Logo Przewdonik Katolicki

Skradziona narracja

Weronika Frąckiewicz
Il. Agnieszka Sozańska

Choroba afektywna dwubiegunowa dotyka około dwóch procent Polaków. Różnorodnych sposobów odnajdywania się w życiu nie podają żadne statystyki.

Codzienność nierzadko opisujemy przez nasz nastrój. Często mówimy, że wczoraj mieliśmy gorszy dzień, a tydzień temu życie było piękne. Nasze samopoczucie ma wpływ na to, jak postrzegamy siebie i innych. Zauważamy drobne wahnięcia naszej kondycji psychicznej, często interpretując je i szukając czynników, które miały na to wpływ. Tymczasem żyją wśród nas ludzie, którzy odczuwają nastroje o skrajnych amplitudach i ekstremalnym natężeniu. Stan polegający na cyklicznie nawracających etapach przygnębienia (depresji) i nadmiernej aktywności (manii) o różnym nasileniu nazywany jest chorobą afektywną dwubiegunową (ChAD). Szacuje się, że nawet 29 proc. pacjentów z ChAD popełnia samobójstwo. U osób z nieleczonym zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym ryzyko popełnienia samobójstwa jest sześć razy większe niż u osób przyjmujących leki stabilizujące nastrój.

Trudna euforia
– Aby choroba afektywna dwubiegunowa została zdiagnozowana, muszą u pacjenta wystąpić objawy manii lub hipomanii (łagodniejsza wersja manii), czyli tak zwanego podwyższonego nastroju. Drugim biegunem branym pod uwagę w trakcie diagnozy jest depresja, której objawy są bardziej znane w naszym społeczeństwie – opowiada Katarzyna Rutkowska, psychiatra Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. – Mania czasem wiąże się z euforią, pozytywnymi emocjami, z poczuciem siły i sprawstwa, napływem energii, zmniejszoną potrzebą snu, przekonaniem, że wszystko jest osiągalne i możliwe. Są to okresy, w których chorzy podejmują pochopne decyzje, np. zaciągają kredyty, których nie są w stanie spłacić, rzucają pracę, nagle wyjeżdżają, podejmują ryzykowne zachowania seksualne. W przebiegu manii zaburzone jest przestrzeganie zasad w kontaktach międzyludzkich, występuje również przyspieszona mowa, gonitwa myśli. Pacjenci wchodzą w stan zwany odhamowaniem – dodaje.
Obok tych pozornie przyjemnych cech występują inne, których doświadczanie jest trudne nie tylko dla pacjenta, ale także dla jego bliskich. – Pojawia się drażliwość, silne poirytowanie, człowiek sprawia wrażenie nieustannie ,,najeżonego”. Neutralne treści mogą być interpretowane przez pacjenta w sposób ksobny. Nierzadko w tym okresie pacjent wdaje się w bójki lub podejmuje inne aktywności, czasem niezgodne z prawem – opowiada psychiatra.
W pojawieniu się ChAD czynniki genetyczne odgrywają znaczącą rolę. – Przyjmując pacjenta do szpitala, zawsze pytamy o rodzinną historię chorób psychicznych. Czasem okazuje się, że wszyscy są zdrowi, ale bardzo dawno temu jakiś wujek popełnił samobójstwo. Oczywiście nie wiemy, jaka to była choroba, ale możemy przypuszczać, że ChAD pojawił się w rodzinie wcześniej – uważa lekarka.

Nietrafione tłumaczenia
Od szóstego roku życia było pewne, że Filip Cybulski zostanie sportowcem. Z roku na rok odnosił coraz większe sukcesy, będąc reprezentantem kadry narodowej tyczkarzy. Wielokrotnie zdobywał medale na mistrzostwach Polski. Środowisko lekkoatletyczne wróżyło mu karierę na światowym poziomie.
Z perspektywy czasu zauważa, że symptomy obniżonych i podwyższonych nastrojów występowały u niego już w okresie gimnazjalnym. Wtedy jednak nikt nie postrzegał tego jak zaburzenie, zrzucając nietypowe zachowania na karb dojrzewania. Przyczyną braku zaniepokojenia najbliższych Filipa mogło być to, że wcześniej zmienność nastrojów nie przybierała skrajnej formy. Gdy skończył 18 lat, doświadczył pierwszego, głębokiego epizodu depresyjnego. Wtedy również próbowano wytłumaczyć objawy depresyjne niedoborami mikroelementów spowodowanych intensywnymi treningami lub przetrenowaniem. Po około trzech miesiącach epizod depresyjny przerodził się w maniakalny. – Pamiętam, że było to chwilę przed moim wyjazdem na zgrupowania i obozy, zapowiadał się czas bardzo wymagających treningów. W pewnym momencie zacząłem odczuwać, że muszę spełnić jakąś specjalną misję, wydawało mi się, że jestem szpiegiem. Totalnie rozmijałem się wówczas z rzeczywistością, w konsekwencji czego zostałem hospitalizowany – opowiada Filip.

Cierpliwe wsparcie
Diagnoza ChAD rzadko jest stawiana w przypadku dzieci czy nastolatków. Zazwyczaj w pełnym obrazie pojawia się w okresie wczesnej dorosłości. – Możemy podejrzewać, że dany pacjent rozwinie chorobę efektywną dwubiegunową w przyszłości, ale jeszcze nie obserwujemy pełnych książkowych symptomów – opowiada Katarzyna Rutkowska. – U dzieci i młodzieży, którzy w przyszłości mogą cierpieć z powodu ChAD, obserwujemy dużą zmienność nastrojów, podczas gdy brakuje realnych przyczyn owej zmiany. Wydarzenia w ciągu dnia są neutralne, tymczasem dziecko czy nastolatek przechodzi od głębokiego smutku do euforii. Występują również zaburzenia rytmu dobowego. Niektórzy z moich pacjentów komunikują, że zdarzają się w ich życiu okresy, w których mogą spać dwie godziny w nocy, a i tak są pełni energii. Gdy minie kilka tygodni, nie są w stanie wstać w z łóżka po czternastu godzinach snu.
Ze szpitala Filip wypisał się na własne żądanie po dziesięciu dniach. Po pierwsze, jak sam przyznaje, bardzo się tam nudził, a po drugie wydawało mu się, że jest tam tylko po to, aby poddać się badaniom i przysłużyć ludzkości. Uznał, że dziesięć dni to wystarczający czas. Tego, że jest w trakcie epizodu maniakalnego, nie miał świadomości. Po szpitalu rozpoczął się okres depresji. Przez kilka tygodni nie mógł ruszyć się z łóżka i paradoksalnie tęsknił za okresem manii, w której czuł się omnipotentny. Jego najbliżsi byli przerażeni tym, co się dzieje z chłopakiem, ale nikt nie mógł interweniować, gdyż był pełnoletni. – Moja rodzina głowiła się, jak umieścić mnie na oddziale zamkniętym, ale przyszedł moment, że sam się na to zdecydowałem, bardziej z jakiejś nieopisanej ciekawości tego, co się tam wydarzy niż ze świadomości choroby – uważa mężczyzna.
Wspieranie osób w epizodzie maniakalnym wymaga dużej cierpliwości i uważności. – Osoby w fazie manii często są bezkrytyczne wobec swojego zachowania, nierzadko odstawiają leki. Człowiek będący w epizodzie depresyjnym łatwiej przyzna, że jest chory niż osoba będąca w manii. Towarzysząc chorej osobie, warto chronić ją przed podejmowaniem pochopnych decyzji, ryzykownych zachowań, co niejednokrotnie jest dla rodzin dużym wyzwaniem – przekonuje Katarzyna Rutkowska.

Zagubiona energia
Kolejne epizody maniakalno-depresyjne nie były już tak skrajne. Od kilku lat, gdy zbliża się epizod manii lub depresji, Filip ma tego zupełną świadomość. Różnice między naturalnym stanem swojej osobowości a wchodzeniem w chorobę obserwuje na podstawie znaków. – Bardzo obserwuję swój rytm dobowy. Jeśli skraca się czas mojego snu, zaczyna się nienaturalna gonitwa myśli, to dla mnie sygnał, że zaczyna się epizod chorobowy – zauważa Filip. Do sportu próbował wrócić, ale ze względu na specyfikę bycia sportowcem musiał zrezygnować z zawodowej kariery. – Bycie sportowcem to nieustanne wystawienie na stan pobudzenia psychoruchowego. Trzeba być nieustannie nastawionym na działanie. Moje leki, które będę brał do końca życia, sprawiają, że mój nastrój zawsze jest lekko obniżony. Nie jest to stan depresji, ale nie na tyle energii witalnej, którą miałem przed chorobą. Straciłem iskrę, która pozwalała mi sięgać po zwycięstwo – twierdzi mężczyzna.
Powszechnie leki przyjmowane przez pacjentów zmagających się z chorobami psychicznymi przyjęło się określać mianem leków psychotropowych. – To stwierdzenie bardzo enigmatyczne. Leki stosowane w psychiatrii są tak różnorodne, że trudno je wrzucić do jednego worka – opowiada Katarzyna Rutkowska. – Farmaceutyki te działają na różnorodne receptory, czasami wykazując działania zupełnie przeciwstawne. Oczywiście jak każde leki przyjmowane wiele lat mogą wpływać na ciało, np. pojawiają się czasem mimowolne drżenia mięśni. Jednak jeśli pacjent rzeczywiście przyjmuje leki zgodnie z zaleceniami lekarza i ma to szczęście, że jest w grupie osób dobrze tolerujących farmakoterapię, może normalnie funkcjonować, bez epizodów maniakalno-depresyjnych.

