Logo Przewdonik Katolicki

Każdy jest artystą

Katarzyna Frużyńska
Ilustracja Lidia Piasecka

Co pomyślałeś, gdy przeczytałeś ten tytuł? „No ja na pewno nie jestem!”, „Nigdy nie byłem specjalnie kreatywny”. Niezależnie od tego, jakie masz przekonania związane z twórczością i artystami, ma to wiele wspólnego z Bogiem i Twoim powołaniem.

O kim myślisz, kiedy słyszysz „artysta”? Może skojarzą ci się Picasso, da Vinci, Kora, Poświatowska albo inni, budzący podziw swoją twórczością, ale i pewnego rodzaju współczucie z powodu poplątanego życiorysu i niezrozumienia. Bo mamy różne przekonania związane z artystami i twórczością: artyści są dziwni i nieżyciowi; żeby tworzyć trzeba mieć talent, ja go nie mam; sztuka jest piękna, ale trzeba mieć co jeść…
A co gdybyś przyjął, że twórczość jest naturalną potrzebą każdego człowieka? Co więcej:  sposobem na wyrażenie potencjału danego ci przez Boga.

Potrzeba twórczości
Takie podejście proponuje Julia Cameron, pisarka, scenarzystka, autorka książki Droga artysty i kursów dla osób, które chciałyby odkryć i w pełni wykorzystać swoje twórcze możliwości.
Twórczość to jedna z potrzeb, którą każdy z nas ma. Jeśli pozbawiamy się możliwości i okazji do jej pielęgnowania, odcinamy ważną część siebie, a wraz z nią zabawę, luz, dostęp do marzeń. Może i jesteśmy wtedy praktyczni i dobrze zorganizowani, ale czujemy, że czegoś nam brakuje.
Mam koleżankę, która myślała o sobie jako o beztalenciu plastycznym, ale dziwnym trafem co jakiś czas odwiedzała sklep z artykułami dla plastyków i… głaskała pędzle albo podziwiała piękne pastele. W końcu zapisała się na kurs malowania i dała sobie możliwość przekonania się, że potrafi i lubi malować. Bo aby pielęgnować twórczość, trzeba znaleźć na nią czas, albo inaczej – dać sobie na nią czas, który mamy i wypełniamy innymi czynnościami, spróbować czegoś nowego. Nieważne, czy realizujemy je przez pieczenie pysznych tortów, majsterkowanie, pisanie wierszy i opowiadań, śpiewanie w chórze, pielęgnację ogrodu czy organizowanie świetnych wypraw ze znajomymi. Może nawet jeszcze nie  wiemy, jak naszą potrzebę twórczości zrealizować, ale czujemy, że chcielibyśmy czegoś więcej.
Według Cameron twórczość jest Bożym darem dla nas. Odwdzięczamy się Bogu, wykorzystując swoją kreatywność i realizując plany, do których czujemy się powołani. Co więcej, Wielki Twórca chce nam pomagać je urzeczywistniać. Nawet jeśli uważamy, że „to śmieszne i nikomu się to nie spodoba” albo to, co wymyśliliśmy, „już było”, „ktoś to robi lepiej niż ja”, to nasza realizacja twórczego daru będzie zawsze jedyna w swoim rodzaju, nasza, więc wyjątkowa. Jak mówiła Martha Graham, tancerka, choreografka, pedagożka: „Istnieje jakaś witalność, życiowa siła, energia, przyśpieszenie, które przekłada się przez ciebie na działanie, a ponieważ «ty» jesteś zawsze tylko jeden, ekspresja ta jest niepowtarzalna. Jeśli natomiast ją zablokujesz, nigdy nie ujawni się jakimś innym środkiem i zostanie utracona. Świat nie będzie jej miał. Nie jest twoją sprawą oceniać, czy jest dobra, cenna i jak wygląda w porównaniu z innymi ekspresjami. Do ciebie jednak należy, aby stale była wyraziście i bezpośrednio twoja, aby ten kanał wciąż był otwarty.”
 
Jak wspierać wewnętrznego artystę
Julia Cameron proponuje tu dwie główne aktywności. Pierwsza to tzw. poranne strony. Ta praktyka oznacza pisanie trzech stron codziennie, najlepiej rano. O czym pisać? O czym chcesz. Najważniejsze, że nie ma złego sposobu pisania porannych stron, a głównym celem tej aktywności jest pozbycie się blokad i myśli „to głupie, nie jestem twórcza”, a może raczej zapisanie tych blokad i tworzenie mimo to. Poranne strony „przecierają twoje lustro”, dają miejsce do marzeń, mogą być pamiętnikiem albo zeszytem planów i refleksji. Możesz pisać o tym, co przychodzi ci do głowy – ważne aby pojawiać się przed kartką codziennie, zrobić z tego nawyk, a z czasem odpoczywać nad nią, mimo że nie zawsze masz nastrój na pisanie (to zresztą kolejny z mitów na temat artystów, że czekają na nastrój i wenę do tworzenia).
Druga praktyka to tzw. randki artystyczne, czyli czas – najlepiej raz w tygodniu – w którym karmisz swojego twórczego ducha. Jeśli interesujesz się sztuką, mogą to być wycieczki do muzeum, jeśli chcesz gotować, może to być próbowanie nowych smaków w lokalnych knajpkach. Ważne by iść samemu i dobrze się bawić. Nie zawsze muszą to być formalne, poważne aktywności, np. kursy czy wycieczki, ale też po prostu spacer w ciszy po lesie, wyjście na lody, spokojna kąpiel z muzyką – to, na co masz ochotę.
Aby wspierać swojego wewnętrznego artystę, warto skupić się na samym procesie, który daje nam radość. Osoby, które zdecydowały się poświęcić czas np. malowaniu, mówią, że to je odpręża, zapominają o wszystkim, cieszą się jak dziecko i podobnie jak one czasem malują z wystawionym językiem.
By przełamać się i zacząć tworzyć, czasem trzeba porzucić starania, by od razu wychodziło nam pięknie. Jeśli dopiero się uczymy i próbujemy, nie będzie to perfekcyjne. W pewnym sensie dzieła artystyczne nigdy nie są doskonałe, zawsze można by je w jakiś sposób poprawić, po prostu w pewnym momencie uznaje je się za skończone. Może to być trudne dla osób, które mają tendencję do perfekcjonizmu. Podobno reżyserzy najlepiej wiedzą, jak nakręciliby swój film… gdy oglądają jego premierę.
 
Nie daj się zniechęcić
Inny ważny aspekt to robienie miejsca na twórczość w swoim życiu, czasem czysto fizycznie – np. posprzątanie zagraconego kąta, by postawić tam sztalugę, a także znalezienie czasu – zamiast odtwarzania kolejnego serialu albo czytania nowej powieści można usiąść i samemu coś napisać!  Bo jeśli chcesz tworzyć, to kiedyś trzeba przestać „inspirować” się działaniami innych i zacząć.
Inna sprawa to przestrzeń psychologiczna, bo czasem znajdujemy dziesiątki powodów, aby nie zaczynać. Ciekawie jest zmierzyć się z własnymi wymówkami: może nie próbuję, bo boję się, co powiedzą inni, bo wygodnie jest mi narzekać i niczego nie zmieniać, może wstydzę się pokazywania mojej wrażliwości, obawiam się krytyki.
Rzeczywiście, na początku to, co robimy, może się wydawać nam lub naszym bliskim dziwne: „Co malujesz? Po co ci to? Nie za późno, żeby zacząć?”, „O, pani pisarka, ciekawe ile osób przeczyta twoją powieść”. Znajdowanie czasu na swoją pasję i dawanie sobie prawa do niej może być trudne, gdy spotykamy się z krytyką od innych, dlatego warto ostrożnie dzielić się swoimi marzeniami i planami, zwłaszcza z ludźmi, którzy mogą nas zniechęcić. Z drugiej strony możliwe, że masz wokół siebie ludzi, którzy będą cię dopingować albo podzielają twoją pasję. Z nimi warto nawiązać kontakt (może to być grupa dyskusyjna na Facebooku albo spotkanie na żywo raz w miesiącu z osobami, które dają ci zrozumienie).
Bardzo często zdarza się, że gdy przeznaczamy na coś czas, zaczynamy zauważać wokół siebie kolejne okazje, aby wesprzeć swojego wewnętrznego artystę, poznajemy kogoś, kto też się tym interesuje, znajdujemy książkę na ten temat. Julia Cameron nazywa to synchronicznością i mówi: „Bóg ma masę pomysłów i pieniędzy” – w tym sensie, że sprzyja nam w poszukiwaniach i chce, aby nasze twórcze możliwości się zrealizowały.

Jeśli chcesz zacząć przygodę z twórczością zadaj sobie kilka pytań:

Czego zawsze chciałeś spróbować?
Na co chcesz mieć więcej czasu?
Jakie zajęcia/zawody zawsze cię ciekawiły? Wymień 10.
Co ci sprawia radość?
Na co sobie żałujesz pieniędzy?
Na jakie 10 drobnych sposobów mógłbyś o siebie zadbać?
Jak mógłbyś dopieścić swoją artystyczną duszę? Może nowymi smakami, kolorami, zapachami, widokami?
Zaplanuj jedno działanie w tym tygodniu.

Katarzyna Frużyńska
Psycholożka, trenerka. Ceni metodę Porozumienia bez Przemocy i Pozytywną Dyscyplinę. Pisze bloga www.zblyskiemwoku.pl o psychologii i relacjach. Prywatnie szczęśliwa żona i mama
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki