andropauzę, mogą być dla niego o wiele cenniejszym wsparciem, jeśli również rozumieją procesy mające miejsce w jego ciele, a w przyszłości – jeśli mężczyzna ma synów – sami mogą być lepiej przygotowani na własne starzenie.
Przyjmowanie kolejnych etapów życia – w tym również andro- czy menopauzy – ze zrozumieniem i akceptacją najlepiej chyba wpisuje się w to, co zwykliśmy nazywać „starzeniem się z godnością”.