Trudniejsza walka
Osoby cierpiące na ChAD mają większą skłonność do popadania w uzależnienia niż pozostała część społeczeństwa. Nie ominęły one również Filipa. – Obecnie uzależnienie od alkoholu i narkotyków stanowi dla mnie większy problem niż dwubiegunówka. Z nią nauczyłem się żyć. Na początku marca rozpocząłem terapię w dziennym ośrodku uzależnień. Mam nadzieję na pokonanie najgorszego demona mojego życia, który odebrał mi w ostatnim czasie wszystko – wyjaśnia mężczyzna.
Gdy wyjdzie na prostą, chce pomagać innym, którzy mierzą się z uzależnieniami i ChAD. Planuje rozpocząć studia z psychologii i psychoterapii, aby robić to profesjonalnie.

Niekonieczna wiedza
Pana Lucjana poznałam kilka lat temu na dworcu, przez pewien czas spotykałam go dość regularnie. W oldschoolowych spodniach na kant, różnokolorowych marynarkach i zawsze rozwianym włosem, sprawiał wrażenie osoby trochę nie z tej epoki. Wiedzą i intelektem był zdecydowanie człowiekiem swoich czasów. Mimo ponad siedemdziesięciu lat doskonale orientował się sytuacji społeczno-polityczno-gospodarczej na świecie. Przestrzeń kulturalna również nie była mu obca. Wiedzę czerpał z czasopism wystawianych na półkach różnych salonów prasowych i internetu, z którym łączył się zawsze, gdy znalazł ku temu okazję. Na swoją bezdomność się nie uskarżał, czasem tylko mimochodem stwierdzając, że dziś musi wcześniej ruszyć na miasto w poszukiwaniach miejsca na całą noc. Od czasu do czasu znikał na dwa, trzy tygodnie. Wracał potem w gorszym nastroju, lekko przybity, tłumacząc, że ostatnio nie miał ochoty na żadne rozmowy. Zdarzały się jednak też okresy, w których konwersacja z panem Lucjanem stanowiła nie lada wyzwanie. Rozmowa z nim traciła charakter dialogu, zmieniając się w pozbawiony logicznego ciągu monolog. Opowiadał wówczas historię ze swojego życia lub plany na przyszłość, które z powodzeniem mogłyby stanowić scenariusz filmów science fiction. Po kilku miesiącach naszej znajomości pan Lucjan powiedział mi w końcu, że od wielu lat zmaga się z chorobą afektywną dwubiegunową, a gorsze okresy zdarzają się wtedy, gdy rezygnuje z leków. Z perspektywy czasu widzę, że wiedza ta zupełnie nie była mi potrzebna. Nie zmieniło to nic w naszych kontaktach. To, co najbardziej uderzało mnie w panu Lucjanie, a także w kilku innych osobach cierpiących na ChAD, które poznałam, to pewien rodzaj pokory, z jaką mierzyli się z niezrozumieniem i samotnością wynikającymi z choroby. Zawsze trochę z boku, jakby podskórnie bojąc się odrzucenia przez ,,normalną” część społeczeństwa.

---

Ernest Hemingway, Theodore Roosevelt, Winston Churchill, Wojciech Młynarski, Zbigniew Herbert – każdy z nich zapisał się w dziejach ludzkości innymi osiągnięciami. Mało kto wie, że łączyła ich choroba afektywna dwubiegunowa. Pisząc te słowa, zastanawiałam się, czy wymieniać te nazwiska. Zdecydowałam się to zrobić, ponieważ ich pojawienie się w kontekście ChAD doskonale pokazuje, że choroba afektywna dwubiegunowa nie musi przejąć narracji w życiu człowieka, tak z perspektywy chorego, jak i jego bliższego czy dalszego otoczenia. 30 marca przypada Światowy Dzień Choroby Afektywnej Dwubiegunowej. To dobry dzień nie tylko na okazanie wsparcia osobom chorującym, ale także na zadanie sobie pytania, jak często definiujemy człowieka przez jego chorobę.

Imię jednego z bohaterów zostało zmienione

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki