Reakcja stresowa w postaci wydzielania podwyższonego poziomu kortyzolu (nazywanego hormonem stresu) występuje też u malutkich dzieci, a często doświadczana może powodować zaburzenia w rozwoju. Na szczęście przyczyny stresu u niemowlęcia są nieliczne. Dziecko może być głodne, spragnione, senne, zmęczone. Może mieć mokro w pieluszce. Może być mu niewygodnie, za zimno lub za ciepło. Może je coś boleć, może potrzebować dotyku mamy, zabawy, pieszczot. Lub też doświadczać nadmiaru bodźców i potrzebować spokoju. Koniec listy. Spektrum sytuacji trudnych poszerza się wraz z wiekiem.
Czuły dotyk wystarczy
Jako rodzice możemy bardzo dużo zrobić dla malucha, by go uchronić przed nadmiernym wzrostem poziomu kortyzolu. Badania nad małpami naczelnymi pokazują, że najszybciej poziom hormonów stresu obniża przytulanie, kołysanie i głaskanie. Badania z udziałem dzieci z silniejszą podatnością na stres pokazały, że mogą się rozwijać bez zakłóceń, o ile zapewni się im dużo czułego dotyku. Co ważne – najlepiej na maluchy działa głaskanie wyraźnymi, zdecydowanymi ruchami, połączone z pełnym czułości kontaktem wzrokowym i kołysaniem. Jedne z badań (T. Kida i K. Shinohara, 2013) pokazały wręcz, że większość niemowlaków nie lubi zbyt delikatnego głaskania (dającego wrażenie raczej łaskotania niż dotyku), a woli właśnie zdecydowane ruchy dłoni. Dzieje się tak dzięki oksytocynie (nazywanej hormonem miłości), która wydziela się pod wpływem czułego dotyku. Jest ona hormonem odpowiedzialnym za tworzenie się bezpiecznego przywiązania, a spore jej ilości wydzielane są (zarówno u mamy, jak i u dziecka) w czasie karmienia piersią. Co ciekawe, oksytocyna jest też naturalnym środkiem przeciwbólowym. Co w praktyce oznacza, że przytulanie dziecka i całuski stłuczonego miejsca, praktykowane przez wiele mam, mają znaczenie więcej niż symboliczne – powodują wydzielanie oksytocyny, a zatem rzeczywiście odrobinę obniżają uczucie bólu.
Wszystkie te badania potwierdzają naukowo sens noszenia niemowlaków w chustach i karmienia piersią, dzięki czemu maluch doświadcza uspokajającej bliskości mamy i czułego dotyku. Chusty mają dodatkową zaletę – okazuje się, że niemowlęta wolą być noszone niż zwyczajnie kołysane przez osobę siedzącą w jednym miejscu.
Ważna jest też umiejętność odczytywania subtelnych sygnałów niewerbalnych, dzięki czemu szybciej można odgadnąć przyczynę niezadowolenia niemowlaka. Jak pokazują badania, kobiety są lepsze od mężczyzn w odczytywaniu takich wskazówek, co podkreśla wady pomysłu wysyłania kobiet do pracy zaraz po porodzie i pozostawiania opieki nad niemowlęciem ojcu.
Szybka, adekwatna do potrzeb reakcja powoduje obniżenie poziomu kortyzolu. Trzeba przy tym pamiętać, że choć generalnie tulenie i głaskanie uspokajają malucha, czasem może być on niezadowolony z powodu nadmiaru stymulacji. Wtedy dziecku raczej potrzeba odpoczynku w spokojnych warunkach niż pocieszania i pieszczot. Kłopot może się pojawić też w przypadku dzieci z problemami alergicznymi, skórnymi, gdyż wtedy dotyk może być odbierany jako nieprzyjemny.
Emocje są zaraźliwe
Może nam się wydawać, że niemowlaki są zbyt małe, by rozpoznawać emocje rodziców, jednak badania naukowe udowadniają, że są w tym doskonałe. Oczywiście maluch nie nazwie emocji, jednak łatwo przejmuje je od mamy. Poczucie, że mama jest niedostępna emocjonalnie – na przykład dlatego, że jest w depresyjnym nastroju, wymęczona brakiem snu lub chorobą wywołuje niepokój już u noworodków. Maluchy reagują też negatywnie na emocje złości, nawet jeśli jej przyczyna jest zupełnie niezwiązana z dzieckiem. Oznacza to, że zarówno kłótnia rodziców w obecności niemowlaka, jak i odgłosy kłótni dobiegające z telewizora wywołują u dziecka negatywne emocje. Jeśli dziecko często przebywa z ludźmi wyrażającymi złość, zaburza to jego rozwój i sprawia, że staje się bardziej wrażliwe na stres.
Naukowcy zbadali wpływ poziomu stresu rodziców na reakcję stresową niemowlaka. W pewnym badaniu poproszono mamy, by oddawszy dziecko na chwilę pod cudzą opiekę wygłosiły w sąsiednim pomieszczeniu krótkie przemówienie. Niektóre z mam dostały zadanie proste i mało stresujące, dla innych przygotowano niespodziewane utrudnienia. Gdy mamy dostały z powrotem swoje maluchy, wszystkim zmierzono poziom stresu. Okazało się, że dzieci mam, które miały trudniejsze zadanie natychmiast „zarażały się” ich negatywnymi emocjami. Objawiało się to przyspieszonym tętnem i reagowaniem niepokojem na obecność innych ludzi (Waters i inni, 2014).
Opieka nad niemowlęciem jest wystarczająco trudnym zadaniem. Dlatego warto, o ile to tylko możliwe, nie dokładać mamie dodatkowych źródeł niepokoju. W praktyce oznacza to, że lepiej unikać prób łączenia pracy zawodowej w tym okresie z opieką nad dzieckiem. Niektóre panie podejmują się w czasie urlopu macierzyńskiego niewielkich prac na zlecenie. Warto się zastanowić, czy praca ta (np. przez napięte terminy) nie jest źródłem dodatkowego stresu dla mamy. Oczywiście część pań potrafi zorganizować sobie te zadania dodatkowe w ten sposób, że są raczej odskocznią, źródłem satysfakcji i relaksu (jak np. znajoma dziennikarka, pisząca po jednym krótkim artykule tygodniowo), warto jednak zawsze zastanowić się, czy nie bierzemy na siebie zbyt wielu zobowiązań.
Bądź jak niemowlę
Czasem stres można zredukować dzięki popatrzeniu na sytuację oczami naszego dziecka. Dla przykładu – pewna mama wskutek pobytu w szpitalu przestała karmić malucha naturalnie. Teraz przygotowuje mu mieszanki. W dzień idzie to szybko i sprawnie, w nocy dzieją się koszmary. Zanim się na dobre obudzi i przygotuje mieszankę, głodny maluszek przechodzi od kwilenia do rozpaczliwego ryku, a potem zasysa mleko zbyt gwałtownie i dostaje kolki. Gdy mama spojrzała na sytuację oczami dziecka, odkryła, że z jego perspektywy czas między pierwszym sygnałem głodu a otrzymaniem mleka to wieczność. Zaczęła więc trzymać butelki z nasypaną porcją mieszanki i termos z ciepłą wodą tuż przy łóżku. Dzięki temu była w stanie znacznie skrócić czas czekania na mleko i skończyły się nocne kolki.
Spoglądanie na sytuację oczami dziecka oznacza też „dialog” z nim. Wiele mam instynktownie przeprowadza takie rozmowy: „Pewnie zastanawiasz się, kiedy wreszcie zmienię tę pieluszkę? Wpierw musimy przemyć pupkę i ją przypudrować. Zadowolona? Widzę, że tak”. Z tymi rozmowami też nie można przesadzić, jednak maluchy dają nam same wyraźne sygnały, że mają już dość kontaktu, odwracając wzrok lub wykrzywiając buzię.
Ostatnia rzecz, która bardzo niemowlakom pomaga, to obecność rodzica przy zasypianiu. Ani niemowlęta ani większe dzieci nie lubią zostawać same w ciemnościach. Badania pokazują, że nawet jeśli zostaną przyzwyczajone do spania w oddzielnej sypialni, samotne leżenie w ciemności jest przyczyną dużego stresu. Ten rodzaj stresu wynikający z samotności powoduje też gorsze radzenie sobie z nieprzyjemnymi doświadczeniami dnia. Nie zawsze oznacza to konieczność spania w jednym pomieszczeniu z niemowlakiem (choć jest to dla malucha bardzo korzystne). Dobrze jest wprowadzić stałe rytuały przed zaśnięciem i czułą, bliską obecność rodzica (najlepiej mamy) do momentu, gdy maluch zaśnie. Warto też szybko reagować w nocy na płacz niemowlęcia. Dzięki temu reaguje łagodniej na nieprzyjemności dnia.